Rozdział 3

672 40 1
                                    

Przez chwilę patrzył na sufit w pokoju. Nie dawno wrócili z tego ,, pikniku." Zastanawiał się czy ryzykować. Niektórzy byli jeszcze na nogach. Chętnie poszedłby na most. Jednak nadal myślał. Jest ryzyko, że albo go przyłapią, albo będą chcieli coś później od niego. Nie, nie mógł iść. Gdyby się dowiedzieli to dostałby zawieszenie. Usiadł po czym pochwycił szkicownik koło łóżka. Wziął ołówek i gumkę. Otworzył na pierwszej lepszej stronie. Rysunek przedstawiał małą dziewczynkę z rogiem na głowie. Była w koszuli szpitalnej i była przedstawiona z lotu ptaka. Wyciągała dłoń ku słońcu. Obrazek był rysowany z perspektywy z lotu ptaka co działało tylko na jej korzyść. Eri. Bo tak miała na imię. Kiedy pierwszy raz ją zobacz to coś w nim pękło. Zamiast trzymać się swojego postanowienia i zachowywać się jak zwykle to z nią grzecznie rozmawiał, a kilka razy nawet uśmiechnął. Wprawił tym całą klasę w osłupienie. Kiedy Midnight go w tedy zobaczyła miał wrażenie, że zaraz padnie na zawał. A kiedy się uspokoiła zaczęła coś gadać, że wygląda tak wspaniale i w ogóle. Wtedy Aizawa wkroczył do akcji i ją zabrał. Tak czy siak kiedy wrócił Deku z Pyzą i miał im przekazać małą to był problem. Kiedy zielonowłosy wziął ją za rękę i chciał gdzieś poprowadzić to mu się wyrwała i znów pobiegła do niego. Przez następną godzinę ją przekonywali, że jeszcze się zobaczą. Kiedy tylko zamknął się w pokoju pod wpływem impulsu zaczął ją rysować. Wyszła mu całkiem dobrze, jednak musiał jeszcze poprawić cienie i tym podobne. Przyłożył do papieru ołówek i zaczął dokańczanie. Po pół godzinie zdał sobie sprawę, że nie widział jej od kilku tygodni. Z tego co wiedział to często przychodziła do internatu, jednak nigdy nie widział jej na tym piętrze. Jutro spróbuję jej poszukać. - Obiecał sobie. Odłożył przybory do malowania i płożył się spać. Poczuł, że doskwiera mu lekki głód. Nic dziwnego. Zamknął oczy i zaczął się zastanawiać. Dlaczego nienawidził Deku? Bo mimo wszystko został dobrym bohaterem i Katsuki dobrze to wiedział. Dobrze wiedział, że tak będzie. W końcu jak ktoś taki jak on mógłby nim nie być? Dlaczego nienawidził Todorokiego? Bo mimo wszystko miał kochające rodzeństwo. Dlaczego nienawidził siebie? Za to, że w ogóle istniał.

***********************************************************************************************

Siedział w ławce czekając na nauczyciela. Godzina wychowawcza jest zdecydowanie najluźniejszą lekcją, ale podobno Aizawa coś dla nich wymyślił. Dyskretnie spojrzał w stronę swoich przyjaciół. Kirishima próbował powstrzymać Kaminariego przed połknięciem telefonu. Od razu wiedział, że takie wyzwanie wymyśliła mu Ashido. Za to Sero stał zboku i śmiejąc się próbował wszystko nagrać. Iida znalazł się przy nich w przeciągu sekundy i zaczął prawić Żywej ładowarce kazania. Izuku również dołączył do powstrzymania kolegi. W klasie słychać było wszech obecny śmiech. Chciał się zmusić, żeby rzucić jakąś kąśliwą uwagę kiedy drzwi do sali otworzyły się. Wszyscy zaprzestali wygłupów. Nie które dziewczyny zapiszczały, a ich oczy się błyszczały. Przez chwile myślał, że do klasy wszedł jakiś chłopak z starszej klasy, ale potem sam się zdziwił. Koło eraserheada stała mała Eri. Miała na sobie czerwoną sukienkę i trzymała w rękach żółtą torebkę. Zajadała się żelkami. Wszyscy od razu do niej podbiegli, żeby się przywitać. Tylko on i Todoroki zostali na miejscach. Kiedy uprzejmości stało się zadość bohater kazał im usiąść. Posłuchali.

- A więc sprawy mają się tak. Wybiorę dzisiaj dwójkę z was, żeby się nią zaopiekowała kiedy będę zajęty. To wasza ostatnia lekcja więc możecie się z nią pobawić czy coś. - Po czym zakopał się w śpiworze.

Deku odszedł od ławki po czym zaczął rozmawiać z dziewczynką. Niedługo później dołączyli się też inni. Nawet Shoto. Ona jednak poprosiła ich, żeby się na chwilę odsunęli. Zaskoczeni i zaciekawieni jednocześnie, odsunęli się. Przebiegła wzrokiem po wszystkich po czym zauważając coś lub kogoś pobiegła w jego stronę. Nie łudził się, że idzie do niego. Na pewno zauważyła coś ładnego na końcu sali i tyle. Jednak mylił się. Eri-chan przytuliła się do jego boku i uśmiechnęła.

- Dzień dobry panie Bakugo. - Przywitała się grzecznie. Znów poczuł to dziwne załamanie. Na jego twarz mimowolnie wypłynął uśmiech.

- Cześć Eri. - Odpowiedział i poczochrał jej żartobliwie włosy.

Reszta patrzyła na to z niedowierzaniem. Bakugo się uśmiechał. To był cud. Najbardziej oszołomiony był Izuku. Prawi nigdy nie widział, żeby Kacchan się usmiechał, a jak już to w ten okropny sposób który później mógł nawiedzać w koszmarach. Za to ten uśmiech którym obdarzał dziewczynkę był... Po prostu wspaniały. Wyglądał jak nie on. Zaczął się zastanawiać jakim cudem wcześniej nie widział u niego takiego uśmiechu. Bakugo w tym czasie rozmawiał chwile z Eri i dyskretnie zaproponował, żeby wybrała Denkiego. ,, Przy nim uda ci się zrobić wszystko i nawet nie pomyśli czy to dobrze, że to robisz." - Szepnął jej cicho do ucha. - ,, Tylko nie mów im, że to mówiłem okej?" Pokiwała głową z zadowoleniem. Już widziała oczami wyobraźni te wszystkie słodycze. ,, A co z drugą osobą?" - Zapytała. ,, To bardzo proste. Wybierz kogoś kto ma do ciebie słabość. Spróbuj przekonać Aizawe, żeby ich wybrał, a wolność masz gwarantowaną." Coś o tym wiedział. Kiedy był mały i rodzice chcieli zostawić go u cioci Inko zaproponował, żeby został w domu, a ona przyjdzie zobaczyć czy wszystko dobrze. Szybko na to przystali chcąc jak najszybciej wyjść. To był błąd z ich strony. Co prawda kiedy wrócili to nie było żadnego uszczerbku na stanie domu ani stanie zdrowia sąsiadów, ale mimo wszystko nieźle się zabawił. Zanim się obejrzał koło niego stał Todoroki i zapytał o czym rozmawiają.

- O kotkach. Widziałam dzisiaj jednego! Miał takie białe łapki i czarny brzuszek! - Odpowiedziała szybko Eri.

Moja dziewczynka, pomyślał z dumą. Szybko się nauczyła, że niektóre rzeczy powinny zostać między nimi i muszą się starać utrzymać ten stan rzeczy. Nabrał do niej zaufania kiedy nie powiedziała Deku o tym, że ma koszmary. On za to nie powiedział im, że raz miała atak paniki. Normalnie by to zrobiła, ale poprosiła go o to, żeby nikomu ni mówił. Skoro ona dotrzymała tajemnicy to on też mógł.

- Eri-chan, a może chciałabyś żebym ja i Senpai się tobą zaopiekowali kiedy pana Aizawy nie będzie? - Zapytał w końcu.

- Wiesz, chciałabym spędzić trochę czasu z panem Kaminari i panią Urakarą. - Wyznała niby zawstydzona.

Jednak on wiedział swoje. Co on właściwie zrobił z tym dzieciakiem? Jeszcze trochę, a będzie wszystkimi manipulować. Może powinien jej powiedzieć, żeby cały czas nie nadużywała swojego uroku? On wiedział aż za dobrze czym może to grozić w najgorszym przypadku.

- Jasne, oczywiście. Spróbuje przekonać nauczyciela, żeby się zgodził. - Obiecał zielonooki.

W tym samym bohater wyszedł z śpiwora. Rozbrzmiał dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Nikt jednak nie wyszedł. Czekali na werdykt.

- Todoroki, Bakugo. - Zwrócił się do uczniów. Podnieśli wzrok. - Opiekujecie się nią jutro od trzynastej do piętnastej.

***********************************************************************************************

Eri na pewno pojawi się jeszcze nie raz. Nawet ją lubię. Tak czy siak, jeśli ktoś to czyta to wolicie długie czy krótkie części?

Gwiazdka ?

Komentarz?

Jeden krok || Depressed Bakugo x Todoroki ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz