Midsummers part 2[ 𝐉𝐉 ]
Nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje.
Z niedowierzaniem patrzyłem na Maddie i Rafe'a, stojących w ogrodzie. Jej dłoń dotykała jego klatki piersiowej, a on owijał rękę wokół jej talii, przyciągając ją bliżej siebie. Sposób w jaki patrzyli na siebie, z uśmiechami na twarzach, wywoływał we mnie odruch wymiotny.
To nie mogło być prawdziwe. Mówiła przecież, że skończyła z Rafem i przestała się nim interesować. Musiała więc udawać.
Z drugiej strony, nie dało się zaprzeczyć, że czuli do siebie coś w przeszłości. Czy to możliwe, że tak szybko o nim zapomniała? Szanse były nikłe. A kiedy stali w takiej pozycji, rozmawiając i posyłając sobie uśmiechy? Na pewno przez chwilę poczuła, to co kiedyś.
Biłem się z myślami, obserwując jak chłopak szepcze jej coś na ucho, a ona chichocze w odpowiedzi. Jak jakaś zakochana po uszy nastolatka. Moje pięści same zacisnęły się na ten widok. Nigdy w życiu nie miałem większej ochoty, żeby kogoś uderzyć. Trudem powstrzymywałem się przed podejściem do Camerona i obiciem mu twarzy.
Był okropnym człowiekiem. Egoistą. Narcyzem. Może nawet socjopatą. Nie zasługiwał na to, żeby słyszeć jej śmiech.
Wzbierała się we mnie zazdrość.
Myślałem, że było pomiędzy nami coraz lepiej. Przez ostatnie dni spędzaliśmy ze sobą dużo czasu i wydawało mi się, że Maddie wreszcie się do mnie przekonuje i jesteśmy na dobrej drodze do zostania czymś na kształt przyjaciół. Starałem się. Naprawdę się starałem. Jednak okazało się, że jak zwykle nie byłem wystarczający. Nie byłem dla niej nawet lepszy od pierdolonego Rafe'a Camerona.
Musiałem stłumić w sobie emocje, kiedy dziewczyna zaczęła wracać w moją stronę. Nie chciałem, żeby zadawała pytania. Nawet nie wiedziałbym jak na nie odpowiedzieć.
Oparłem się więc o ścianę budynku i czekałem.
Szła szybkim krokiem, przez co jej włosy rozwiewały się na boki, a jej twarz zdobił delikatny uśmiech. I jeszcze ta sukienka. Wyglądała przepięknie, kiedy łamała moje serce na pół.
— Ugh, nie uwierzysz co się stało — powiedziała, podchodząc do mnie. W rękach trzymała dwa kieliszki szampana.
Jedno spojrzenie na jej twarz wystarczyło mi, by stwierdzić, że nie będę w stanie wytrzymać w jej obecności.
— Chyba jednak nie posiedzimy razem. John B właśnie do mnie napisał — palnąłem, na szybko wymyślając jakąś wymówkę. Pokazałem jej telefon na potwierdzenie swoich słów. — Muszę iść.
Jej uśmiech opadł.
— Och. Okej.
— Spotkamy się któregoś dnia i mi opowiesz, dobrze? — zapytałem łagodnie, widząc jej zawiedzioną minę. Czułem się okropnie, zostawiając ją, ale potrzebowałem pobyć sam.
Maddie skinęła głową w odpowiedzi.
Wyciągnąłem rękę, chcąc ją dotknąć. Ten ruch był jak instynkt, który, na szczęście, w ostatniej chwili udało mi się pohamować. Zamiast tego sięgnąłem po kieliszek, po czym na raz opróżniłem całą jego zawartość.
— Do zobaczenia, Maddie. — Odszedłem od niej, zanim zdążyłem się rozmyślić.
Moje ręce mrowiły w poszukiwaniu czegoś co pozwoli mi odwrócić uwagę od tych emocji. Byłem świadomy tego, że zamierzałem złamać obietnice złożoną Maddie. Ale, cholera, w tamtym momencie potrzebowałem rozpraszacza bardziej niż powietrza.
CZYTASZ
PARADISE || JJ Maybank
RomanceMaddie Carrera nie mogłaby różnić się bardziej od swojej siostry bliźniaczki. Kiara spędza dni na surfowaniu ze swoją paczką przyjaciół, nienawidzeniu bogatych dzieciaków i nawoływaniu do ratowania planety. Maddie w przeciwieństwie do niej, przyjaźn...