0.6

282 16 43
                                    

Obudzili się w tym samym czasie. Wtuleni w siebie, a w tym samym czasie przestraszeni.

- Która godzina? - zapytał zaspanym głosem George.

- Nie wiem - odpowiedział Clay.

- Nie masz psychy wstać o sprawdzić! - wykrzyczal brunet.

- Mam, tylko musisz za mnie zejść - George zszedł, a Clay wstał sprawdzić.

- GEORGE CHOLERA, JEST 16.40!

- AAAA NIEEEE!! ZARAZ PRZYJDĄ LUDZIE!

- SZYBKO NA GÓRĘ IDZ SIE PRZEBRAC

- a co z tobą?

- ja poczekam - odpowiedział już spokojnym głosem Clay. Chwilę potem George był już na dole a Clay na górze. Idealnie w tym samym momencie gdy Clay zszedł na dół zaczęli się schodzić ludzie. Włączyli muzykę, otworzyli jedzenie i gadali.

***

- Karl! wiesz może gdzie George?

- Wiem, a co?

- Boje się że za dużo wypije..

- Clay wyluzuj! Imprezy są od tego żeby pic, chodź do ogrodu napijemy się razem - wypowiadając to Karl od razu zaczął ciągnąć blondyna do ogrodu.

- Nalac ci czy z butelki pijesz?

- Raz się żyje, podaj butelkę! - wykrzyczał Clay. Karl bez zastanowienia mu podał. Ten wieczór mijał szybko. Clay  spędzał czas z Karl'em, a George siedział gdzieś w domu. Gdy zrobiło się późno i nie było już tematów do rozmów, wszyscy zaczęli dobierać się w pary i tańczyć. Kiedy Clay szukał pary wpadł na George'a.

- Googs!..

- Clay wszystko dobrze?

- Jest idealnie! Zatańczysz że mną? - powiedział blondyn kłaniając się przed brunetem.

- No okej..

Tańczyli tak aż do braku sił w nogach. Kiedy w końcu nie mieli już sił zdecydowali się usiąść na kanapę i więcej się napić.

- Clay jesteś pewny że to dobry pomysł?

- Oczywiscie że tak skarbie!

- No dobra, podaj mi butelkę.. - to były ostatnie słowa wypowiedziane przez George'a na trzeźwo. po kolejnej godzinie picia i rozmów, chłopaki zdecydowali się wrócić do tańca. Tym razem żaden z nich nie był trzeźwy. Nikt nie był w stanie policzyć ile butelek wypili. Kiedy zaczęli tańczyć Clay złapał George'a w talii, tak jak w krzakach.

- Ohh, George... - wyszeptał Clay brunetowi do ucha.

- Slucham?

- Nie masz psychy się ze mną przespać- ledwo zdążył wypowiedzieć Clay, George już ciągnął go do jego pokoju...

***

Rano Clay obudził się bez koszulki.

- Co do cholery się tu dzieje!? - wykrzyczał delikatnie blondyn. Od razu odkrył kołdrę żeby sprawdzić czy George jest ubrany. Na szczęście był.

- Clay.. Co ty odwalasz?

- Tylko sprawdzałem czy się w nocy nie...

- Nie kończ, wiem o co chodzi. Czemu jesteś bez koszulki?

- Nie wiem... Dlatego sprawdzałem czy jesteś ubrany.

- szczerze, musimy to powtórzyć!

- Moze dzisiaj? A tak poza tym to co że szkołą?

- Walic szkole nie idziemy dzisiaj. Nie mam siły.

- ja w sumie też.

Tego dnia nikt z ich klasy kto był na imprezie nie przyszedł do szkoły. Po obudzeniu się już takiego dosłownego, Clay ubrał koszulkę i zszedł na dół.

- Co do cholery?! Wy też tu spalicie? - Prawie wszyscy spali na kanapie albo podłodze.

- Jak widać. Mówiłem Alex'owi o jakiej 5 nad ranem że idziemy do domu ale po pijaku wolał słuchać czy ty i George przypadkiem się nie..

- Karl cicho! Wiem o co chodzi i chce aby jak najmniej osób wiedziało o tym co się stało..

- Clay, każdy stąd o tym wie! Byliście głównym tematem przez całą noc!

- Co..

- Wiem że to nie odpowiedni moment, ale podoba ci się George?

Nastała cisza.

- Clay?

- Chyba..

- Czyli tak? - Clay w odpowiedzi tylko pokiwał głową i poszedł do góry. Gdy był już w pokoju usiadł na łóżku obok leżącego George'a.

- George?

- tak? - odpowiedział zaspanym głosem brunet.

- Chodz na dół, wszyscy tam śpią.

- Jak to?

- Nie wiem ale muszę pogadać z Alex'em, a z tobą pewnie Karl bedzie chciał pogadać.

Po tych słowach George wstał i zeszli na dół.
Clay nigdzie nie widział Alex'a więc zanim go znalazł minęło trochę czasu. George w tym czasie gdy Clay szukał Alexa poszedł zrobić sobie herbate.

- O! tu jesteś! - wykrzyczal Karl który koniecznie chciał pogadać z George'm.

- Co tam?

- mam pytanie, podoba ci się Clay? - serce Georg'a zaczęło bić trochę szybciej - George, możesz mi zaufać nie powiem mu.

- C-chyba... T-tak.. - odpowiedział nie pewnie George, a Karl z wielkim uśmiechem na twarzy wybiegł z kuchni..

Nie masz psychy [dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz