Nowa Postać - Ćmie Skrzydło 🦋

81 4 10
                                    

Kim jesteś? - samotnikiem

Z jakiego klanu pochodzisz? - nie pochodzisz z klanów

Jak się poznaliście? - Poznaliście się gdy Ćmie Skrzydło utknęła w jednej z pułapek dwunożnych, ty pomogłeś jej wyjść.

Jak się poznaliście one-shot

Na niebie pojawił się już księżyc, a w moje futro uderzał coraz zimniejszy wiatr. Jest to znak, że szybko muszę znalesć sobie jakieś schronienie, ale najpierw mam inną sprawę do załatwienia.

Powoli wędrowałem przez gęsty wierzbowy las. Dobrze czuję, że to jest terytorium jakiejś grupy kotów i normalnie nawet bym się tu nie zapuszczał, ale tym razem postanowiłem zrobić wyjątek.

Niedawno usłyszałem nawoływanie o pomoc. Nie mogłem zostawić tego bez reakcji. Pomimo iż jestem samotnikiem, to opchodzi mnie los innych kotów. Nie mógłbym zostawić, któregokolwiek na śmierć.

Zaczełem zbilżać się po miejsca, z którego dochodziło nawoływanie. Powoli się zbliżyłem i wtedy zobaczyłem piękną złotą kotkę, której tylnia łapa utknęła w jednej z pułapek.

Chciałem jeszcze się zbliżyć, ale kotka zasyczała wrogo.

- Odejdź z tąd w tym momencie! - rozkazała - Pewnie zaraz zjawią się tu moi pobratymcy i pokażą Ci, że nie można atakować medyczki i wchodzić na nasze terytorium! - zagroziła

- Spokojnie. - powiedziałem cicho - Nie chcę cię atakować...

- To po co tu przyszedłeś?! - zapytała nadal bardzo zła

- Usłyszałem jak wołasz o pomoc. - wytłumaczyłem się - Nie chciałem nachodzić waszego terytorium, ale słysząc cię, nie mogłem tego tak zostawić.

- Nie potrzebuję pomocy. - odparła chłodno - Poradzę sobie, a ty z tad idź.

Pomimo rozkazu kotki ja dalej stałem na swoim miejscu. Ona potrzebowała mojej pomocy i nie przestraszy mnie teraz jakimiś groźbami. Zrobiłem kilka kroków na przód.

- Spokojnie. Widzę, że potrzebujesz pomocy, bo łapa utknęła ci w pułapce dwunożnych. Jeśli mi pozwolisz, to cię uwolnię. - mówiłem twardo, ale nadal spokojnie

- A skąd mam wiedzieć, że nic mi nie zrobisz? - zapytała podejrzliwie, ale bez złości

- Bo jagbym chciał, to już bym na ciebie skoczył. - odparłem szybko - Przyznajmy z tą łapą, to nie jesteś godnym przeciwnikiem.

Złota kotka mierzyła mnie przez chwilę swoim czujnym wzrokiem. Byłem pewien, że zastanawia się nad tym czy jej nie zaatakuje. Ja teraz spokojnie czekałem stojąc w miejscu. W końcu kotka zmrużyła oczy i przestała się jeżyć.

- Niech ci będzie, ale jeśli tylko spróbujesz mi coś zrobić, to nie skończy się to dla ciebie dobrze. - ostrzegła bez złości w głosie

Tak, więc podeszłem po kotki i znalazłem cienką linkę na ziemi. Ta prowadziła to takiego kołka, którego wykopałem. Wtedy lina puściła i złota kotka była wolna. Kotka zębami zdjeła pętle z łapy.

- I co? Nie mówiłem, że chcę ci tylko pomoc? - odparłem dumny

- No miałeś rację. - przyznała niechętnie - Poprostu byłam uwięziona i bałam się ataku, dlatego chciałam przynajmniej wyglądać na groźną.

- Rozumiem. Ale nie powiesz nic o mnie swoim pobratymcom? - zapytałem z nadzieją

- Eh... - westchneła - Powinnam, ale nic im nie powiem, jednak powinieneś już iść.

Wojownicy - preferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz