1.

2.7K 73 12
                                    

(rok 1989)

***Tony Stark


Dzisiaj to naszej klasy ma dojść ktoś nowy. Pewnie kolejny koleś, który myśli, że zna się na technologi najlepiej, ale nic bardziej mylnego na technologi to ja znam się lepiej niż ci nauczyciele, ale muszę skończyć tą rąbniętą szkołę. Jedyne co mi trochę przeszkadza to to, że na moim roku są tylko dwie dziewczyny, a w dodatku dziwki. Puszczają się z tymi „nauczycielami", żeby zdać. Słabe, ale jaki facet by nie skorzystał. Nie zainteresowałoby mnie to,że ma przyjść ktoś nowy, gdyby nie to, że przez tego nowego członka naszego roku, mamy opóźnione wykłady, a ja jestem umówiony na imprezę. A do tego mają dzisiaj ogłosić wyniki, takiego tam konkursu, na jakiś projekt, nawet nie pamiętam, o czym on był, ale i tak wiem, że go wygrałem, bo kto jak nie ja, skoro fundował i organizował go mój stary. Po godzinnym opóźnieniu w końcu zaczął się ten cholerny wykład, a ja byłem już spóźniony na tę imprezę, mimo że to tylko jakaś tam domówka, obiecałem znajomemu moich starych, że na pewno będę. Wykładowca zaczął coś tam omawiać, a ja i tak go nie słuchałem, bo przecież tego uczyłem się w czwartej klasie podstawówki. A on to wykłada na studiach i to w najlepszych na świecie. Jednych słowem żenada. Z moich zamyśleń i prowadzonych do tej pory obliczeń wyrwał mnie jakiś typ, który siedział obok mnie.

-Stark. Zobacz!-powiedział i popatrzył w stronę "wykładowcy".

-Co jest na tyle ważnego, żeby przerywać miii- nie skończyłem, bo to, co zobaczyłem. Nie pozwalało mi wydusić z siebie słowa. Znałem tę dziewczynę. Nawet bardzo dobrze ją znałem albo są tak podobne.

-Nie zła sztuka.- powiedział, dalej patrząc się na dziewczynę. Byłem zły na tego idiotę, chociaż sam nie wiedziałem dlaczego, ale żeby nie było tego widać, rzuciłem tylko:

-Taka sobie. Widziałem lepsze. - i chciałem wrócić do wcześniejszego zadania, ale nie mogłem się zupełnie skupić. Wiec zacząłem słuchać tego starego zgreda. Akurat w momencie, kiedy zaczynał czytać listę miejsc w konkursie mojego "ojca".

-Trzecie miejsce Tim Schmit- wszyscy zaczęli klaskać, czego nie rozumiem. Przecież przegrał, ale to nie ważne.- Drugie miejsce- zawahał się chwilę i popatrzył na mnie, a może mi się zdawało, przecież ja wygrałem.- Anthony Stark.- Co kurwa?! Pomyślałem. To na pewno jakaś pomyłka. Kto z tych idiotów mógł mnie pokonać. -Pierwsze miejsce Anna Archer. Moje gratulacje panienko Archer. Pierwszy konkurs i od razu zwycięstwo. Miło nam panią gościć na naszej uczelni.- powiedział i spojrzał na dziewczynę. Co tu się od jebało?! PRZEGRAŁEM! To nie możliwe, ja nigdy nie przegrywam, jestem przecież Stark. Wyjaśnię to nieporozumienie. Tylko jak się skończy ten jebany wykład.

-Uuu. Stark przegrał z dziewczyną!!- krzyknął jakiś koleś. Zignorowałem go i spojrzałem w stronę miejsca, gdzie siedziała brunetka. Opanowana i skupiona na nauce. Kiedy odwróciła wzrok, nasze spojrzenia spotkały się na chwilę, ale potem jej wzrok zlustrował całą salę. Potem wróciła do poprzedniej czynności, jaką było słuchanie wykładu. Czego ja nie potrafiłem zrobić, chociaż się starałem. Pod koniec, kiedy już się zbieraliśmy, wykładowca kazał nam poczekać. A mi się trochę śpieszy!

-Moi drodzy, każdy z was jest zaproszony na bal charytatywny, który organizuję pan Howard Stark. Tylko jest jeden warunek. Musicie mieć partnera. Impreza odbywa się w sobotę, wszystkie szczegóły wyślę e-mailem. Do zobaczenia jutro.- zapomniałem na śmierć, o tej imprezie, ojciec mnie nie trawi, więc pewnie nawet byłoby mu na rękę, jeśli bym nie przyszedł, ale mama mnie prosiła, żeby był, a nie chcę jej smucić. Tylko jest jeden problem. Mam przyjść z normalną dziewczyną, a w moim przypadku trudno o taką. Nie wiele więcej myśląc, pojechałem na imprezę do starych Rhodes'a.

***Anna Archer

Dzisiaj mój pierwszy dzień na uczelni. MIT to najlepsza uczelnia w kraju, tyle czasu poświęciłam, żeby tu się dostać. Ale nikt nie poinformował mnie o bardzo ważnym aspekcie, a mianowicie, że będę ze Starkiem na jednym roku. Gdybym o tym wiedziała, na pewno nie zrezygnowałabym ze studiów, ale przygotowała emocjonalnie na to spotkanie. Nie zapomnę, jak kilka lat temu mnie potraktował. I co jego ojciec zrobił moim rodzicom. Pewnie nawet już mnie nie pamięta. To takie w jego stylu. A na ten bal i tak nie mam zamiaru iść. Po pierwsze nie mam z kim. A po drugie nie chcę mieć nic wspólnego ze Starkami. Chociaż pani Maria jest okej i była dla mnie jak druga mama to nic teraz nie znaczy, przez te 5 lat trochę się zmieniło. I tak jest lepiej. Teraz przynajmniej mogę w spokoju, zająć się nauką i technologią oraz pisaniem mojej książki. Opowiadać ona będzie o moim życiu tylko przedstawiona za pomocą innych postaci, piszę ją już od 5 lat. Jestem podwójnie szczęśliwa z wygranej w tym konkursie. Po pierwsze pokazałam Starkowi, że nie jest we wszystkim najlepszy, a inni też mieli ambicję i niezły talent. Po drugie kto normalny nie cieszyłby się z wygrania najważniejszego technologicznie konkursu na świecie i możliwości praktyk w Stark Industries. Musiałabym być nienormalna. Chociaż z drugiej strony, mam wątpliwości, ze względu na Starka. Ale jest małe prawdopodobieństwo, że którekolwiek mnie rozpozna.
1. Zmieniłam nazwisko.
2. Zmieniłam wygląd.
3. Straciłam rodziców, więc jestem biedna i bogata zarazem, ale to mało istotny szczegół.
Zdecydowałam, że skorzystam z praktyk, ale na bal nie pójdę, bo nie znam tu nikogo, więc nie mam kogo zaprosić. Stark się nie liczy, bo pewnie on mnie już nie pamięta. Jak tamtej dziewczyny, jak ona miała chyba Julka moja najlepsza przyjaciółka. Nie wiele więcej myśląc, wyszłam z uczelni. Kiedy kierowałem się już w stronę metra, ktoś mnie zaczął wołać. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego za sobą wysokiego blondyna o niebieskich oczach jak błękit oceanu.
- Tak?- zapytałam nie pewnie.
- To ty wygrałaś konkurs Starka, tak?
- No, tak. A my się w ogóle znamy?- zapytałam zdziwiona zachowaniem chłopaka.
- Przepraszam, zapomniałem Tim. Tim Schmit.
- Miło mi. Anna Archer, ale to już chyba wiesz.
- Mam małą prośbę. Poszłabyś ze mną na ten bal do Starków?! Jestem tu nowy i nikogo jeszcze nie znam.- powiedział lekko zmieszany.
- To tak jak ja. Wiesz co w sumie czemu nie. On jest w tę sobotę, prawda?
- Tak.
- To nie ma problemu, chętnie z tobą pójdę. Szczerze mówiąc, nie miałam zamiaru tam iść, ale z tobą z miłą chęcią.- powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się lekko. Co chłopak niezwłocznie odwzajemnił.
- To będę po ciebie o 18: 00 pasuję?
- Pewnie. Adres podam ci jutro okej?
- Dobrze. To do jutra Anno!- rzucił i poszedł w swoją stronę. I tak plany na cudowną sobotę, legły w gruzach. No ale nic już nie poradzę. Nie wiele więcej myśląc, udałam się w stronę mojego domu.

Korekta: 20.09.2020r.

Początek- Tony Stark [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz