Czy to cholerstwo musi tak głośno pikać. Ja chcę spać. A u tylko pik pik, jak mam odpoczywać w takich warunkach. Kiedy chce otworzyć oczy, one są tak ciężkie jak jeszcze nigdy, przez co rezygnuje po kolejnej nieudanej próbie i znowu popadam w nicość.
Z letargu wyrywa mnie uścisk na dłoni i jakiś znajomy głos, który przychodzi tu od jakiegoś czasu i mówi do mnie. Jest tak dziwnie znajomy. Wydaje się być tak blisko, a jednak jest tak odległy. Znowu próbuje otworzyć oczy i powiedzieć mu, że wszystko ze mną w porządku, że słyszę go i nie musi się już o mnie martwić. Jednak znowu moje próby spełzają na niczym. Wszystko znowu zakończyło się fiaskiem. A mnie znowu wsysa ciemność.
Dzisiaj słyszę kilka głosów przeplatających się ze sobą, jest tu na pewno ta sama osoba co zawsze, ale słyszę też dwa inne głosy. Jeden męski a drugi damski. Oba są znajome.
-Tony musisz iść coś zjeść i przespać się. Wiesz, że Ann nie chciałaby, żebyś ze względu na nią zaniedbał swoje zdrowie.
-Mamo, nie zostawię jej samej. Nie teraz, nie znowu. Nigdy jej nie zostawię samej rozumiesz! Muszę tu być, przy niej. Czuję, że zaraz, lada chwila się obudzi. – słychać w głosie jak mniemam w głosie Tonego rozpacz i tęsknotę ale również zmęczenie.
- Tony. Ciocia ma racje, my z nią zostaniemy, a ty jedź przebierz się , zjedz coś i prześpij się kilka godzin. Ja z nią posiedzę. Nie wychodzisz stąd od trzech dni.
-Nie. Pojadę tylko się umyć i przebrać i jestem z powrotem. Pół godziny i jestem.
- Dobrze, jedź.
- Ale to za chwilę, dajcie mi chwilę, muszę jej coś powiedzieć. – potem słyszę tylko zamykanie drzwi i czuję pocałunek na czole. I lekki uścisk na dłoni. Po czym szept, w którym słychać czyste błaganie, które motywuje mnie stokroć do otworzenia tych cholernych powiek.
- Kochanie. Proszę, błagam obudź się już. Nie daję sobie rady bez Ciebie. Potrzebuję Cię. Kochanie otwórz oczy. Proszę. Zostawię Cię na chwilę z Jamesem i mamą. Wrócę zanim zdążysz się obejrzeć. Kocham Cię mała.- ponownie całuje mnie w czoło, ale o kilka sekund, dłużej niż zwykle. Po czym słyszę zamykanie drzwi i znowu popadam w otchłań samotności.
Dziś czuję się dużo silniejsza. Kiedy próbuję po raz setny otworzyć oczy, w końcu mi się udaje, ale tak szybko jak je otwieram, tak szybko też je zamykam. Niech ktoś wyłączy to słońce. Otwieram je po raz drugi tym razem wolniej, i próbuje przyzwyczaić wzrok do wszechotaczającej mnie jasności. Spoglądam na mój brzuch gdzie czuję uścisk. To kogo tam widzę od razu sprawia, że czuję się bezpiecznie i dużo spokojniej, mimo braku świadomości co się stało i gdzie się znajduję. Podnoszę z lekkim trudem prawą rękę i wplątuje swoje palce w lekko dłuższe niż zapamiętałam ciemne gęste włosy. Jednak ich miękkość, jest dokładnie taka sama jak zapamiętałam. Nie wiem ile czasu mija, ale kiedy czuję że zcierpła mi ręka, poruszam się najdelikatniej tak potrafię, żeby nie obudzić mojego mężczyzny, co niestety nijako mi wychodzi. Chłopak podnosi się jak poparzony, i patrzy a mnie zaskoczony.
- Hej Tony. –mówię niewyraźnie, przez suchość w gardle. Wyraz twarzy od razu ulega drastycznie zmianie. Teraz jego buzie zdobi ten charakterystyczny uśmiech zarezerwowany tylko dla mnie. Łapię mnie pośpiesznie znowu za dłoń, która stęskniła się już za jego dotykie-m i całuje jej wierzch.
- Obudziłaś się. – mówi jakby sam do siebie. – Potrzebujesz czegoś? – pyta patrząc mi prosto w oczy.
- Napiłabym się czegoś. – mówię skrzekliwie. Chłopak pośpiesznie podaje mi butelkę z wodą, którą opróżniam za jednym razem, co daje niebywałą ulgę mojemu przełykowi i gardłu. Kiedy stawiam pustą butelkę na pobliskiej szafce, Tony cały czas patrzy na mnie przez co rumienie się jak głupia nastolatka.
- Co?
- Nic, po prostu. Cieszę się, że się obudziłaś i nic ci nie jest.
- Ja też. Dziękuję.
- Za co? Przecież nic nie zrobiłem.
- Za to, że byłeś przy mnie ten cały czas. – chłopak z uśmiechem mocniej ściska moją rękę i zmusza do spojrzenia prosto w oczy po czy dodaje.
- Zawsze będę przy Tobie mała. Kocham Cię. Jasne? – rumienie się na jego słowa jeszcze mocniej o ile to w ogóle możliwe i łącze nasze wargi w czułym pocałunku, w którym przekazujemy swoje wszystkie uczucia względem siebie. Kiedy brunet chcę pogłębić pocałunek, delikatnie łapię jego dolną wargę w zęby i odsuwam się od niego ciągnąc za nią. Na co słyszę jęk oburzenia.
- Też Cię kocham. – nasze czułości przerywa wejście lekarza. Kiedy dostrzegam twarz doktora, nie mogę uwierzyć, że spotykamy się znowu, zaledwie dzień później w takich okolicznościach.
- Cześć Ann. Jak się czujesz?
- Dobrze. Długo byłam nieprzytomna? – spoglądam to na jednego to na drugiego.
- Trzy dni kochanie. – moja twarz wyraża pewnie w tym momencie szczere zdziwienie. Stark spogląda na Evansa, a ten tłumaczy mi krok po kroku co się stało, jak tu się znalazłam, co było powodem i co mi dolega. W bardzo dużym skrócie, mam w ostatnim czasie za dużo stresów, a za słabe serce. W przeciągu niespełna miesiąca, miałam już dwie operacje na otwartym sercu. To dużo. A co z tego wszystkiego najgorsze muszę zostać dwa do trzech dni przy dobrych wiatrach na obserwacji. Jeśli w tym czasie nic się nie wydarzy wypiszą mnie do domu. Tak więc zapowiadają się długie dwa dni. Z dwójką nadopiekuńczych mężczyzn dookoła siebie. Przystojnym lekarzem, który jednak ze mną flirtuje, jak mówił Tony. Przyjacielem oraz ciocią i wujkiem, który są zmartwieni moim stanem zdrowia i tak samo jak brunet nie pozwalają mi nic samodzielnie zrobić.
Wszystko mam podane pod nos. To szok, że jeszcze sama mogę chodzić do łazienki. Opowiedziałam Howardowi o wszystkim co pamiętam za czasów działalności w Hydrze. Wskazałam ośrodki w których mnie przetrzymywali. Jedyne o czym dalej nikt nie wie, są moje moce. Ale lepiej będzie jeśli na razie tak zostanie. Słyszałam, jak Chris mówił Tonemu coś o jakimś przeszczepie, mam nadzieję, że nie jest on potrzebny. Dalej mimo wszystko nie ufam lekarzom. Boże proszę niech to piekło, nazywane szpitalem, już się skończy, żebym mogła wrócić do normalnego życia razem z Tonym. O nic więcej nie proszę.
#############################
Cześć kochani ♥
Wiem, że miał być w czasie przerwy świątecznej, ale kompletnie nie miałam czasu wtedy pisać. Ale dzisiaj wracamy siedem godzin ze stolicy do domu, więc spięłam się i powstało coś takiego. Mam nadzieję, że wam się podobało. Piszcie co uważacie. Wszystkim maturzystą, którzy dzisiaj skończyli szkoły gratuluję i życzę powodzenia na maturze, jestem święcie przekonana, że poradzicie sobie z nią, bez mruknięcia okiem. Będziemy wszyscy trzymać kciuki, prawda? Nie przedłużając. Przepraszam, że tak późno i mam nadzieję, że do usłyszenia niedługo.
Słów: 1088
Data publikacji: 29.04.2022r.
CZYTASZ
Początek- Tony Stark [ZAKOŃCZONE]
FanfictionZnali się kiedyś ale ich drogi się rozeszły. Teraz po pięciu latach przypadkiem się spotkali i są na siebie skazani. Co się wydarzy w ich życiu?