Część 39

5.3K 395 101
                                    

Eva

Zamknięta od kilku dni w małym pokoju, miałam dużo czasu na rozmyślanie. Głównie o Amelii i naszych ojcach. Nie wiem, co teraz się dzieje, ale to co zdradził mi Dario nie napawa nadzieją na szczęśliwe zakończenie. Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie mam szans na przeżycie, ale Amelia może zostać uwolniona. Tylko jakim kurwa kosztem!

Jeśli Amelia miałaby wyjść z tego cało, mój ojciec musiałby przegrać z jej ojcem, a to oznacza, że jej życie zależy od tego, czy Asa Coletti będzie martwy. A jeśli Dario mnie okłamał? Jeśli Amelia także zostanie zgładzona? Nie, ona musi przeżyć! To ja namawiałam ją na spotkanie z tym cholernym Paulem, to ja ją utwierdziłam w przekonaniu, że musi zaryzykować! Wszystko przeze mnie! Gdybym była mądrzejsza, od razu kazałabym sprawdzić numer, z którego wypisywał do mnie wspólnik Dario. Byłam przekonana, że to nieudolny flirt, a za tymi wiadomościami kryło się prawdziwe niebezpieczeństwo. I Sarah. Moja biedna Sarah.

Dario wkracza do pokoju i jest to pierwszy raz od dwóch dni, kiedy go widzę. Jego wyrośnięty przydupas dbał o to, abym miała co jeść i pić, ale gdy próbowałam go zagadać, był nieustępliwy. Albo dobrze wykonuje swoją pracę, albo to niemowa.

Pewny krok, duma wypisana na twarzy i ten cholerny uśmiech De Matteis' a nie wróżyć nic dobrego. Podchodzi do okna, przez chwilę patrzy na ogród botaniczny, po czym obraca się w moją stronę i opiera się o parapet.

– Wiem, że mnie nienawidzisz Evo. Masz do tego święte prawo. Jednak musisz zrozumieć, że wcale niewiele różnię się od Asy czy też Antona. Oni także zrobili wiele paskudnych rzeczy, aby osiągnąć pozycję w tym brutalnym świecie. Twój ojciec był niewiele starszy ode mnie, gdy objął stanowisko bossa.

– Jednak nikogo w tym celu nie zabijał. Dziadek zmarł i wtedy przejął władzę.

– Widzisz, od lat interesuję się układami w naszej organizacji. Jestem cholernie zaangażowany, w końcu to moje życie. Wiem, że twój ojciec nie miał objąć władzy po Alberto, ale tak się jednak stało.

– Bredzisz Dario. Próbujesz tylko się wybielić.

– A po co miałbym to robić? Przyznałem, że masz powody, aby mnie nienawidzić.

– Więc po co się tłumaczysz?

– Bo mimo wszystko jest mi żal, że to wszystko tak się potoczyło. Jak już wspominałem wcześniej, pierwotny plan zakładał coś innego.

– Aktualny plan także może pójść na straty. Nie doceniasz mojego ojca i to twój największy błąd.

– Nie muszę już go doceniać Evo. Mój plan się sprawdził. Anton zabił swojego przyjaciela.

Zamieram słysząc te słowa. To niemożliwe, mój ojciec nie mógł zginąć. To nie może tak się skończyć.

– Kłamiesz.

– Nie, nie tym razem – mówi cicho i gdybym tak bardzo w tej chwili nim nie gardziła, to uwierzyłabym w jego skruchę.

– Ty potworze. Ty cholerny, pieprzony potworze! Zabijasz przyjaciół, aby co osiągnąć? Pozycję?! ­– Mój krzyk roznosi się po pokoju, a w przypływie emocji wstaję z materaca i podbiegam do niego. Uderzam go otwartą dłonią w twarz, co i tak nie przynosi mi ulgi. Spoliczkowanie to za mało, aby poczuć satysfakcję. Chciałabym mieć teraz w ręku nóż. Bez wahania wbiłabym go w serce tego zdrajcy. – Jak mogłeś?! Jak mogłeś zabić mojego ojca?! Jak mogłeś zrobić to mojej rodzinie! Przecież znałeś go całe życie! – krzyczę, jednocześnie uderzając pięściami w jego napiętą klatę. Chwyta mnie za nadgarstki, odpycha od siebie i o mało co nie przewracam się na podłogę. W ostatniej chwili odzyskuję równowagę, a gdy ponownie patrzę na tego skurwiela, nie widzę na jego twarzy uśmiechu. – Jesteś zdrajcą rozumiesz? Nie masz w sobie lojalności, nie jesteś człowiekiem honoru, gardzę tobą Dario De Matteis. – Na potwierdzenie swoich słów spluwam śliną tuż przy jego nogach. Łzy spływają po moich policzkach, dłonie drżą od silnych emocji i gdy chcę ponownie rzucić się na niego z pięściami, słyszę hałas dobiegający z okna.

WYBIERZ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz