Część 22

6.3K 417 178
                                    

Jason

Czekam na Vanessę w salonie, a gdy drzwi wejściowe się otwierają, wstaję z kanapy. Jestem zestresowany, ale po rozmowie z Antonem, nie widzę innego wyjścia. Muszę postąpić zgodnie ze swoim sumieniem.

– Cześć kochanie – wita się z uśmiechem, a potem rusza w stronę kuchni, aby odłożyć torby z zakupami.

Idę za nią, aby nie przeciągać sprawy. Przez chwilę patrzę, jak chowa do lodówki artykuły spożywcze i znów dopada mnie poczucie winy. To dobra i opiekuńcza dziewczyna, która nie zasługuje na to, co ma zaraz nastąpić.

– Van?

– Tak?

– Możesz to zostawić? Chciałem porozmawiać.

– Poczekaj, bo kupiłam steki i nie chcę, aby się zepsuły – oznajmia, po czym szuka w torbie, a gdy ma już w rękach dwie tacki z mięsem, pokazuje je triumfalnie i chowa do lodówki.

W końcu kończy segregowanie, odkłada torbę na blat kuchenny i patrzy na mnie z wyczekaniem.

– Nie wiem, jaki ci to powiedzieć, ale dłużej nie mogę tego ciągnąć.

– Czego ciągnąć? – pyta zdezorientowana.

– Nas. To nie wyjdzie Van.

Moje słowa w pierwszej chwili ją rozbawiają. Jednak przestaje się śmiać, gdy widzi, że nie żartuję. Aż robi krok w tył, jakbym ją uderzył.

– Nie mówisz poważnie Jason. Co się dzieje? Skąd ta zamiana? Przecież dopiero co zamieszkaliśmy razem.

– To był błąd, że przyjechałaś za mną. Wtedy tego jeszcze nie wiedziałem, ale teraz...

– Teraz co? Czego się dowiedziałeś? Co się zmieniło?

– Ja, okej? Ja się zmieniłem. Coś zrozumiałem.

– Co takiego?

Chciałbym zakończyć już tę rozmowę, ale Vanessa zasługuje na wytłumaczenie. Nie mogę zostawić jej w niewiedzy, nie mogę skazać ją na rozmyślanie nad przyczyną naszego rozstania.

– Nie kocham cię Van, a to uczucie chyba już powinno się pojawić.

To oświadczenie ją zabolało i to mocno. Łzy pojawiają się w jej oczach, a usta zaczynają drżeć. Ten widok jest dla mnie cholernie ciężki. Mam wrażenie, że pierwszy raz komuś łamię serce.
Zrywałem już z dziewczynami, były łzy i krzyki, ale to wszystko było takie powierzchowne. Tym razem jest inaczej. Wiem, że jest we mnie szczerze zakochana i do tej pory była szczęśliwa.

– I zrozumiałeś to dopiero tutaj? W Nowym Jorku?

– Nie planowałem tego, ale...

– Jest ktoś inny?

– Van...

– O mój Boże. Poważnie? Jesteś tutaj od kilku tygodni i już kogoś poznałeś? – pyta rozgniewana, ale także wyczuwam ogromne rozczarowanie moją osobą. Cóż, ma absolutną rację. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

– Kim ona jest?

– Nie mam romansu Vanessa, ale faktycznie myślę o kimś.

– Czego ci brakowało w naszym związku?

– To nie tak Van, nie zrobiłaś nic złego, to ja jestem chujem w tej chwili i uwierz mi, że tak właśnie o sobie myślę. Nie chciałem cię zranić, ale nie mogę też udawać, że kiedyś pokocham cię tak jak ty mnie. Nie zasługujesz na tak niesprawiedliwe traktowanie.

WYBIERZ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz