Wróciłam do domu około czwartej nad ranem. W domu była cisza, co oznaczało, że wszyscy już śpią. Wspięłam się po cichu po schodach i weszłam do pokoju Oph. Okazało się jednak, że dziewczynka tam była i spała w swoim łóżku, a moje rzeczy zniknęły. Wyszłam i delikatnie zamknęłam drzwi, by nie obudzić siostry. Nacisnęłam klamkę od drzwi do mojego pokoju i zrobiłam krok do przodu. Westchnęłam z ulgą, ponieważ na środku pokoju stały wszystkie moje rzeczy z pokoju Ophelii, a łóżko stało puste i zaścielone. Rzuciłam klucze i telefon na komodę i z uśmiechem wskoczyłam na materac, który delikatnie się pode mną ugiął. W końcu odzyskałam swój pokój, czyli wywołałam taką kłótnię, że rodzinka spakowała rzeczy i wyjechała. Nie, żebym miała w związku z tym jakieś wyrzuty sumienia. Można powiedzieć, że się ucieszyłam. Kochałam swój pokój, a w szczególności moje łóżko. Po chwili napawania się powrotem, podniosłam się jednak, by się przebrać. Stwierdziłam, że rano wezmę prysznic, ponieważ powieki zaczynały mi się kleić, a ja odczułam zmęczenie dopiero teraz.Ściągnęłam z siebie niebieską bluzę uśmiechając się pod nosem. Naprawdę nie sądziłam, że kiedykolwiek jeszcze doznam takiego uczucia. Uczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. Dotknęłam bransoletki i zaczęłam obracać ją w palcach nie mogąc powstrzymać uśmiechu cisnącego się na twarz odkąd przekroczyłam próg domu. Przebrałam się szybko w za duży T-shirt Oscara i czarne, krótkie spodenki. Podpięłam telefon do ładowarki i wskoczyłam pod kołdrę. Po krótkim czasie odpłynęłam i śniłam o szatynie z szarymi oczami.
-~-~-~
- Kurwa mać! - krzyknęłam próbując odpalić samochód, który odmawiał posłuszeństwa od dwudziestu minut, a ja byłam już spóźniona do szkoły. Byłam już o krok od poddania się, jednak auto w końcu zapaliło. Po czym znów zgasło.
Wyszłam z niego zrezygnowana i trzasnęłam drzwiami. Czekał mnie krótki spacerek, którym bardzo się rozkoszowałam, by przypadkiem nie zdążyć na lekcję fizyki.
Weszłam do budynku, gdy była przerwa. Podeszłam do Kiary, by się przywitać,
- Hej!- powiedziałam i zamknęłam dziewczynę w szczelnym uścisku.
Dziewczyna cmoknęła mnie w policzek, po czym odsunęła się, bo jej telefon zawibrował. Kiara spojrzała na ekran, a jej twarz najpierw wyrażała zmieszanie, ale szybko potem na jej policzki wpłynął czerwony rumieniec.
- Ta, no, bo Peter...
- Leć. - uśmiechnęłam się przyjaźnie do dziewczyny i patrzyłam jak odchodzi cała w skowronkach. Ruszyłam w stronę szafki, by przywitać się z Davidem.
- Ładna bransoletka.
Gdy usłyszałam za sobą znajomy głos, moje ciało przeszła gęsia skórka. Niestety, tak szybko jak głos się pojawił, tak też zniknął. Obróciłam się, by zobaczyć Calvina. Dotknąć, poczuć, powąchać, lecz nic z tego. Tak właśnie jego głos na mnie działał. Wystarczyły dwa słowa, a ja byłam w stanie oddać wszystko, by tylko go zobaczyć. Chłopak jednak szybko się ulotnił, a ja na trzęsących się nogach ruszyłam w stronę Davida.
- A ty co taka zarumieniona? - zapytał zielonooki przytulając mnie
- Co? Żadna zarumieniona.
- Dobra, a teraz mów. Co to za szczęściarz? - powiedział z tym swoim klasycznym, głupim uśmieszkiem.
- Nikt, mówię ci. - powiedziałam zdecydowanym głosem, i choć było mi przykro, że muszę to ukrywać, chęć rozwijania znajomości z Calvinem była silniejsza. A jeśli ktoś by się dowiedział, wszystko by się skończyło i straciłabym Kiarę. A do tego dopuścić nie mogłam.
-~-~-~
Wracałam piechotą do domu z Kiarą, bo dziewczyna stwierdziła, że chce się ze mną przejść.
CZYTASZ
Beginning of the end
Teen FictionOlivia Reynolds wraca do rzeczywistości po trudnych wakacjach. Już dawno straciła nadzieję na lepsze jutro. Nie spodziewa się jednak tego, że w tej rzeczywistości będzie czekało na nią nowe wyzwanie - Calvin Foster. Z pozoru wredny i okrutny, a tak...