Jeongguk przebudził się przez silny powiew chłodu. Chciał się ogrzać o ciało Taehyunga, ale nie odszukał go w łóżku, przez co zerwał się do siadu, rozglądając po pokoju. Otwarte drzwi balkonowe. Wygrzebał się spod kołdry, łapiąc jeden z leżących obok łóżka kocy, ruszając z nim w stronę wyjścia na zewnątrz. Tak jak przypuszczał: Kim opierał się o barierkę, popalając z tego, co zauważył, już drugą cygaretkę. Zarzucił mu koc na zmarzniete ramiona i delikatnie przytulił od tyłu, poważnie martwiąc się o starszego. Rzadko wychodził tak w środku nocy:
- Nie śpisz już? - spytał pustym tonem,
- Wpuściłeś zimno do środka. - wyjaśnił - Wszystko dobrze?,
- Mhm - skinął głową,
- Hyung, widzę że coś cię gryzie. - westchnął - Żałujesz, tak?,
- Nie...chociaż nie wiem - odparł, zaciągając się znacznie mocniej, przez co zakrztusił się, niemal nie tracąc równowagi,
- Tae, zostaw to. - nakazał surowym tonem, gasząc jego cygaretkę, którą ten na szczęście puścił bez większego oporu - Popatrz na mnie,
- Jeongguk no, nie widzisz, że coś ewidentnie jest ze mną nie tak?! - uniósł głos, teraz opierając się o barierkę plecami - Dobra, zachciało mi się ulżyć, ale powinienem albo załatwić to sam, albo pójść pod prysznic. Ewentualnie pojechać do jakiegoś klubu i kogoś na szybko wyrwać, albo chociaż skoro już się zdecydowałem przyjść, to powinienem być nawalony w trzy dupy,
- Dlaczego tak uważasz? - spytał łagodnie, ścierając brzegiem koca jego łzy,
- Bo to nie jest normalne! - wyrzucił razem z nowymi łzami - Dosłownie przyszedłem do przyjaciela po pomoc z- Boże, jaki ja jestem żałosny - parsknął pod nosem,
- Słuchaj, już lata temu zdecydowaliśmy się, że nie mamy problemu z bliskością ze sobą. - przypomniał mu - Poza tym ja też się zgodziłem,
- Tak, bo to miały być fajne ulgi, a mam wrażenie, że za bardzo mi się podoba - wyznał, nie potrafiąc trzymać tego dłużej w sobie,
- Bo jestem zajebisty. - roześmiał się, trochę rozluźniając atmosferę - Tae?,
- No? - odparł,
- Podobało ci się? - spytał,
- Potwierdziłem ci to przynajmniej dwa razy. - zauważył - Przecież ci mówię, że to nie z samą chwilą jest problem,
- Lepiej ci było po tym? - brnął dalej,
- Lepiej - skinął głową. Tracąc całe swoje zdenerwowanie. Nie lubił tego typu pytań, ale te go fascynowały, bo nie potrafił rozpoznać do czego zmierzają,
- Czujesz obrzydzenie? Bo śmiem twierdzić, że po skończeniu w kiblu z losowym typem byś mógł - założył ręce na piersi,
- Nie, przecież wiesz, że się ciebie nie brzydzę, do czego ty niby zmierzasz? - zmarszczył brwi, nie potrafiąc zrozumieć jego toku myślenia,
- Świetnie. - uśmiechnął się delikatnie, przyciągając Taehyunga bliżej siebie - A teraz odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie: czy tego żałujesz?,
- Nie Kook, nie żałuję. - odparł z delikatnym uśmiechem, czując w sobie głupią ulgę,
- Cieszy mnie to. - skinął głową - Bo nie ma niczego złego w tym, że ci się podoba. Na litość boską, Taehyung, nie jesteśmy dziećmi, żeby nie zwracać uwagi na takie potrzeby i nie jesteśmy nastolatkami, żeby załatwiać to samemu albo z obcymi,
- A jeśli pewnego dnia kogoś znajdę i będzie w tym od ciebie gorszy? - spytał, uciekając spojrzeniem na ścianę domu,
- To zaśmieję mu się w twarz i kupię ci ładny pierścionek zaręczynowy - roześmiał się,
CZYTASZ
I hate you. Now kiss me. | TaeKook
FanfictionŻycie z dnia na dzień wydaje się być trudnym, gdy zmuszony jesteś grać związek w dramie wraz z typem, z którym łączy cię nienawiść. Natłok roboty wiąże się z ciągłą bieganiną, szybkim zaliczaniem scen i wyjazdami. A każda chwila odpoczynku jest n...