Pov. Tony
Obudziłem się, przez dzwoniący telefon. Nie patrząc kto dzwoni, szybko go wyłączyłem. Od wróciłem się w drugą stronę i przysięgam że za taki widok mogę oddać wszystko co mam. Ann śpiąca, z lekko otwartą buzią i włosami we wszystkich możliwych kierunkach. Jest dopiero 4.00, więc nie będę jej budził, ale nie mogę się powstrzymać i zawijam jej włosy sobie na palec i puszczam. To mi się chyba nigdy nie znudzi. Około 5.00 Mia, zaczęła coś mruczeć. A dokładniej imię. Moje imię. Nie mogąc się powstrzymać pocałowałem ją w czoło, potem zacząłem całować jej obojczyki i ramiona. Wiedziałem, że już nie śpi, tylko nie otwiera oczu, więc delikatnie pocałowałem ją, a ona natychmiastowo pogłębiła go. Zarzucając mi ręce na szyję. Przez co na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Tak bardzo ją kocham. Kiedy już od siebie się odessaliśmy, przytuliłem ją mocno do siebie.
-Dzisiaj ważny dzień. - i czuję jak się spina.
- Nie przypominaj mi nawet.
- Zdenerwowana?
-Trochę.
-Mogę Ci jakoś poprawić humor? - pytam z figlarnym uśmiechem.
-Hhh. No nie wiem. - Jezu. Czemu ona to robi. Jak przygryza tą wargę to nie myślę racjonalnie. Nie wiele myśląc wpiłem się w jej miękkie wargi. A ona oddawała pocałunek z podobną pasją. Wyczułem, że na prawdę się stresuję.
- Co jest mała?
- A co ma być?
- Przecież widzę, że czymś się stresujesz. Możesz mi powiedzieć. Postaram się Ci pomóc. - waha się. Łapię ją za dłoń i kreślę małe kółeczka, żeby się uspokoiła.
- Boje się reakcji Howarda. A co jeśli mnie pozna? Co jeśli dowie się co robiłam? - w jej oczach zaczęły tlić się łzy, więc szybko przytuliłem ją do siebie i zacząłem głaskać po plecach. Kiedy się już uspokoiła odezwałem się.
- Nie masz się czego bać. Ojciec na pewno się ucieszy. Zawsze byłaś jego ulubienicą. I na pewno Cię pozna, ale to nic. Nie musisz mówić mu o tej misji. Wystarczy, że opowiesz mu o tej organizacji, o ile będzie pytał. Nie martw się. Będę cały czas z Tobą. - pocałowałem ją w czoło, a ona wtuliła się we mnie.
- Jak to cały czas?
- A tak to. W tym roku wszyscy mamy razem. - pocałowałem ją w nos. Na co się uśmiechnęła.
- O której mamy tam być?
- Na ósmą.
- To mamy jeszcze jakieś dwie godziny, bo trzeba jeszcze dojechać. Muszę zacząć się szykować.- zaczeła panikować. Chciała już wstać, ale złapałem ją w pasie i zawisłem nad nią. Po czym zachłannie pocałowałem. Zawiesiła mi ręce na szyi. Po chwili wplotła dłonie w moje włosy. Oderwałem się od niej dopiero jak brak tlenu zaczął dawać o sobie znać.
- Pozwoliłem Ci wstać?
- Przepraszam Panie Stark. To się więcej nie powtórzy. - odpowiedziała i dała mi całusa w policzek. Po czym szybko wyswobodziła się, wzięła ubrania i ruszyła w kierunku łazienki. Ta dziewczyna za bardzo na mnie działa. Położyłem się z powrotem na łóżku i wpatrywałem się w sufit.
Pov. Ann
Kiedy wyszłam z sypialni, zastałam dalej śpiącego Tim'a. Szkoda mi go, ale cóż takie życie. Szybko weszła do łazienki, ściągnęłam ubrania i wzięłam szybki prysznic. Po skończonej kąpieli, ubrałam się w domowe ciuchy. Zrobiłam resztę porannej rutyny. Włącznie z delikatnym makijażem. Kiedy wyszłam z toalety, zdecydowałam zrobić dla naszej trójki śniadanie. Wypadło na naleśniki. Kiedy placki były już gotowe, wyciągnęłam bitą śmietanę, nuttelę oraz owoce. Zrobiłam takie jakie jadłam w dzieciństwie. W środku była nuttela, a na zewnątrz bita śmietana z kawałkami owoców. Pyszności. Kiedy skończyłam naleśniki, zaparzyłam kawę. Kiedy wszystko było gotowe, była godzina za piętnaście szósta. Poszłam najpierw obudzić Tim'a. Wiedziałam, że ze Starkiem nie pójdzie mi tak łatwo.
- Tim. - potrząsnełam go za ramię, a on tylko coś mruknął i przewrócił się na drugi bok. - Tim. Dzisiaj zaczynamy staż. - chłopak szybko otworzył oczy.
- Która godzina? - zapytał wystraszony.
- Spokojnie. Za chwilę będzie szósta. Idź się ogarnij, potem zjemy śniadanie. Idź. - chłopak niechętnie podniósł się z łóżka i poszedł w stronę toalety. Kiedy zniknął za drzwiami, weszłam do sypialni a tam najsłodszy widok świata. Wielki Tony Stark śpiący z lekko otwartą buzią i włosami we wszystkich możliwych kierunkach. Z rękoma pod głową. Wygląda przesłodko, aż szkoda go budzić. Wchodzę pomału na łóżko i próbuje go obudzić. Potrząsanie za ramię nic nie daję więc szepcze mu do ucha.
- Tony wstajemy. - w odpowiedzi odwrócił się na drugi bok. Przewracam go na plecy i siadam na brzuchu. Znowu szepcząc mu do ucha. - Mam śniadanie, kawę i prawie nic na sobie. - chłopak jak za zaklęciem czarodziejskiej różdżki otworzył oczy. Przewrócił mnie na plecy, tak że teraz to ja leżałam pod nim. I złączył nasze wargi w namiętnym tańcu, błądząc rękoma po moim ciele. Kiedy znudziły mu się usta przeszedł na moją szyję. A ja wiedząc, do czego to zmierza, powiedziałam urywanym oddechem.- Tony nie jesteśmy sami. - chłopak nic nie odpowiedział tylko zassał mocniej moją skórę na szyi, od czasu do czasu przygrywając ją. Kiedy w końcu się ode mnie odsunął oblizał wargi i uśmiechnął triumfalnie.
- Tak możesz mnie budzić codziennie. - odpowiada z figlarnym uśmiechem, a ja w lustrze zauważam mocną malinkę. To z tego był taki zadowolony. Przecież ja tego nie zakryje niczym. Widząc moje nienawistne spojrzenie. - Teraz każdy w firmie będzie wiedział że jesteś moja. - powiedział po czym znów złączył nasze wargi. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Kiedy usłyszałam, że Tim opuszcza toaletę. Powiedziałam do Starka.
- Idź się ogarnij teraz. Potem zjemy, a później pojedziemy do ciebie i się przebierzesz. No już muszę się ubrać jakoś inaczej. - kiedy to usłyszał oczy mu zajaśniały.
- Może ci pomogę?
- Nie ma mowy. Już mi stąd. - wręcz wypchnęłam go za drzwi. Po czym je zamknęłam na klucz, by nikt nie proszony mi tu nie wszedł. Kiedy stanęłam przed szafą, pojawił się dylemat każdej kobiety. ''W co się ubrać?'' Po wnikliwiej analizie, zdecydowałam się na czarne rurki z wysokim stanem a do tego błękitna koszulę i trampki. Wszystko prezentowało się nie najgorzej. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Kiedy się w końcu ubrałam wyszłam z sypialni. Tim'a zastałam oglądającego telewizję w salonie, w tym samym momencie z łazienki wyszedł Tony.
- Siadajcie do stołu. Już przynoszę śniadanie. - kiedy zabierałam talerz z naleśnikami, ktoś objął mnie od tyłu. Po perfumach poznałam że to Stark. Położył mu głowę na ramieniu i spojrzał na naleśniki.
- O naleśniki mniam. - już wyciągał rękę po jednego, ale dałam mu po łapach.
- Poczekaj chwilę. Jak już tu jesteś to weź talerze i kubki. Powiedziałam i weszłam do jadalni. Chwilę po mnie przyszedł Tony. Śniadanie zjedliśmy w ciszy. Co trochę mnie ucieszyło, żadnych awantur od samego rana.
Kiedy skończyliśmy jeść, posprzątałam ze stołu, a naczynia wstawiłam do zlewu. Nawet nie zauważyłam kiedy do pomieszczenia wszedł Tim.
- Ann. Ja będę już uciekać. Dzięki za przenocowanie.
- Nie ma sprawy. Przecież tak postępują przyjaciele. - powiedziałam po czym podeszłam do niego i go przytuliłam. - Do zobaczenia w firmie.
- Tak. Pa Ann.
- Pa. - chwilę później usłyszałam zamknięcie drzwi. Po chwili i progu stanął Anthony.
- Możemy już jechać? - spytał opierając się o framugę.
- Tak. Tylko wezmę kurtkę.
Po opuszczeniu mojego mieszkania i krótkiej podróży, którą przegadaliśmy, stanęliśmy kilka domów, od mieszkania chłopaka.
- Tylko się przebiorę i wracam. - powiedział i cmoknoł mnie w usta.
- Tylko się pośpiesz bo jest już piętnaście po siódmej, a musimy jeszcze dojechać.
- Nic się nie bój mała. Zdążymy. - puścił mi oczko i poszedł w kierunku domu rodziców. Wrócił po niecałych dziesięciu minutach. Był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie. Wyglądał idealnie. Kiedy wsiadł ruszyliśmy do firmy. Całą drogę milczałam bałam się tego spotkania. Mimo że Tony zapewniał mnie, że będzie obok. Bałam się, najzwyczajniej w świecie się bałam. Kiedy dojechaliśmy do firmy, zaczęłam panikować, co chyba zauważył chłopak bo się odezwał.
- Nic się nie bój. Będzie dobrze. Jestem cały czas obok Ciebie. - ścisnął moją dłoń i uśmiechnął się lekko. - Gotowa? - pyta wskazując głową na Stark Industries.
- Nie. Ale bardziej nie będę. - przełykam gule w gardle i wychodzę z samochodu. Po chwili, obok mnie już jest Tony, złącza nasze palce. Za co jestem mu wdzięczna, bo dzięki temu poczułam się ciut pewniej. Jednak kiedy podeszliśmy do wind. Ktoś zaczął wołać Tonego. Odwróciliśmy się i wtedy zamarłam.Poprawki wlecą jutro rano.
CZYTASZ
Początek- Tony Stark [ZAKOŃCZONE]
FanficZnali się kiedyś ale ich drogi się rozeszły. Teraz po pięciu latach przypadkiem się spotkali i są na siebie skazani. Co się wydarzy w ich życiu?