Rozdział 11

501 33 2
                                    

Nienawidził ludzi. Nienawidził ich z całego serca. Byli egoistyczni, nie zwracali na nic uwagi. Zaczynali się martwić o problemy innych kiedy one ich samych zaczynały dotyczyć. On też taki był. Nie zwracał najmniejszej uwagi na innych dopóki nie zaczynali mu przeszkadzać. Nienawidził siebie za to. Na przykład nie zwracał uwagi na Todorokiego i teraz żałuję. Zdążył się już pogodzić z tym, że mu się podoba. Tylko dlaczego? Nie zamienili nigdy więcej niż kilku zdań bez krzyku blondyna. Nie miał prawa się w nim zakochać jeśli go nie znał. Tak to działało. le jednak natura rządzi się swoimi pokręconymi prawami. Dlaczego akurat on? Wsiadł do autobusu. Nie było wolnych miejsc więc był skazany na rurę. Nie miał jednak żalu. Plecy go już nie bolały tak jak wczoraj, ale jednak więc lepiej by było dla nich żeby sobie odpuścić opieranie się nimi. Przez chwilę w głowie miał pustkę. Miał ochotę komuś porządnie przywalić. Miał wrażenie, że smród alkoholu przesiąkł jego ubrania. Po za tym nigdy nie lubił autobusów. Okropne były. Zwłaszcza gdy przesiadywali w nim menele. Nagle gwałtownie się zatrzymali, a chłopak gdyby nie to, że w porę się chwycił metalowej rury skończyłby tak jak inni pasażerowie, wgnieceni w to co mieli przed sobą. Po autobusie rozniosły się odgłosy niezadowolenia i skargi. Kierowca zaczął się tłumaczyć, że na ulicę wbiegł jakiś dzieciak i musiał tak wychamować. Czerwonookiego przestało to jednak szybko interesować. Włożył po prostu słuchawki do uszu i włączył muzykę. Pozwalała ona zapomnieć mu o bożym świecie. Uśmiechnął się pod nosem i mimowolnie zaczął nucić. Nikt nie zwracał na to uwagi oprócz małej dziewczynki która obróciła się w jego stronę i wsłuchiwała w melodie. Podeszła do niego i się wpatrywała jakby zobaczyła w nim jakiego swojego przyjaciela. Posłała w jego stronę uśmiech i zaczęła wykonywać jakieś gęsty rękami. Jest głuchoniema? - Zaczął się zastanawiać. Przykląkł koło niej i zaczął intensywniej wpatrywać się w znaki które pokazywała. Czasami jak mu się nudziło to uczył się języka migowego i umiał się nim po części posługiwać.
,, Nie mogę mówić " oznajmiała dziewczynka. ,, Co to za piosenka?" pytała. Chłopak nie pewny czy czegoś nie przekręci zaczął tak jak ona posługiwać się jej językiem ,, Happy face" odpowiedział. Dziewczyna miała krótkie bronzowe włosy i czerwone oczy odcieniu takiego jak jego. Miała na sobie pomarańczową bluzkę i czarne spodnie. Jeśli ktoś by znał jego rodziców można by pomyśleć, że jest jego siostrą. Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jej opiekuna. Nie mogło to długo potrfać. W końcu był w autobusie. Chwyciła go za rączkę żeby zwrócił na nią uwagę. ,, Nie mam rodziców. Znaczy mam, ale ich tu nie ma." Zmarszczył brwi. Miał już coś odpowiedzieć kiedy autobus zatrzymał się na jego przystanku. ,, Muszę już iść." Powiedział po czym wstał i skierował się do wyjścia. Zeskoczył z schodków, a po chwili usłyszał jak drzwi się za nim zamykają, a pojazd odjeżdża. Odwrócił się pełen dziwnych obaw które się spełniły. Dziewczynka stała przed nim wpatrując się w niego jak w obrazek. Chłopak tylko westchnął i z powrotem przy niej przyklękł. ,, Jak masz na imię ?" ,, Ayako. Pisane znakami na być posłusznym i dziecko." Odpowiedziała mu kolejną dawką różnych znaków. ,, A ty ?" ,,Katsuki. Pisane znakami na eksplozja i aby wygrać. " Oznajmił. Dziewczyna uśmiechnęła się z zadowoleniem i ekscytacją. Zupełnie ja Eri. - Przyszło mu do głowy. Przez resztę drogi w ogóle się już nie ,,odzywała ." Czasami na nią spoglądał wyszukując w niej podobieństwa do rogatej. Po pierwsze miały naprawdę podobne uśmiechy. Po drugie były chyba w tym samym wieku. A po trzecie ona też jak Eri nie patrzyła na niego z obrzydzeniem. Nie świadomie kąciki jego ust się lekko, prawie nie zauważalnie uniosły. Kiedy stanął przed szkołą chwycił ją za rękę tak jak ona to zrobiła w autobusie. ,, Muszę już iść."
,, Mówił" to z żalem, ale musiał. Nie weźmie w końcu jej ze sobą. Pokiwała na to tylko głową po czym z ociąganiem się od niego odsunęła. ,, Do zobaczenia." Przekazała mu po czym pobiegła w bliżej nie określonym kierunku.

- Kim ona była? - Usłyszał za sobą czyjś głos.

Odwrócił się w stronę z której go usłyszał i spojrzał na niego bez emocji. Todoroki jednak nie zamierzał raczej odpuścić. Podszedł do niego przewiercając go wzrokiem. Zatrzymał się kiedy już miał się stykać swoimi nogami z jego.

- Wyglądaliście na zrzytych. - Nie dawał.mu spokoju.

- Pierwszy raz ją na oczy widziałem. - Odpowiedział w końcu na co drugi tylko uniósł brwi w powątpieniu.

- Pierwszy?

- Zaczepiła mnie w autobusie i szła za mną aż tutaj. - Wzruszył ramionami.

- Jest głuchoniema? Posługiwaliście się językiem migowym. I skąd w ogóle znasz język migowy? - Szukał dziury w całym. Dlaczego on nie mógł dać mu spkoju?

- Nie może mówić. A języka migowego tak jakoś się wcześniej pouczyłem. -- Zwierzył się czując, że za chwilę straci kontrolę nad własnym ciałem.

- Po co?

- W końcu mam być najlepszy. - Prychnął. - Po za tym kiedyś natrafimy jako bohaterowie na takie osoby i ja będę umiał coś zrobić. A ty? - Zapytał lekceważąco.

Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku szkoły. Kiedy wszedł do klasy nauczyciel poinformował go, że jest dzisiaj zwolniony z lekcji. Zaczął się z nim wykłucać powoli znów zakładając maskę agresora. Wreszcie mógł się na kimś powyrywać nawet jeśli ma zniszczyć zdrowie psychiczne swojego własnego nauczyciela. Wreszcie został wysłany do dyrektora. Katsukiemu tylko się wydawało czy jego nauczyciel naprawdę był bliski płaczu? Zapukał kilkakrotnie w drzwi. Że środka doszedł go piskliwy głos zapraszający do środka. Otworzył po czym zamknął za sobą drzwi i zajął miejsce w fotelu na przeciwko biurka i dyrektora placówki. Ten widząc go tylko westchnął i zaczął nalewać im cherbaty.

- Co tym razem się stało? - Spytał dziwnie życzliwie.

- Co to ma niby znaczyć, że jestem zwolniony z lekcji?! - Niemal wykrzyczał na cały regulator.

- Spokojnie chłopcze. Tylko spokojnie. - Powtarzał raz po raz zwierzak jednak nie zmniejszało to jego irytacji. - Fakt, zostałeś zwolniony z lekcji żebyś w pełni wydobrzał. Jutro będziesz już w nich uczestniczył.

- Ale...

- Nie wykłucaj się. - Przerwał mu ostro.

Katsuki otworzył szerzej oczy kiedy skojarzył te polecenie z swoją matką. Powoli opuścił głowę. Jesteś nic nie wart. Po co ja cię w ogóle urodziłam?!... Nie wykłucaj się!

- Chłopcze? - Niepewnie zapytał dorosły patrząc na niego z niepokojem.

- Hm...? - Zdezorientowany uniósł głowę.

- Idź lepiej do swojego pokoju. Odpocznij. - Zaproponował dyrektor z troską.

Ten nie mając już siły się wykłucać chwycił się za skronie i pokiwał głową. Wstał po czym się nie oglądając wyszedł. Szybkim krokiem przemierzał puste korytarze. Coraz szybciej i szybciej. Niemal wystrzelił na dwór. Z prędkością godną Iidy skierował się do dormitorium. Zwolnił żeby nie przywalić z impetem o drzwi które musiał teraz otworzyć żeby dostać się do środka. Zatrzasnął je za sobą i pobiegł do swojego pokoju. Kiedy wreszcie do niego dotarł nie towarzyszyły mu żadne emocje. Musiał się pouczyć żeby nie mieć zaległości. Nie mógł ich mieć. Musiał być najlepszy. Nie zamykając drzwi zdjął z siebie ciasną marynarkę, a później koszule tak, że brzuch i tor zasłaniały mu tylko bandaże którymi opatrzył sobie plecy. Stanął tyłem do drzwi żeby poszukać czegoś na zmianę. Nie miał za dużo ciuchów, ale napewno by się coś znalazło żeby nie odsłaniało opatrunków.

- Baku-chan? Co ci się stało? - Usłyszał za sobą głos już drugi raz dzisiaj.

Odwrócił się i z spanikowaniem dostrzegł Eri która patrzyła z bólem na jego bandaże.

**************************************

Zgodnie z obietnicą która złożyłam todobakuship223 oto kolejny rozdział. Zajrzyjcie też do bad0days bo zaczęła pisać ff z Bakugo, a charakter jest nieco przybliżony do tego u mnie.

Uwaga!
Ważne pytanie nie pomijaj!

Chcielibyście żeby w następnym rozdziale była przeszłość Bakusia? Jeśli tak to piszcie w komentarzach.

Gwiazdka ?

Komentarz ?

Jeden krok || Depressed Bakugo x Todoroki ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz