Lekcja się właśnie kończyła kiedy nauczyciel postanowił wykazać się inicjatywą i zawołał Bakugo. Wszyscy na niego spojrzeli jednak próbował to ignorować. Czarnowłosy mężczyzna spojrzał na niego z pod przymkniętych powiek po czym zapytał:
- Wszystko w porządku?
W sali zapadła głucha cisza. Wszyscy teraz na nich patrzyli z zaskoczeniem. Katsuki wsadził ręce do kieszeni i je zacisnął żeby nie zaczęły drzeć. Co oni się ostatnio do niego przyczepili? Najpierw Mieszaniec teraz on?
- A co ma być nie tak? - Mruknął patrząc na niego z ignorancją.
Mierzyli się chwile wzrokiem. Katsuki postanowił ten czas wykorzystać żeby mu się dyskretnie przyjrzeć. Chociaż nie wyglądał, ich nauczyciel był wysportowany. Oczy miał przekrwione, lekkie zmarszczki pod oczami i bliznę na prawym policzku. Włosy jak zwykle były w nieładzie, ale blondynowi nie przeszkadzało mu to. Przecież był bohaterem,a nie jakimś modelem. Reszta nadal się nie odzywała bojąc się przerwać panującą w klasie atmosferę. Bakugo katem oka wyłapał, że Icy-hot się mu przygląda trochę nazbyt natarczywie. Rozbrzmiał dzwonek, a nauczyciel poinformował ich, że mogą iść jednak nie pozwolił na to Katsukiemu. Nie chcąc narobić sobie kłopotu nie stawiał oporu. Aizawa podszedł do niego gdy byli już sami i położył rękę na jego ramieniu. Chłopak mimowolnie się spiął i oblał go zimny pot.
- Jeśli coś się dzieje to powiedz.
Znów spojrzał w jego oczy, ale tym razem można było w nich dostrzec zmartwienie. Jego twarz jakby przybrała lat. Czerwonooki patrzył na to beznamiętnie.
- Skąd pomysł, że coś się dzieje? - Spytał cicho, ale nadal groźnie.
- Ostatnio jakiś cichy się zrobiłeś. Na treningach też nie dajesz z siebie tyle co wcześniej...
- I to jest według ciebie powód do zmartwień? Z tego, że przestałem się na wszystkich dookoła drzeć co chwile powinieneś się cieszyć najbardziej. A co do treningów... Skoro inni są tacy słabi, że nawet wtedy mnie nie pokonają to po co dawać z siebie więcej niż sześćdziesiąt procent? - Opowiedział z spokojem. Ton jego głosu był chłodny, wyprany z wszelkich emocji. Bohater chwile milczał po czym go puścił.
- Nie powinieneś tak wszystkich lekceważyć. - Doradził mu po czym oznajmił, że może wyjść. Tak też zrobił.
Cały czas czuł na sobie uścisk dłoni nauczyciela. Oddychał coraz ciężej. O tej porze co zwykle. Kiedy w jego głowie zabrzmiał znajomy głos otworzył szerzej oczy. Ręce zaczęły się trząść. Na korytarzu na jego szczęście nikogo nie było. Oparł się o ścianę drżąc już na całym ciele. Objął się rękami, a kiedy poczuł, że jego dar się uaktywnia szybko je zabrał. Bał się. Bał się w cholerę. Poczuł ja zawartość żołądka szuka ujścia. Pobiegł do łazienki i nie zamykając drzwi kabiny upadł na ziemie przed deską klozetową. Jego ciałami wstrząsały zimne dreszcze i konwulsje kiedy zwracał śniadanie. W uszach nadal szumiały mu te słowa. Przed oczami stanęły mu wydarzenia z przed około siedmiu miesięcy. Był wtedy w gimnazjum. Kończyły się lekcje. Miał już wychodzić z ,, przyjaciółmi" kiedy nauczyciel poprosił go żeby został. Wiedział co miało się stać, ale został. Wychowawca do niego podszedł z niestosownym uśmiechem. Masz naprawdę dobre oceny. Kolejna piątka za sprawdzian. Jestem z ciebie dumny. Nie zapomnij jednak o zajęciach dodatkowych. O tej samej porze co zwykle. Szepnął mu do ucha pochylając się w jego stronę. Puścił go pozwalając odejść. Katsuki wyszedł z sali lekcyjnej i skierował się do łazienki. Oblał twarz zimną wodą po czym ją wytarł. Kiedy wybiła godzina piętnasta na miękkich nogach skierował się do magazynku. Wszedł do niego, a tam czekał już na niego on. Chwycił go za ramiona po czym obrócił i przycisnął do ściany. Przejechał palcami po jego udzie,a Katsuki zadrżał. Czarnowłosy uśmiechnął się po czym powalił go na podłogę. Blondyn nie miał siły walczyć. Gdyby komuś powiedział to i tak nic by się nie zmieniło. Jesteś wyjątkowy , szeptał mu zawsze do ucha zaspokajając swoje potrzeby,a po jego policzkach za każdym razem gdy to słyszał leciały łzy. Zupełnie tak jak wtedy kiedy sobie o tym przypominał. Uderzył się w żołądek, żeby zwymiotować resztę posiłku. Był na tej czynności zbyt skupiony, żeby kłopotać się płaczem. Kiedy skończył dyszał ciężko. Przymknął oczy i zaczął głęboko oddychać, żeby uspokoić serce bijące jak oszalałe. Poczuł jak ktoś dotyka jego ramienia. Podniósł ostrożnie wzrok, a nad nim stał Todoroki. Bakugo na chwiejnych nogach się podniósł i spojrzał mu w oczy. Chciał odejśc jednak nogi go zdradził i osunął się na ziemie opierając się plecami i zimną ścianę. Dwukolorowy patrzył na to nie dając po sobie poznać jakie emocje odczuwa widząc to co widział. Podał mu butelkę wody którą blondyn z wdzięcznością, której nie okazał, przyjął. Wypił pół jej zawartości nie przerywając.
- Wszystko okej? - Zapytał Shoto kucając przed nim. Nie doczekał się jednak odpowiedzi.
Westchnął tylko i się podniósł. Kiedy miał wychodzić chwycił go za rękę. Spojrzeli sobie w oczy.
- Jeśli komukolwiek powiesz, ukatrupię. - Ostrzegł go chłodno.
Pokiwał głową na znak zrozumienia po czym odszedł. Katsuki poszedł w jego ślady kiedy miał pewność, że już na niego nie wpadnie. Dyskretnie zakradł się do pokoju i przebrał. Upadł na łóżko zakrywając oczy ramieniem. Spojrzał na zegarek i sapnął zaskoczony widząc która godzina. Czy on naprawdę przesiedział prawie trzy godziny w łazience? Jeśli tak to mógł go ktoś zobaczyć, ale pewnie by tak nie było. Zareagowaliby jakoś tak jak Mieszaniec. Strasznie go kusiło, żeby pójść na most. Uległ tej pokusie, przebrał się w swoje tradycyjne przebranie i uciekł przez balkon wcześniej zamykając drzwi od środka.
***********************************************************************************************
Okej, mam nadziej, że nie spieprzyłam z tym wątkiem który pojawił się w tym rozdziale. Ogólnie chciałam go dać później, ale tak jakoś mi się tu wpasował.
Gwiazdka?
Komentarz?
CZYTASZ
Jeden krok || Depressed Bakugo x Todoroki ||
FanfictionBakugo Katsuki to agresywny szesnastolatek. Cały czas się na wszystkich drze i przeklina co drugie słowo. Kto by pomyślał, że te zachowania są wywołane wydarzeniami z przeszłości? Odpowiedź brzmi, nikt. (Pisane pod wpływem impulsu. Chyba po prostu b...