8. Szczęście.

1.6K 46 25
                                    

Obudziłam się około jedenastej. Do głowy zaczęły napływać mi wspomnienia ze wczorajszej nocy, a na twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Sama nie wiedziałam, jak mam określić to, co się działo pomiędzy nami. Na cokolwiek głębszego nie było szans. Ja nie umiałam kochać, a Calvin to Calvin. Przecież on nie był typem osoby, która angażuje się w związki. Poza tym, obiecałam to Kiarze. Ale z drugiej strony, tak bardzo mnie do niego ciągnęło. Gdy smakowałam jego ust wszystko wydawało się tak proste i bezproblemowe. Jakby dokładnie tak miało być.

Z rozmyślań wyrwał mnie mój budzik, który nastawiłam w nocy z myślą o tym, że muszę posprzątać przed powrotem rodziny. Jednak zanim wstałam z łóżka, sięgnęłam ręką na szafkę obok łóżka i złapałam pudełeczko, które wczoraj podarował mi Calvin. Otworzyłam je i zobaczyłam przepiękną, złotą bransoletkę. Zapięłam ją na ręce i podniosłam się z łóżka.

Zeszłam na dół i złapałam się za głowę widząc, jak wielki jest bałagan. Wypiłam sporo, więc miałam kaca, ale nie urwał mi się film. Wypiłam butelkę wody i zabrałam się za sprzątanie.

Do worków na śmieci włożyłam wszystkie puste flaszki i plastikowe kubeczki. Odkurzyłam cały salon i kuchnię, po czym ruszyłam na zewnątrz, by wyrzucić worki. Przypomniałam sobie sytuację, która miała miejsce za domem, a w brzuchu momentalnie poczułam motylki w brzuchu.

Weszłam do domu i zatrzymał mnie zachrypnięty głos.

- No i jak tam, staruszko? - zapytał mnie Oscar.

- Świetnie. Dziękuję za zorganizowanie wszystkiego, serio. - powiedziałam i przytuliłam brata, a on cmoknął mnie w czubek głowy. Odsunęłam się od chłopaka i ruszyłam schodami na górę.

Postanowiłam, że skoro Reginy nadal nie ma, to skorzystam ze swojej łazienki i umyje się w niej. Zabrałam z szafy czarne kolarki i szary, za duży T-shirt. Zamknęłam się w łazience i położyłam ubrania na umywalce. Gdy miałam już wejść pod prysznic, zaciekawiła mnie jedna rzecz w koszu.

Test ciążowy.

Test ciążowy z wynikiem pozytywnym.

Zakryłam usta ręką i owinęłam się w ręcznik. Wyjęłam przedmiot z kosza na śmieci i wybiegłam z łazienki.

- Oscar! Oscar! - wołałam brata wymachując testem.

- Liv, co jest? - zapytał Oscar, ale gdy zobaczył, co mam w ręce, zbladł. - Jesteś w ciąży?

- Ja?! Zwariowałeś, idioto? - krzyknęłam do chłopaka. - Nie ja, Regina! - wyjaśniłam, a zrozumienie ogarnęło jego twarz.

- O kurwa. - szepnął i przetarł twarz rękoma. - Chyba żartujesz.

- Chciałabym. Co robimy? - zapytałam bruneta, a on wzruszył ramionami i westchnął.

- Udajemy, że nie wiemy, co nie? - odparł, na co ja przystałam. Wróciłam do łazienki i wzięłam prysznic. Następnie wysuszyłam włosy i je wyprostowałam. Umyłam zęby i zrobiłam makijaż. Podkreśliłam rzęsy i brwi, nałożyłam podkład i korektor, bo moja cera nie była w najlepszym stanie, przez mój zbliżający się okres i pomalowałam usta brązową pomadką.

Stwierdziłam, że to idealny dzień, by spędzić czas z Kiarą i Davidem. Zadzwoniłam więc do nich i oboje zgodzili się na moją propozycję. Mieliśmy spotkać się na kawę za dziesięć minut w Starbucksie.

Było po dwunastej, więc wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Skierowałam się w stronę naszej ulubionej kawiarni. Gdy byłam już na miejscu, wysiadłam z auta i weszłam do lokalu. Przy stoliku zobaczyłam Kiarę, która miała na sobie czarne jeansy i granatową bluzę Petera. Sprężynki miała spięte w kok, a na twarzy, jak zawsze, idealny makijaż. Obok niej siedział David w czarnej bluzce i tego samego koloru dresach oraz okularami przeciwsłonecznymi na twarzy. Ciekawe, na jaki temat rozmawiali, bo wyglądali, jakby prowadzili bardzo ożywioną rozmowę.

Beginning of the endOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz