💜 jak się poznaliście one-shot

146 7 2
                                    

Wkurzona szłaś za dużym czarnym kocurem, który miał biały brzuch oraz wiele blizn. Prowadził cię do swojego przywódcy, aby ten cię osądził. A to wszystko tylko dlatego, że weszłaś do jakieś starej uliczki, z której po chwili chciały cię wygonić dziwne koty z obrożami. Nie robiłaś niczego złego, więc oczywiście musiałaś im odpyskować i tylko jakimś cudem jeszcze żyjesz. No jednak ten stan rzeczy może się szybko zmienić ze względu na to, że prowadzą cię do ich surowego przywódcy.

Zła i zfrustrowana podążałaś za nieznajomym przez skraj chodnika dwunożnych. Było już po zachodzie słońca, niektóre światła już zgasły, więc było dobrze widać księżyc w pełni i otaczające go gwiazdy. Pewnie gdyby cię nie złapano to obserwowałabyś takie niebo z dachu. No, ale oczywiście tak teraz nie może być, więc tylko w milczeniu szłaś za kocurem.

Ten nagle skręcił w jedną z ciemnych uliczek. Ty też tam się skierowałaś. Jedynym źródłem światła  był księżyc, ale pomimo jego słabego światła to wyraźnie widziałaś każdy szczegół. Do okoła leżały stare kartony i śmierdzące gumowe odnuża zmarłych potworów. Zmarszczyłaś nos, aby tylko nie wdychać tego odruru.

Dopiero teraz gdy podniosłaś wzrok to zobaczyłaś, że na kamiennym murku siedzi kocur albo kociak. Był cały czarny tylko oprócz przedniej białą łapy, jego oczy były niebieskie i bez uczucia. Nie byłaś pewna czy jest to ich przywódca, bo kocur był bardzo mały, więc poprostu stałaś i czekałaś na rozwój wydarzeń.

- Kto to jest Gnacie i po co przyprowadziłeś ją tutaj? - zapytał twardym tonem patrząc na mnie

- To intruzka Biczu. - wypluł Gnat - Weszła na nasze terytorium i gdy chcieliśmy ją przegnać to pyskowała! Przyprowadziłem ci ją tutaj, aby poznała co to jest prawdziwa kara i żeby już nigdy nie weszła na nasze terytorium! - popatrzył na mnie szalonymi oczami

Odruchowo zjeżyłyłaś się i wyciągnęłaś pazury, patrząc wrogim kocurom w oczy. Skupiłaś się całkowicie na małym czarnym kocie. To on był przywódcą i to od niego zależy teraz czy przeżyjesz, czy jednak przyjdzie ci już zginąć. O dziwo Bicz nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, wogule nie nie robił. Poprostu wpatrywał się w ciebie i zastanawiał się.

Odprężyłaś się trochę, skoro jeszcze nie podją decyzji to może masz jakieś szanse. Uśmiechnęłaś się w duchu, lecz nadal byłaś gotowa do obrony.

Nagle odezwał się wkurzony kocur.
- Na co czekasz Biczu!? - wrzasnął oburzony Gnat - To intruzka i trzeba ją ukarać! Jak ty jej nie ukarasz to ja ją ukaram! - wykrzyczałał i wyciągną ostre pazury

Przeciwnik zaczą się zbliżać i szykował się do skoku. Ty się powoli wycofywałaś. Starałaś się wyglądać na odważną i groźną, ale tak naprawdę to bardzo się bałaś i żałowałaś, że nie uciekłaś kiedy była na to okazja. Gnat napią mięśnie i miał już na ciebie skoczyć, gdy nagle przed tobą staną mały czarny kocur.

Bicz wstawił się za tobą i syknął ostrzegawczo w stronę Gnata.

- Ja tu jestem przywódcą, a ty masz tylko wykonywać dane ci polecenia! - nastroszył sierść i wyciągną pazury - Ta kotka zostaje tutaj, a od teraz należy do naszego klanu. Jest objęta moją ochroną. - zaznaczył - Więc zapamiętaj i przekaż innym, że kto ją skrzywdzi ten pożegna się z życiem. - syknął jeszcze raz

- Tak Biczu. - Gnat się skulił

- Idź mi z tont! - dodał Bicz, a kocur uciekł - Od teraz należysz do klanu Krwi. - zwrócił się po chwili do mnie - Nie masz wyboru, albo dołączasz się do nas albo giniesz. To jaki wybór?

- Dołączam się do klanu. - odpowiedziałaś niewiele myśląc

Od teraz należałaś do klanu Krwi i musiałaś być jego częścią. Tylko dlaczego..?

Słów 575

Wojownicy - preferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz