Rozdział 4

606 33 4
                                    

Zjawili się równie o trzynastej. Zostali zwolnieni z angielskiego, historii i bohaterstwa. Bakugo znów dyskretnie spojrzał w stronę towarzysza. Kiedy był blisko niego to mimowolnie się spinał. Cichy, opanowany i potężny. Gdy tylko chciał to pokonał by wszystkich na swojej drodze do osiągnięcia celu. Chłopak drgnął i skierował wzrok na blondyna. Ten jednak zdążył odwrócić wzrok. Zadzwonił do drzwi. Nie długo po tym otworzył im dyrektor Nezu. Zaprosił ich do środka i zaczął wszystko objaśniać. Eri nie może wychodzić na zewnątrz bez opiekuna chyba, że na podwórko. Eri nie mogła być też narażona na stres żeby jej quirk się nie uaktywnił. Apteczka była powieszona na ścianie w przedpokoju za to pokój dziewczynki był na piętrze. Kiedy Katsuki tak słuchał był pewien, że tego wszystkiego nie spamięta. No bo niby jak? Nezu co chwila wymieniał nowe zasady, warunki i pomieszczenia, a kiedy się spytał czy rozumieją i czy może już iść, odpowiedział ,, Jasne, że tak." Od razu tego żałował. Na szczęście był z nim Dwukolorowy. Był pewny, że on to wszystko spamiętał. W końcu był to Todoroki. Weszli do pokoju w którym bawiła się dziewczynka. Podniosła wzrok po czym uśmiechnęła się wspaniałym uśmiechem. Podbiegła do nich podekscytowana.

- To co będziemy dzisiaj robić? - Spytał okręcając się w koło. Sukienka powiewała w okół jej kostek. - Może opowiemy sobie straszne historie?

- To chyba nie jest dobry pomysł. - Zaoponował Shoto.

Jej uśmiech nieco przygasł. Bakugo widząc to zacisnął pięści. Coś ścisnęło go w środku. Chciał, żeby uśmiechała się tak jak wcześniej.

- No weź Todoroki. - Zaczął, a drugi spojrzał na niego opanowany. Otworzył szerzej oczy widząc pogodny wyraz twarz przyjaciela. - Dziecku odmówisz?

Eri-chan wiedząc co się święci zrobiła smutną minkę i podbiegła do niego.

- Proszę pani Todoroki. - Szepnęła cicho kłaniając się.

Widząc swoją porażkę westchnął zrezygnowany. Dziewczynka chwyciła ich za ręce po czym poprowadziła na łóżku.  W kącie stało biurko, a leżały na nim kartki z rysunkami i kredki. Na środku leżał pomarańczowo -  zielony dywan, a drugim końcu pokoju było łóżko. Na podłodze leżały liczne zabawki. Posadziła ich na podłodze i sama zajęła miejsce koło nich. Popatrzyła na nich z wyczekiwaniem.

- Todoroki-kun, ty zaczynaj! - Poprosiła z radością i ekscytacją.

Westchnął po czym zaczął się chwilę zastanawiać.

- Był sobie kiedyś dom pełen miłości. - Zaczął opowiadać. - Mieszkali w nim kobieta, mężczyzna i dziecko. Jednak nie byli szczęśliwą rodziną. Kobieta zdradzała męża, mąż znęcał się nad synem, a syn stał się pusty w środku. Żeby to ukryć pozorowali się na normalną, całkowicie zwyczajną rodzinę. I wszyscy żyliby z nimi w całkowitej zgodzie, nie wiedząc co się dzieję gdyby nie fakt, że w okolicy ich domu znaleziono zakrwawione bandaże. Zaczęto sprawdzać okoliczne domy, a kiedy doszło do inspekcji w domu tej rodziny, na ciele chłopca odnaleziona gromadę ran. Zabrano go do szpitala gdzie oznajmiono, że nie wróci do rodziców. Chłopak mimo tego, że nie odczuwał względem rodziców żadnych uczuć nie zgodził się. Nie wracanie do domu kojarzyło mu się z karą. Dlatego więc kiedy odmówiono mu powrotu powiesił się. Kilka miesięcy później mężczyzna zadźgał nożem kobietę, nie mając się na kim wyżywać. Mężczyzna zaś został aresztowany gdzie dokonał swojego żywota. - Skończył wpatrując się w pobladłą twarz dziewczynki.

Wymyślił to na poczekaniu, nie podawał żadnych szczegółów i starał się unikać krwawych scen, jednak i to nic nie dało. Eri była nadal małą dziewczynką. Nie powinien się zgadzać.

- Eri... - Wyciągnął w jej stronę rękę chcą ją chwycić, jednak go uprzedziła i sama zamknęła jego rękę w objęciach jej małych rączek.

- To było wspaniałe! Aż się przestraszyłam! - Wykrzyknęła z iskrami w oczach. Spojrzała na Bakugo. - Baku-chan przyniesiesz mi szklankę soku? - Pokiwał głową. - Dziękuję, a ty mi jeszcze coś opowiedz!

Wyszedł z pokoju w akompaniamencie entuzjastycznych próśb i niepewnych odpowiedzi. Skierował się do kuchni po czym otworzył szafkę w poszukiwaniu soku. Ręce zaczęły mu się trząść. Zaklął cicho pod nosem. To była tylko opowieść, powtarzał sobie, zmyślił to. jednak to nic nie pomogło. Ręce mu się trzęsły z sekundę na sekundę coraz bardziej,a serce waliło jak szalone. Bał się. Ta historia... Skąd on ją wziął? Naprawdę ją wymyślił czy coś wie? Nie nie wie, zaczął się uspokajać, gdyby wiedział to by nie dał po sobie tego poznać. Po za tym, różniła się pod wieloma względami z jego życiem. Chwycił karton jednak go odłożył, żeby nic nie wylać. Zaczął oddychać przed usta starając się kontrolować emocje.

- Bakugo? - Usłyszał za sobą głos.

W jednej chwili się uspokoił. Z jego twarzy zniknęło napięcie. Przestał nerwowo wciągać powietrze. Obrócił w jego stronę głowę i spojrzał na niego z obojętnością. Nalał do szklanki napój i do niego podszedł.

- Co chcesz mieszańcu? - Mruknął z agresją.

Todoroki jednak zignorował tę niechęć, podszedł bliżej i pochylił się w jego stronę. Ich twarze dzieliły tylko centymetry, jednak zdawał się tego nie zauważać.

- Czy wszystko w porządku? - Spytał, a Katsuki poczuł ciepło na swojej twarzy. Mimowolnie się wzdrygnął.

Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Co miał u odpowiedzieć. Były dwie wersje. Pierwsza to ta w której powie mu, że nie, nie jest okej.Po prostu odpowie szczerze. A druga to :

- Pieprzony debil. Jasne, że tak. - Po czym wyszedł nawet na niego nie patrząc.

Wszedł do pokoju gdzie czekała na niego dziewczynka i uśmiechnęła się z radością na jego widok. Coś ścisnęło go w środku.

***********************************************************************************************

Oto kolejny rozdział tego czegoś. Zmotywowałam się kiedy zobaczyłam ile ma wyświetleń. Może będzie miało tyle co ,, Im fine" ?  Kto wie. Dzięki, że czytacie moje wypociny.

Gwiazdka?

Komentarz?

Jeden krok || Depressed Bakugo x Todoroki ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz