Epilog

666 39 28
                                    

Zszokowany spojrzał na uśmiechniętą twarz jego przyjaciela. Przypominał mu wtedy trochę Midorye. Żądło kiedy się zdarzało zobaczyć go uśmiechniętą miną, a nawet jeśli już to coś musiało się wydarzyć coś przez co nawet on nie potrafił się opanować. Katsuki westchnął teatralnie widząc jego spojrzenie i powtórzył się przelewając tym samym czarę.

- Już dawno zobojętnialem na moje życie.

Nie wytrzymał. Z całej siły uderzył w krawędź dachu co spowodowało, że po nim rozniósł się cichy huk. Blondyn skierował zaskoczony wzrok  na drugiego zdziwiony tak gwałtowną reakcją jednak nic z tym nie zrobił. Nadal się na niego gapił jak gdyby nigdy nic. To tylko jeszcze bardziej go rozsierdziło.

- Jak to zobojętniały?! Nikt normalny nie traktuje swojego życia w taki sposób! - Wybuchnął nie trzymając już swoich emocji na wodzy. Zwyczajnie nie dawał rady. Wiedział, że nie powinien w tej sytuacji krzyczeć jednak nie potrafił się pohamować.

Bakugo w tym czasie wysłuchiwał jego krzyków z kamieną twarzą. Niby go to nie ruszało jednak dobrze widoczne było to, że zaciskał pięści na materiale jego bluzy w taki sposób, że aż pobielały mu kostki. Nie mówił jednak nic wiedząc, że spowoduje to tylko jeszcze większy wybuch. Kiedy jednak Todoroki rzucił obelgą w jego matkę nie zamierzał tego tak zostawić. Gwałtownie mu przerwał chwytając za koszulę i ciągnąc w swoją stronę.

- Nigdy jej nie obrażaj. To nie jej wina, że jest jak jest. - Wysyczał jednak tym razem drugi postanowił milczeć. Zaskoczenie jego zachowaniem zakrył maską obojętności. Nie rozumiał dlaczego jej bronił i zamierzał o to zapytać.

- Dlaczego tak jej bronisz? - Spytał, a Katsuki odebrał to jak cios w twarz. - W niczym się nie różni od innych! - Znów krzyknął jednak kiedy uścisk blondyna się wzmocnił natychmiast tego pożałował. - Bakugo ja...

- Najpierw mówisz, że mnie kochasz. Chwilę wcześniej obściskiwałeś się z swoim byłym jeśli nie zapomniałeś. A teraz na mnie wrzeszczysz. Nie przypomina ci to kogoś? - Odpowiedział złośliwie przez co Todorokiego oblał zimny pot.

- My nie o tym teraz. - Przypomniał nieco słabo po czym pokręcił głową żeby rozproszyć myśli. - Ona jest taka jak oni. W niczym się nie różni. Ona też jest wina.

- Tak, masz rację. Gdyby mnie nigdy nie urodziła nic się by nie stało.

Kiedy Shoto usłyszał te słowa aż go zatkało. Przez głowę przebijały się mu różne myśli jednak tylko jedna powtarzała się wielokrotnie i natrętnie. Skąd u niego taki zachowanie? To było nie normalne żeby komu kol wiek przyznawać rację tym samym przyznając się do pomyłki. Zwyczajnie nie leżało to w jego naturze. Jego typowym zachowaniem nie było również przywdziewanie maski obojętności. Zazwyczaj była to jego rutyna. No i oczywiście te podchody. Nigdy nie robił tego typu rzeczy, a do rozwiązywania zagadek podchodził jak do tortur. Wzdrygnął się przypomniawszy sobie jak raz na niego popatrzał kiedy przydzielił mu do ułożenia kostkę rubika. Od tamtej pory starał się jak mogł żeby na nowo nie wylądować z nim w grupie. Teraz tego żałował.

- Nie chodzi o to...

- A o co? - Warknął z bólem. - Naprawdę wolałbym wszystko powiedzieć bez krzyków i kłótni. - Szepnął jeszcze kuląc się, a dokładniej zwijając w kłębek nadal siedząc.

Ogarnęły go wyrzuty sumienia. Dosłownie przed chwilą dowiedział się jak wygląda sytuacja u niego w domu, a on tak po prostu na niego krzyczy. Bez żadnych konkretnych podstaw. Ale w sumie... Skoro twierdzi, że jego życie jest mu obojętne to znaczy, że byłby w stabie się zabić?

- Katsuki... Mów, proszę. Nie będę już krzyczeć. - Obiecał kładąc swoją rękę na jego ramieniu.

Zaskoczony blondyn uniósł wzrok po czym uśmiechnął się delikatnie do niego.

- Mam czasami była na prochach. - Doszeptał jeszcze, a Todoroki ledwo się hamował żeby nie wbić mu paznokci w ramię. Nie dlatego, że on zrobił coś nie tak. Był zły na jego matkę. Zachowywała się jak zachowywała, a on dalej ja bronił. Zapewne nie wiedziała nawet jakie ma szczęście, że ma takiego syna.

Nie odzywał się dając mu czas na ochłonięcie z czego z chęcią skorzystał. Wziął kilka głębokich wdechów i wydechów.

- Todoroki-kun... - Zaczął i przerwał nagle.

Chłopak skierował na niego wyczekujący wzrok.

- Dziękuję. - Uśmiechnął się jeszcze raz po czym delikatnie zabrał jego rękę ze swojego ramienia. Odchylił się wpatrując w wieczorne niebo i zamknął oczy czując jak powietrze roztrzepuje jego włosy i wyciska z oczu łzy. Po chwili nastała tylko ciemność. Uśmiechnął się delikatnie czując przelotny dotyk skóry na swojej dłoni i słysząc głos Todorokiego który był dziwnie przytłumiony.

**************************************

Szedł ulicą, a pustym wzrokiem błądził po okolicy. Wszystko było takie piękne i wspaniałe. Dlaczego więc i on nie mógł się tak czuć? Zasługiwał na to, jednak świat miał inny plan dla Katsukiego Bakugo. Świat był okrutny i dobry jednocześnie. Jednocześnie dawał nam to czego chcieliśmy i potrzebowaliśmy do życia i jednocześnie zabierał nam jakie kol wiek chęci do niego. Nie każdy dawał radę to wytrzymać, a jak jeszcze inni kogoś takiego obiorą za cel, a tylko kwestią czasu jest to, że ta osoba zginie. Wszedł po schodach na górę i stanął przed drzwiami. Odechnął kilkakrotnie głęboko po czym nacisnął klamkę i wślizgnął się do środka. Szedł korytarzami które wydawały się wtedy takie puste. Wszedł do pokoju wspólnego, a właściwie zatrzymał się w progu. Rozejrzał się po twarzach które teraz były skierowane na niego. Nie wytrzymał. Tracąc władze w nogach osunął się na ziemię. Po policzkach zaczęły lecieć łzy. Wszyscy natychmiastowo do niego dopadli i próbowali się dowiedzieć co się stało. Ten po kilku nie udanych próbach powiedzenia czegoś tylko pokręcił głową z bólem.

- Bądźcie cicho. - Rozkazał przewodniczący, a ci natychmiast go posłuchali. - Todoroki co się stało?

- Bakugo... On... On popełnił samobójstwo. - Zdołał jeszcze wydukać zanim nie skulił się jeszcze bardziej czując okropny ból przeszywający jego klatkę piersiową.

**************************************

Króciutki epilog i koniec książki. Pamiętajcie jeśli chcecie kolejną część to piszcie.

Gwiazdka ?

Komentarz ?

Ps.

Podziękowania

Dziękuję wam bardzo za przeczytanie moich wypocin. To wiele dla mnie znaczy. To chyba moja najpopularniejsza książka i jestem z niej dumna. Ale też wdzięczna wam bo bez was by to nie wypaliło. Zachęcam do obserwacji żeby być na bieżąco *chamska reklama* Dziękuję wam bardzo i do zobaczenia w następnych ff!

Jeden krok || Depressed Bakugo x Todoroki ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz