20. Evans

782 23 3
                                    

Pov. Ann

Kiedy Tony skończył nas oprowadzać, akurat przyszedł czas na lunch. Wiem, że miałam iść z Tim'em, ale nie mam teraz do tego głowy. Moje myśli cały czas krążą w okół tego co powiem Starkom. Cokolwiek nie powiem, zabrzmi żałośnie. A poza tym muszę się jakoś ładnie ubrać, a w szafie nie mam nic, prócz kilku par koszul, koszulek i spodni. Na co dzień chodzę w sukienkach, a na taką kolację wypadało by ubrać takowy strój. Kiedy wychodzimy ze Stark Industries, chłopak chyba zauważył, że coś mnie gryzie.

-Hej mała. - złapał mnie za twarz i zaczął mówić. Patrząc mi prosto w oczy.  - Jeżeli nie będziesz chciała nie musimy im mówić. Okej? - nie mogę ich okłamywać. W tej chwili  zauważyłam istotny element. Skoro moi rodzice zginęli na jakiejś tajnej misji, a Howard odwodził ich od " tego" pomysłu, to znaczy, że on również z nimi pracował. Może będzie umiał mi pomóc. Z zamyślenia wyrwało mnie powtórne pytanie chłopaka. - Okej?

- Nie Tony. Musimy im powiedzieć prawdę. Jaka by nie była. - mówię pewnym siebie głosem, ale to tylko pozór. Tak na prawdę uciekła bym jak najdalej stąd. 

- Jak chcesz. - uśmiecha się lekko. - Ale jak zmienisz zdanie to nic się nie stanie. - powiedział, po czym złączył nasze wargi w delikatnym, ale pełnym pasji pocałunku. Przerwało nam chrząknięcie za mną. Oderwaliśmy się od siebie jak wystraszone nastolatki, przyłapane na czymś nielegalnym. Kiedy się odwróciłam spotkałam się z pełnym zdziwienia, złości i szczęścia spojrzeniem Ev. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, ona zaczeła.

-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?

- Nie było ostatnio jakoś czasu. - podchodzę do dziewczyny i szepczę na ucho. - W ramach rekompensaty opowiem Ci wszystko jak się spotkamy. - na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się wielki uśmiech. - Jutro? - pytam stojąc już koło mojego chłopaka. Jezu jak to brzmi? Kto  by pomyślał, że będę w związku z samym Anthonym Starkiem. Po tych wszystkich przeżyciach, nie liczyłam że jeszcze kiedyś się zakocham, a tu proszę.

- Pewnie. 18.00. Tam gdzie zawsze? - pyta dalej zadowolona.

- Jasne. 

- To ja wam już nie przeszkadzam. Do jutra. - odpowiadam uśmiechem. Zauważyłam, że odkąd jestem z szatynem dużo więcej się uśmiecham. Jestem przy nim szczęśliwa jak z nikim innym. Chłopak objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Spojrzałam mu w oczy. Te piękne brązowe w oczy, w którym tańczyły iskierki rozbawienia. Można by się w nich utopić, bądź zakochać, co zrobiłam kilkanaście lat temu. Mówią, że miłości z piaskownicy nie mają prawa przetrwać, a tu proszę. Z mojego zamyślenia wyrwało pytanie mojego towarzysza:

- Dzisiaj mamy już wolne. To gdzie idziemy?

- Może chodźmy coś zjeść, a potem na jakieś zakupy. - chłopak ochoczo przytakuję.

- A na co masz ochotę?

- Cheeseburger. - mówię z ogromnym uśmiechem. Po chwili na swoich wargach czuję miękkie usta bruneta.

- Boże! Anioł nie kobieta. - zaczynam się śmiać z jego słów, ale kiedy widzę jego uśmiechniętą twarz, która obserwuję mnie, na moje policzki wkraczają rumieńce, przez co jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerza. 

- Co się tak szczerzysz?

- Bo mogę. - odpowiada łapiąc mnie w pasie i prowadząc w stronę najlepszych Cheeseburger'ów w okolicy. Cała droga zeszła nam na rozmowie o naszym stażu. Kiedy dotarliśmy na miejsce, ja zajęłam stolik, a Tony poszedł złożyć zamówienie. Zdążyłam ściągnąć płaszcz i usiąść, a do mojego stolika dosiadł się jakiś mężczyzna w przeciwsłonecznych okularach. Był to wysoki blondyn o niebieskich oczach.  Był dobrze zbudowany i ubrany w drogi garnitur. Wyglądał na może dwa góra trzy lata starszego ode mnie. 

- Co taka kobieta robi tu sama? - pyta uśmiechnięty przez co mogę dostrzec jego dołeczki.

- Tak się składa, że nie jestem sama.

- Chłopak czy przyjaciółka?

- Chłopak. - mówię uśmiechając się na samą myśl o Tony'm. - A tak właściwie to jak ma pan na imię?

- Przepraszam. Gdzie moje maniery. Jestem Michael, Michael ....

-Evans - dokończył tak dobrze znany mi głos. Szybko się odwracam, spoglądam najpierw na Tonego potem na mężczyznę. Oczekując, że zaraz zaczną się śmiać, ale nic takiego nie nastąpiło.

- Ten lekarz? - pytam nie dowierzając. - Ten który przeprowadza najtrudniejsze operacje kardiologiczne?

- We własnej osobie. - odpowiada uśmiechając się jeszcze szerzej, o ile to w ogóle możliwe. Po czym ściąga okulary, a ja teraz nie mam już wątpliwości. - Cześć Tony. - uściskują sobie dłonie na przywitanie.

-To wy się znacie? - pytam zaskoczona.

- Pewnie. Evans to znajomy z czasów liceum. Nasi rodzice się znają. Kochanie? - odpowiada Stark.

- Hmm?

- Wszystko okej?

- Tak, tak. Zamyśliłam się.

- A właśnie. Czego chciałeś od mojej dziewczyny?

- Tak, sobie tylko rozmawialiśmy. Prawda...?
- Anna... Anna Archer.
- Miło mi.
- Mi również. - mówię uśmiechając się lekko.
- Co powiecie na wypad do tego nowego baru. Na przykład w tą sobotę? 
- Pewnie. Możecie iść. Ja pójdę z przyjaciółką do jakiegoś innego pubu. - mówię patrząc na chłopaka.
- Nie no coś ty. Przyjdźcie wszyscy razem. Towarzystwo pięknych pań, zawsze jest mile widziane... - przerwał mu dzwoniący telefon. - Przepraszam, to że szpitala. Do zobaczenia w sobotę o 20.00. - I tyle go widzieliśmy. Wypuściłam głośno powietrze, które nawet nie wiem kiedy wstrzymałam. Spojrzałam na Tonego, który wyrażał czystą chęć mordu i wściekłość.
- Co się stało kotku? - pytam cały czas patrząc na niego.
- Jak mu nie wstyd! - krzyczy ewidentnie zły. Tylko nie wiem dlaczego.
- Przecież nic nie zrobił. - bardziej stwierdzam niż pytam. Ale takie są fakty.
- Jak to nic! Jak to nic! Flirtował z Tobą na moich oczach i to jeszcze w taki perfidny sposób.  - podchodzę do chłopaka i łapie jego twarz w obie dłonie. I mówię:
- Kochanie. Nikt ze mną nie flirtował, a nawet jeśli, to co z tego? Kocham tylko Ciebie i to się powinno liczyć. Ale lubię jak jesteś zazdrosny. - dodaje po chwili. Brunet w odpowiedzi łączy nasze wargi. Kiedy się od siebie odrywamy, chłopak wyciąga torbę z Cheeseburgerami. Przez resztę popołudnia chodziliśmy po sklepach w poszukiwaniu idealnej kreacji na dzisiejszą kolację. Po długich bojach znaleźliśmy coś odpowiedniego. Kiedy mieliśmy już wszystko załatwione, wróciliśmy do domu i zaczęliśmy przygotowania do spotkania.

##################
Przepraszam za opóźnienie, ale zaczęła się szkoła, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Początek- Tony Stark [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz