~ROZDZIAŁ XVI~

55 4 39
                                    

⫸pov Enmu ⫷

Znajdowaliśmy się na dachu. Tylko ja i Douma. Wiatr rozwiewał nasze włosy. To było niesamowite uczucie, tak stać sam na sam z demonsem, którego się podziwia na dachu pociągu pędzącego w nocy przez środek polski w nieznane. Brakowało w tym tylko jednej rzeczy, a dokładniej osoby, żeby ta chwila była idealna.

Marzyłem o tym, by był tu z nami miszcz Muzan. Niestety wiedziałem, że (musi zrobić z nas mezczyzn) ma mnóstwo pracy i nie może się przejmować jakimiś "drugoplanowymi" demonsami jak ja. Pocieszałem się myślą, że gdy wykonam misję dla niego to może mnie doceni i pochwali za moją ciężką pracę. Jakiekolwiek zwrócenie na mnie uwagi ze strony miszcza będzie dla mnie zaszczytem.

-I jak, podoba ci się na dachu? - zapytał mnie Douma.

- Jest niesamowicie. Nie spodziewałem się, że może być tak ekscytująco - odpowiedziałem z radością.

- Cieszę się, że ci się podoba. Ja osobiście uwielbiam takie podróże. Można wtedy więcej zobaczyć, poczuć wiatr we włosach, a ludzie nie męczą cię o bilet. Jesteś tak jakby incognito. Nikt cię nie zauważy a ty możesz cieszyć się tym pięknem w spokoju - zachwycał się Douma.

Potem jechaliśmy w ciszy, aż w końcu mój towarzysz oznajmił, że zaraz mamy zaskoczyć, bo zbliżamy się do celu. Gdy tylko zobaczyliśmy światła cywilizacji, zeskoczyliśmy z pociągu i biegiem udaliśmy się w stronę miasta.

Była to średnich rozmiarów miejscowość z jedną główną drogą i wieloma odnogami. Musieliśmy odnaleźć miejsce, w którym dokładnie miał odbyć się konkurs stolarski.

Nie było to trudne, bo było to chyba impreza roku, ponieważ wszędzie były porozklejane plakaty z informacją o tym konkursie. Miał odbyć się w tutejszej świetlicy. Jednak był pewien problem. Polegał on na tym, że wydarzenie zaczynał się w południe, a nie zapowiadało się, żeby miało być pochmurno.

Ale oczywiście Douma był na takie okoliczności przygotowany. Wziął dla nas długie płaszcze ochraniająca nas od spalenia żywcem przez słońce. Zasłaniały nawet nasze karczycha. Miał przy sobie również dwie parasolki przeciwsłoneczne. Co ciekawe były koloru różowego. Pewnie zawinął je od jednej ze swoich wyznawczyń.

Do czasu, gdy miał rozpocząć się konkurs schrzaniliśmy się w pobliskim lesie. Kiedy nadeszła odpowiednia pora okryliśmy się starannie płaszczami, zawinęliśmy szaliki na twarzy i rozłożyliśmy nasze stylowe parasolki.

Do metropolii weszliśmy główną drogą, ponieważ stamtąd prowadziła najkrótsza droga do świetlicy. Szybkim krokiem podeszliśmy pod drzwi owego budynku i gdy już mieliśmy otwierać drzwi, ktoś bardzo nieuprzejmie mnie potrącił, a że nie byłem przygotowany na taką sytuację, zachwiałem i niefortunnym trafem parasolka wypadła mi z ręki. Przed oczami miałem najczarniejsze wizje. Już czułem jak promienie słoneczne dotykają mojej skóry. Pogodzony ze śmiercią, zamknąłem oczy, wyczekując aż ta nadejdzie.

Nic jednak się nie stało. Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem Doumę, znajdującego się niepokojąco blisko mnie z moją parasolką w ręku. (wiecie jak są czasem takie sceny że jakiś typo podaje łasce parasol żeby nie zmokła z taiim uśmiechem to to mniejwiecej podobnq sytuacja)

- Mało brakowało - zaśmiał się Douma, podając mi parasolkę. Potem weszliśmy bez przygód, a Douma wyszeptał mi jeszcze, że zapamiętał twarz tamtego faceta, i że długo nie pożyje.

Na szczęście dla nas wewnątrz budynku było ciemno a okna były pozasłaniane. Podeszliśmy do stolika rejestracyjnego i przedstawiłem się. Bez problemu znaleźli mnie na liście i pokierowali mnie do sali, w której miałem rywalizować z innymi. Zdziwiło mnie jak bardzo bezproblemowo wszystko poszlo.

abba kurwa kocham

Chwilę poczekaliśmy w pomieszczeniu, a potem organizator szybko wyjaśnił zasady. Mieliśmy wyrzeźbić w drewnie jakiś mebel o nietypowym wyglądzie. Mieliśmy na to dwa dni. Następnie powiedział, że możemy zaczynać.

Zacząłem się zastanawiać co mogę wyrzeźbić, aż w końcu wpadłem na pomysł. Wyrzeźbię nowe biurko dla miszcza Muzana... albo może dla Doumy. Nie miałem czasu na takie rozmyślania, więc zabrałem się za projekt i postanowiłem, że o tym, komu podaruję biurko zadecyduję po tym jak je skończę.

~~~~~~

To był rozdzial napisany w dwa dni
podziwiajcie jak dużo udało mi się wypocić

niestety nie zawarłam tu żadnego z 43 związków frazeologicznych których musialam się na uczyć by miec 5 z polskiego ale postaram wykazać się w następnym rozdziale

a i można składać pokłony w stronę grzejnikorynka bo gdyby nie ona nie zobaczylibyście tego tak szybko
poswiecilam nawet czas gry w msp i ciastka

miłego papieza

(15.06.2022)

Potęga karczycha - czyli ratunek dla Polski [EnmuxDoumaxMuzan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz