14. Parking.

1.3K 43 9
                                    

Minął miesiąc. Chyba zaczęłam godzić się z odejściem mamy. Przyzwyczaiłam się do mieszkania z Nadine i do odrobinę większej opieki nad Ophelią.

Dziś miałam również wyjść na pierwszą imprezę od tego momentu. Była dziewiętnasta, więc zaczęłam się zbierać.

Założyłam czarny top wiązany na karku i czarne jeansy. Do tego dobrałam srebrny wisiorek, kilka pierścionków, zieloną torebkę i zrobiłam sobie zielone paznokcie. Pomalowałam się, wyprostowałam włosy i wyszłam z domu.

Calvin już czekał w swoim samochodzie. Wsiadłam więc do niego i się przywitałam. Chłopak skomplementował mój wygląd i pojechaliśmy na domówkę naszego znajomego ze szkoły.

Weszliśmy do domu. Trzymaliśmy się za ręce. Cieszyłam się, że nie musieliśmy już tego ukrywać. Wszyscy wiedzieli, że i tak nie odpuszczę. Nie go. Nie Calvina, o którego chciałam walczyć już do końca życia.

- No witamy! - wrzasnął Max i zawisł mi na ramieniu. Zebraliśmy się całą grupą w salonie i zdecydowaliśmy w coś zagrać.

Na przeciwko nas, na kanapie siedziała ta blondynka, którą kojarzyłam z moich urodzin. Za nic nie mogłam sobie przypomnieć, jak miała na imię.

- Jane. - odezwała się, jakby czytała mi w myślach. Tym razem była jednak milsza i zdecydowanie mniej sarkastyczna. Odwzajemniłam jej uśmiech i usiadłam pomiędzy Calvinem, a Kiarą, bo tam zostało wolne miejsce.

Max przyniósł kieliszki, bo postanowił, że gramy w Nigdy przenigdy. Tak, jak kiedyś.

- Zaczynam. Nigdy przenigdy nie przespałem się z nikim stąd. - powiedział Max, ale nie przemyślał tego pytania, bo sięgnął po kieliszek.

Jak każdy obecny.

Spojrzałam ze zdezorientowaniem na Oscara. Nie sądziłam, że gustuje w moich znajomych. On też na mnie patrzył. Ale obwiniał mnie o spanie ze złym Fosterem.

Tak, miałyśmy kiedyś z Kiarą po szesnaście lat i kilka głupich pomysłów w głowach.

Zaczęłam przyglądać się Kiarze. To niemożliwe, bo ona była z Peterem od zbyt dawna. Evie? To było prawdopodobne. Zapomniałam jednak o jeszcze jednej uczestniczce naszej gry.

Przekręciłam głowę w stronę Jane, która zarumieniona patrzyła na Oscara.

O ja pierdolę! Oscar i Jane!

Kilka kolejek i o wiele za dużo kieliszków później Max zadał ostatnie pytanie.

- Sprawdźmy, czy mój killer sprzed paru miesięcy już stał się killerem. Nigdy przenigdy przed nikim nie uklęknąłem.

Calvin uśmiechnął się pod nosem i tym razem sięgnął po kieliszek. Tak jak reszta.

- Calvin na klęcząco? Żartujesz? - szepnęła mi do ucha, gdy inni rozeszli się z salonu.

- Nie, znaczy, to nie tak. Nie spaliśmy ze sobą. Klęknął w... innych okolicznościach.

- A szkoda. - w tym momencie szatyn przeszedł koło nas i puścił do mnie oczko. Przekręciłam oczami i przepraszając Kiarę ruszyłam za nim.

- Mam na ciebie ochotę. Wielką. - szeptał mi w usta, gdy siedziałam na barku, a on stał między moimi nogami trzymając mi ręce na udach.

Na te słowa tylko się uśmiechnęłam i przyciągnęłam go do pocałunku. To czas. Czas, aby wyjawić całą prawdę.

- Pojedźmy do kina. To w galerii jest otwarte całą dobę. - zadecydowałam nagle zupełnie dezorientując Calvina. - Dużo wypiłeś?

- Nie, mogę prowadzić. Jedźmy więc.

-~-~-~

Z nami postanowili zabrać się Kiara z Peterem i David. Reszta wolała zostać na imprezie.

Wyszliśmy z auta i czekaliśmy na nich na parkingu. Stanęłam na palcach i korzystając z czasu sam na sam przyciągnęłam Calvina do mocnego pocałunku. Calvin trzymał mnie za twarz, a moje ręce były spuszczone. Nagle usłyszałam dźwięk flasha.

- Przepraszam, ale musiałem jebnąć wam fotkę. Dosłownie, wyglądacie jakbyście uciekli z pinteresta! - zachwycał się David. Puściłam to mimo uszu i poszliśmy do kina.

Przez cały seans Calvin trzymał dłoń na mojej nodze, czasem przesuwając ją wyżej. Jego dotyk działał na mnie niesamowicie. Wiedziałam, że nie chcę iść z nim o krok dalej, jeśli nie będzie znał mojej historii. Nie chcę, by potem żałował, że mnie dotykał, bo nie dziwiłabym się mu, jakby tak było. Chcę, żeby był w pełni świadomy tego, kim jestem i co kiedyś przeszłam.

Gdy wyszliśmy z kina, wróciliśmy na imprezę. Zdziwiło nas jednak to, że w domu nie było już prawie nikogo, a na środku salonu Evie darła się na Maxa.

Beginning of the endOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz