Biegał po całym akademiku z nadzieją, że go znajdzie. Nigdzie go jednak nie było. Jak pytał osoby z klasy czy tamtędy przechodziła odpowiadała mu głucha cisza i przeczące kręcenia głową. Nikt nawet nie podejrzewał jaki może być cały ten powód szukania go. A nawet jeśli to nie byli ani trochę blisko prawdy. Tak więc Todoroki biegał w kółko rozpaczliwie go wypatrując. Dopiero potem zdał sobie sprawę z tego, że przecież nie powiesi się w budynku. Pośpiesznie założył odpowiednie buty i wypadł z akademika nie zważając na zaniepokojone krzyki reszty. Zimny wiatr natychmiast owiał jego czerwoną twarz powodując nieprzyjemne dreszcze. Na jego głowę spadło kilka płatków wiśni jednak nie zwrócił na nie najmniejszej uwagi, a po chwili pęd powietrza zrzucił je z jego włosów. Stanął w miejscu wykończony całym tym bieganiem i oddychał głęboko. Rozglądał się do okoła jakby licząc na cud. Że zaraz pojawi się przed nim dobrze mu znany blondyn o sterczących włosach i krwistych tęczówkach. Jednak nie miał co liczyć. Ten chłopak był strasznie zawzięty i trwały w swoich decyzjach i mógł się już przygotowywać, że już nigdy go nie zobaczy. Nie usłyszy...
Opadł na chodnik nie mając władzy w nogach. Czuł się okropnie. Cały czas coś mu mówiło, że to przez to, że całował się z Midoryą. Ale on tego nie chciał. To nie była jego wina. Nie był wtedy w stanie zareagować. Zmroziło go i wszystko potoczyło się lawinowo.- Kurwa...
Poczuł na policzku łzę która w akompaniamencie jego cichego szlochu uderzyła o ziemię.
- Katsuki ja... Ja kocham cię. - Szepnął z bólem, a jego głos wyrażał więcej emocji do tego chłopaka niż jego zachowanie w stosunku do niego od kiedy się poznali.
Za nim usłyszał cichy szelest na który nie zwrócił uwagi. Wydawało się to nie istotne w stosunku do tego, że jego niemalże chłopak mógł już umrzeć. Czuł się podświadomie winny za to wszystko.
- Kochasz... Huh? - Usłyszał za sobą cichy, ale nadal wyniosły głos.
Odwrócił się gwałtownie nadal nie podnosząc z ziemi. Zmienił to jednak kiedy przed jego oczami stanął chłopak o szpiczastych blond włosach i czerwonych oczach. Jego blada skóra połyskiwała w słońcu, a wychudzenie jego ciała nie było widoczne przez za duże ubranie które miał na sobie. Ręce chował w obustronnych kieszeniach czarnej bluzy, a dżinsowe spodnie świetnie na nim leżały. Najwyraźniej się przebrał po wyjściu z pokoju co według Shoto było niemożliwe. Jego chłodna, bezemocjonalna twarz spoglądała na niego z góry przez co przeszedł go dreszcz. Podszedł do niego nadal z łzami w oczach po czym go uderzył w twarz z liścia. Katsuki nie zareagował. Nawet nie wyprostował lekko przechylonej od uderzenia głowy. Na jego skórze kolorem na myśl przywodzącej pergamin coraz bardziej odznaczał się ślad po jego ręce. Blondyn wyraźnie nie przejął się tym aktem czystego wkurwienie na jego osobę, ale Shoto już tak. Otworzył szerzej oczy zdając sobie sprawę z tego co zrobił. Nie wiedział jak reagować. Przepraszać czy może go jeszcze opieprzyć za to, że go tak nastraszył?
- Myślałam, że po tej deklaracji nie będziesz się na mnie rzucać z pazurami, ale najwyraźniej się myliłem. - Westchnął teatralnie nie wiedząc nawet jak bardzo boli to drugiego.
- Dlaczego mi to zrobiłeś? Ja się o ciebie kurwa bałem! - Wykrzyknął mu prosto w twarz nie kontrolując już swoich emocji. Na jego policzkach pojawiły się świeże ślady łez.
- Martwiłeś? - Uniósł brew w powątpieniu jakby nie zauważając zdenerwowania jego rozmówcy.
- Tak, kurwa martwiłem. - Powiedział już ciszej wyprostowując się.
- Na serio myślałeś, że się powieszę? - Zapytał unosząc prawy kącik ust w kpiącym uśmiechu. Spoglądał prosto w jego oczy z jakąś dumą.
- Tak myślałem! - Znów się wydarł nie zważając na to, że w każdej chwili ktoś mógł ich zauważyć.
CZYTASZ
Jeden krok || Depressed Bakugo x Todoroki ||
FanfictionBakugo Katsuki to agresywny szesnastolatek. Cały czas się na wszystkich drze i przeklina co drugie słowo. Kto by pomyślał, że te zachowania są wywołane wydarzeniami z przeszłości? Odpowiedź brzmi, nikt. (Pisane pod wpływem impulsu. Chyba po prostu b...