11. Iskierka.

1.3K 39 10
                                    

Wyrwałam się z objęć Calvina i ruszyłam za Kiarą. Pobiegłam na górę i złapałam ją za rękę.

- Kie... - zaczęłam i momentalnie poczułam piekące pod powiekami łzy, gdy widziałam jej minę. Jej minę, która nie wyrażała złości. Wyrażała rozczarowanie. A to było jeszcze gorsze.

- Nie dotykaj mnie. - wyrwała się z uścisku. - A ty co, hm? Nagle się zakochałeś, tak?

Popatrzyła ponad moją głową, więc również skierowałam tam wzrok. Za nami stał Calvin, który opierał się o balustradę schodów patrząc na mnie przepraszająco.

- Kie, proszę. - powiedziałam błagalnie i przekrzywiłam głowę wstrzymując szloch.

- Od kiedy to trwa?

- Co "to"? Nic się nie dzieję. Całowaliśmy się parę razy, to tyle.

Te słowa uderzyły mnie podwójną mocą. Szukałam w jego oczach czegokolwiek. Czegokolwiek, co dałoby mi potwierdzenie na to, że myśli inaczej. Że wcale nie jestem kolejną, przypadkową laską. Że lubi mnie inaczej. Bardziej.

Ale nie znalazłam nic. Wbiłam spojrzenie w jego tęczówki, ale on tylko spojrzał na mnie przelotnie. I to wystarczyło. Spojrzał na mnie przelotnie pustym spojrzeniem. Nie było w nim już iskierek, które widziałam za każdym razem, jak byliśmy razem. Było puste.

Calvin odwrócił się i zaczął schodzić po schodach.

- Nie wiem, o co się tak wściekasz. Przeleciałem wszystkie twoje koleżanki i jakoś ci to nie przeszkadzało. - Z jego głosu nie dało się nic odczytać. Był zimny i szorstki. Zupełnie, jakby to nie był Calvin. Nie ten, którego znałam.

- Wściekam się, bo, kurwa, wiesz, że Liv to co innego! Że zależy mi na niej bardziej niż na nikim innym. I, że przyjaźnimy się od zawsze! A uwierz mi, ma za dużo na głowie, żeby użerać się z takim dupkiem, jak ty. A potem przeżywać rozstanie.

Wszyscy zamilknęli. Spojrzałam na dziewczynę, która szybko otarła policzki i skrzyżowała ze mną spojrzenie.

- Obiecałaś. - To jedno słowo wystarczyło, abym zaniosła się płaczem. Szlochałam całym swoim ciałem. Czułam się podle. Pusto. Tak, jakbym zdradziła najlepszą przyjaciółkę. Może dlatego, że faktycznie tak było.

Rzuciłam się biegiem ze schodów i wyszłam z domu. Wsiadłam do mojego auta i trzęsąc się ruszyłam z podjazdu. Chciałam wymazać ostatnie dziesięć minut z pamięci. Boże, tak bardzo chciałabym mieć i jego i ją nie musząc się z tym ukrywać. Wygląda na to, że straciłam obu.

Nadal roztrzęsiona zapukałam do drzwi. Otworzył natychmiast i przytulił z niesamowitą mocą. David. Jedyna osoba, na którą mogłam obecnie liczyć.

- Hej, skarbie, co jest? - zapytał troskliwym głosem, a ja znowu się rozpłakałam.

Opowiedziałam mu wszystko.

- Tak, teraz możesz powiedzieć "A nie mówiłem?". Jest obecnie całym moim światem i mimo, że chciałabym to zmienić, to nie umiem.

Zielonooki tylko pokiwał głową i przysunął mnie do siebie. Płakałam mu w ramię, będąc wdzięczna, że mam taką osobę.

Na dworze zaczęło się przejaśniać, więc postanowiłam wrócić do domu.

Gdy parkowałam samochód na podjeździe zobaczyłam, że stoi tam również czarny mercedes. Cała zastygłam.

Calvin.

Wysiadłam z auta i chciałam niepostrzeżenie dostać się do domu, ale niestety mi się nie udało. Chłopak podbiegł do mnie i złapał mnie za nadgarstek.

Kurwa, pachniał tak dobrze. Nie wierzę, że właśnie o tym myślałam w momencie, gdy wszystko się waliło.

- Co tu robisz? - zapytałam zimnym tonem, dokładnie takim, jakiego użył szatyn parę godzin temu w swoim domu.

Chłopak jakby się przeraził. Dokładnie obadał moją twarz. Przejechał, już nie takimi pustymi tęczówkami, po moich opuchniętych od płaczu oczach. Po zaczerwienionych policzkach i spojrzał też na trzęsące się ręce. Nie widziałam w jego oczach iskierek, ale widziałam strach. Tak, jakby bał się mnie stracić.

Na tę myśł odwróciłam wzrok. Chciałam odejść, ale zagrodził mi drogę.

- Będziesz mnie teraz unikać?

- Naprawdę tylko tym dla ciebie jestem? Tylko tyle dla ciebie znaczę? - przełamałam się w końcu i spojrzałam mu w twarz.

Chłopak wyglądał, jakby go olśniło. Jakby dopiero teraz zrozumiał, o czym mówię.

- Właśnie pokłóciłaś się z najlepszą przyjaciółką. Odkryła, że ją okłamałaś i możesz ją stracić, a ty myślisz o tym, co powiedziałem ja?

Zatkało mnie. Teraz to do mnie doszło. Nie przejmowałam się tym, że straciłam Kiarę aż tak, jak tym, że Calvin wyraził się o mnie w ten sposób.

- Boże, idiotko. - pokręcił głową i mocno mnie przytulił. Przywarłam do jego piersi z niemałą siłą, ale od razu się odsunęłam.

- Chwila, nie myślisz o mnie w ten sposób?

- Nie, oczywiście, że nie. Lubię cię i to bardzo, i wiem, że to wiesz. Myślałem, że nie będziesz chciała, żeby Kiara wiedziała.

Jego słowa sprawiły, że poczułam się bardzo, bardzo dobrze. Przytuliłam się do niego.

- Cal, nie wiem, co robić. Tak bardzo nie chcę jej stracić.

- Nie stracisz, Liv. Wiem to, ona za bardzo cię kocha. Za bardzo jej na tobie zależy. Jak wyszłaś, zwyzywała mnie i prawie pobiła. Wiesz, że stawia twoje dobro ponad wszystko.

Oparł swoje czoło o moje i złożył na ustach krótkiego całusa. Potem się oddalił i odjechał.

Widziałam iskierki. Wszystko wróciło do normy.

Weszłam na górę i przespałam cały dzień. Byłam tak wykończona tymi wydarzeniami, że musiałam dać sobie odpocząć.

- Olivia, pozwól na chwilę. - usłyszałam zawołanie mamy, gdy obudziłam się o dziewiętnastej. Mówiła do mnie pełnym imieniem, więc musiało być coś na rzeczy.

- Czy ty umawiasz się z młodym Fosterem?

Zatkało mnie, tego to ja się nie spodziewałam.

Nie odpowiedziałam. Nie mogłam okłamać mamy. Od czasu odwyku obiecałam, że nie będę kłamać. Przęknęłam ślinę. Brak odpowiedzi to też odpowiedź.

- Nie wierzę!

- Mamo, uspokój się. Wyszliśmy tylko parę razy.

- Wiesz, jaki jest jego ojciec. Wiesz, co zrobił Vivianne!

- On nie jest swoim ojcem. Daj spokój!

- Olivia! Czy ty rozumiesz, co robisz? Z Patrickiem było to samo. - Na samą wzmiankę o nim wzdrygnęłam się. - Ufasz niewłaściwym osobom. To cię kiedyś zabije!

- Wszystko, co mnie zabija, sprawia, że żyję.

Przypomniało mi się wszystko. Nocne przejażdżki, Counting Stars w radiu i wtedy zrozumiałam.

Wtedy zrozumiałam, że jestem go kocham.

Beginning of the endOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz