Rozdział 16

493 33 7
                                    

Kiedy już wszyscy podopieczni wyszli z ich szkoły to cała klasa 1A zebrała się w pokoju wspólnym. Wszyscy oprócz Bakugo. Todoroki miał jeszcze resztki nadziei, że jednak przyjdzie. Przeliczył się. W sumie dobrze, że go tu nie było. Wolał żeby odpoczywał. Znów zaczął zachodzić w głowę kto i dlaczego go pobił. Dlaczego ktoś doprowadził go do takiego stanu. Kaminari i Ashido stanęli nagle dumnie przed jego chłopakiem. Aż tryskali dumą.

- Udało się. - Poinformowała dziewczyna na co zielonooki się uśmiechnął. Todoroki nie zrozumiał.

- Co udało? - Był pełen najgorszych obaw.

- Napad na Bakugo. - Denki wypiął dumnie pierś czekając na pochwały.

Ku zszokowaniu Shoto nikt oprócz niego nie był zaskoczony tym faktem. Rozejrzał się po klasie. Nawet Iida nie miał nic na ten temat do powodzenia.

- Więc to byliście wy? - Zapytał, a dreszcz przebiegł mu po plecach.

- Czekaj... Czyli widziałeś jak go urządziliśmy, ale nie wiedziałeś, że to my? - Zaczął mamrotać pod nosem Denki jednak szybko przestały. - Tak czy siak, wyglądał nieco żałośnie, nie?

- Czy wy w ogóle zdajecie sobie sprawę z tego w jakim stanie go znałem? - Spytał coraz bardziej wściekły.

- Poraził go tylko prądem. Najwyżej wyglądał jak spalony tost. - Zaśmiała się Mina.

- Miał rozciętą rękę. Krwawił i to dość mocno. - Powiedział oschle, a w pokoju zapanowała cisza.

- My mu tego nie zrobiliśmy. - Wzruszyła w odpowiedzi ramionami.

- Todobro, po co się nim w ogóle przejmujesz. Przecież on gnębił Midobro! - Odezwał się niespodziewanie Kirishima.

Shoto już nie wytrzymał. W jego prawej ręce zaczął się tlić lekki płomień. Musiał używać całej siły woli żeby nie przyłożyć im wszystkim po kolei.

- A on przypadkiem nie jest twoim przyjacielem? - Wycedził przez zaciśnięte zęby.

I tak zaczęła się kłótnia. Wszyscy wypominali wszystkie występki Bakugo jakich się dopuścił, za to Todoroki próbował go usprawiedliwiać. Sam nie wiedział dlaczego. Tak jakoś wyszło. Czuł się zobowiązany do tego żeby go chronić. Nie wiedział dlaczego. Może dlatego, że rozważał własną śmierć? A przynajmniej wtedy w łazience tak to brzmiało. Na ustach miał wtedy taki lekki, rozmarzony uśmiech. Trochę podobny do uśmiechu jego zmarłego brata. I niewiedział dlaczego wtedy kiedy z nim rozmawiał i do tego doszło był bliski płaczu. Nigdy nie płakał. Dlaczego więc...

- Dość! - Przerwał im ktoś nagle.

Wszyscy zamilkli i odwrócili głowy w jego stronę. Izuku Midorya którego znali prawie nigdy się nie wściekał, ale dzisiejszy dzień był wyjątkiem. Dzisiaj już od skączenia lekcji aż tryskał negatywna energią. Przez głowę Todorokiego przeleciała myśl o tym, że te dwie sprawy mogą być powiązane. Nie chciał jednak o tym myśleć. Jego chłopak był uroczym, łamiącym sobie kości chłopakiem. Można by go było nazwać chłopcem. Jednak nie dzisiaj.

- Dlaczego go bronisz? - Zapytał z lekkim wyrzutem w głosie który miał za zadanie ukryć jego irytację.

Dwukolorowy skierował na niego wzrok, a jego oczy spotkały się z jego odpowiednikami u zielonowłosego. Czysta wściekłość wręcz wypełniała powietrze w okół nich sprawiając, że niektórzy zaczęli się powoli wycofywać.

- Może dlatego, że jedziecie po nim jak po betonie. Co was napadło? - Skrzyżował ręce na piersi patrząc na wszystkich wyzywająco.

- A-ale on mnie dręczył. Bił. Kazał się zabić! Nie rusza cię to? Jesteś moim chłopakiem. Powinieneś się chociaż trochę przejąć. - W oczach stanęły mu łzy. - Dlaczego bronisz tego przez którego tyle wycierpiałem? - Dodał nieco ciszej.

Jeden krok || Depressed Bakugo x Todoroki ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz