~🎭•19•🥛~

510 28 1
                                    

Jeongguk przebudził się przez silny powiew chłodu. Chciał się ogrzać o ciało Taehyunga, ale nie odszukał go w łóżku, przez co zerwał się do siadu, rozglądając po pokoju. Otwarte drzwi balkonowe. Wygrzebał się spod kołdry, łapiąc jeden z leżących obok łóżka kocy, ruszając z nim w stronę wyjścia na zewnątrz. Tak jak przypuszczał: Kim opierał się o barierkę, popalając z tego, co zauważył, już drugą cygaretkę. Zarzucił mu koc na zmarzniete ramiona i delikatnie przytulił od tyłu, poważnie martwiąc się o starszego. Rzadko wychodził tak w środku nocy:

- Nie śpisz już? - spytał pustym tonem,

- Wpuściłeś zimno do środka. - wyjaśnił - Wszystko dobrze?,

- Mhm - skinął głową,

- Hyung, widzę że coś cię gryzie. - westchnął - Żałujesz, tak?,

- Nie...chociaż nie wiem - odparł, zaciągając się znacznie mocniej, przez co zakrztusił się, niemal nie tracąc równowagi,

- Tae, zostaw to. - nakazał surowym tonem, gasząc jego cygaretkę, którą ten na szczęście puścił bez większego oporu - Popatrz na mnie,

- Jeongguk no, nie widzisz, że coś ewidentnie jest ze mną nie tak?! - uniósł głos, teraz opierając się o barierkę plecami - Dobra, zachciało mi się ulżyć, ale powinienem albo załatwić to sam, albo pójść pod prysznic. Ewentualnie pojechać do jakiegoś klubu i kogoś na szybko wyrwać, albo chociaż skoro już się zdecydowałem przyjść, to powinienem być nawalony w trzy dupy,

- Dlaczego tak uważasz? - spytał łagodnie, ścierając brzegiem koca jego łzy,

- Bo to nie jest normalne! - wyrzucił razem z nowymi łzami - Dosłownie przyszedłem do przyjaciela po pomoc z- Boże, jaki ja jestem żałosny - parsknął pod nosem,

- Słuchaj, już lata temu zdecydowaliśmy się, że nie mamy problemu z bliskością ze sobą. - przypomniał mu - Poza tym ja też się zgodziłem,

- Tak, bo to miały być fajne ulgi, a mam wrażenie, że za bardzo mi się podoba - wyznał, nie potrafiąc trzymać tego dłużej w sobie,

- Bo jestem zajebisty. - roześmiał się, trochę rozluźniając atmosferę - Tae?,

- No? - odparł,

- Podobało ci się? - spytał,

- Potwierdziłem ci to przynajmniej dwa razy. - zauważył - Przecież ci mówię, że to nie z samą chwilą jest problem,

- Lepiej ci było po tym? - brnął dalej,

- Lepiej - skinął głową. Tracąc całe swoje zdenerwowanie. Nie lubił tego typu pytań, ale te go fascynowały, bo nie potrafił rozpoznać do czego zmierzają,

- Czujesz obrzydzenie? Bo śmiem twierdzić, że po skończeniu w kiblu z losowym typem byś mógł - założył ręce na piersi,

- Nie, przecież wiesz, że się ciebie nie brzydzę, do czego ty niby zmierzasz? - zmarszczył brwi, nie potrafiąc zrozumieć jego toku myślenia,

- Świetnie. - uśmiechnął się delikatnie, przyciągając Taehyunga bliżej siebie - A teraz odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie: czy tego żałujesz?,

- Nie Kook, nie żałuję. - odparł z delikatnym uśmiechem, czując w sobie głupią ulgę,

- Cieszy mnie to. - skinął głową - Bo nie ma niczego złego w tym, że ci się podoba. Na litość boską, Taehyung, nie jesteśmy dziećmi, żeby nie zwracać uwagi na takie potrzeby i nie jesteśmy nastolatkami, żeby załatwiać to samemu albo z obcymi,

- A jeśli pewnego dnia kogoś znajdę i będzie w tym od ciebie gorszy? - spytał, uciekając spojrzeniem na ścianę domu,

- To zaśmieję mu się w twarz i kupię ci ładny pierścionek zaręczynowy - roześmiał się,

I hate you. Now kiss me. | TaeKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz