9.

980 39 1
                                    

Pov. Ann


Obudziło mnie głaskanie po plecach. Jednak nie otwierałam oczu, po chwili, poczułam jak ktoś bawi się moimi włosami. Kiedy Tony, zauważył, że to mnie nie obudził, pocałował mnie w czoło. Mimo wolnie uśmiech zagościł na mojej twarzy. Na co brunet zaczął się śmiać.
- Hey. - wyszeptał mi do ucha, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Cześć. Dzięki, że zostałeś, ale teraz złaź, bo zaraz wpadnie tu jakaś pielęgniarka, i już widzę te nagłówki w gazetach. „ Anna Archer kolejną panienką Tonego Starka?" , albo jeszcze gorzej.- powiedziałam z uśmiechem.
- Mi to tam nie przeszkadza.- powiedział z uśmiechem kładąc głowę na moim ramieniu.
- Ale mi tak. Zmiatają już stąd, bo zaraz cofnę, to co wczoraj powiedziałam.- powiedziałam groźnie, ale widząc zdezorientowaną i przestraszoną minę Starka, schodzącego z łóżka. Nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym śmiechem. - Ty, ty serio myślałeś, że cofnę to co powiedziałam wczoraj.- powiedziałam ścierając ostatnią łzę.
- Po tobie można się wszystkiego spodziewać.- powiedział z wyrzutem.
- Skoro tak. To wynoś się stąd! Skoro masz mnie za kolejną płytką laskę! Tam są drzwi!
- Mia, przepraszam nie to miałem na myśli.- zaczął się szybko tłumaczyć, co było cholernie urocze.- Przepraszam, nie zostawię Cię tu samej. Wybacz mi jestem idiotą. I ...- ja znowu nie wytrzymałam i zaczęłam się niekontrolowanie śmiać. Stark widząc moje rozbawienie, zmroził mnie wzrokiem, a ja na to.
- Słodko, wyglądasz jak się tłumaczysz, tak jak kiedyś. - powiedziałam dalej się śmiejąc. Stark podszedł szybko do mnie i zaczął łaskotać. A ja wierciłam się, piszczałam, prosiłam, żeby przestać, ale to było na nic. W końcu zaczęłam udawać, że się duszę. Jego mina była bezcenna. Odskoczył ode mnie jak poparzony, wybiegł na korytarz i zaczął szukać lekarza. A ja jak gdyby nigdy nic. Położyłam się na boku i najzwyczajniej w świecie zasnęłam.

*** Kilka godzin później
- Anna! Ann!- otwieram leniwie oczy i patrzę kto miał czelność mnie obudzić z mojego pięknego snu. Nad mną stoi Eva. Jej mina wyraża wiele uczuć. Między innymi złość, żal, szczęście, radość, ulgę i jeszcze wiele innych.
- Hey.
- Hey?! Kobieto ja, ze strachu o ciebie umierałam. Wskoczyłam do samochodu i przyjechałam tu od razu po tym jak zadzwonił do mnie Stark.- skończyła wreszcie swój monolog.
- Przepraszam, kto?- powiedziałam zła. Skąd on miał jej numer.
- Tony. Przepraszam musisz odpoczywać, a nie się dodatkowo denerwować. Wpadnę jutro. Odpoczywaj.- powiedziała i zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Chciałam ponownie pójść spać. Byłam wykończona, mimo tego, że śpię już parę dobrych godzin. Niestety nie było mi to dane. W progu pojawił się Stark. Obdarzył mnie tym uśmiechem zarezerwowanym tylko dla mnie.
- Hey oszuście!- powiedział udając obrażonego, ale średnio mu to wychodziło.- Wiesz jak się o ciebie bałem. Myślałem, że coś Ci się stało. Nie strasz mnie tak już więcej.- ostatnie zdanie powiedział grożąc mi palcem.
- Bo co?- zapytałam lekceważąco.
- Bo ... zabierzesz światu, jego największy skarb. Po drugie. Nie chcę się na tobie mścić. W ten sam sposób.
- Postaram się tato.
- W ramach rekompensaty. Musisz się zgodzić na kolację i spacer. Co ty na to?
- Ale kiedy?- zapytałam skołowana. Przecież nie teraz, jestem w szpitalu. Dwa dni temu miałam operację. Pewnie jak wyjdę.
- Dzisiaj. Powiedzmy o 19.00?
- Przecież mnie nie wypuszczą! Możemy to przełożyć na kiedy indziej?
- Nie to musi być dzisiaj!- powiedział pewny siebie. -Przywiozłem Ci trochę twoich rzeczy. Bądź gotowa na 19.00 Resztą się nie martw wszystko jest już załatwione. Przyjadę po Ciebie. Teraz muszę uciekać.- powiedział i podszedł do mnie i pocałował czule w czoło.- Do zobaczenia za parę godzin oszuście.- powiedział i zostawił mnie samą z moimi myślami.


Korekta: 22.09.2020r.




Początek- Tony Stark [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz