~🎭•24•🥛~

596 24 1
                                    

   Reżyser nie odpuścił sobie okazji na zemstę za wszystkie zszargane dotychczas nerwy, których nie sposób było zliczyć. Co chwilę kazał zatrzymywać sceny i nagrywać wszystko od początku, choć nawet kamerzysta numer cztery, który miał dziś swoją wartę, uświadamiał go, że wszystko wyszło wręcz zbyt idealnie. Ale niestety to on miał tutaj największą władzę. Zapadł już zmrok, kiedy padli na krzesła w holu hoteliku, w którym ulokowana była cała ekipa filmowa. Dwie żwawe kobiety błyskawicznie zajęły się ich zniszczonym zmęczeniem makijażem, choć tak naprawdę mogłoby się bez tego obyć. Została im ostatnia scena. W pokoju hotelowym. O dziwo byli bardzo pozytywnie nastawieni do najbliższego nagrywania, bo było ono prostą drogą do ich upragnionego wolnego przez cały jutrzejszy dzień. Świadomość o tym, że po powrocie z Hawajów czeka ich powrót na regularny plan już niespecjalnie docierała do ich skatowanych licznymi powtórkami umysłów. Zirytowany tupot buta rozniósł się echem po całym holu, a recepcjonistka, jakby gotowa na wybuch jego właściciela, przeniosła się do pokoju socjalnego, zamykając w nim na klucz. I tak nie miała kogo obsługiwać, bo miał się tam nikt nie plątać przez najbliższe pół godziny.

   Jednym sprawnym ruchem Jeongguk znalazł się nad Kimem. Trzy guziki jego koszuli niefortunnie rozerwał, zamiast rozpiąć, ale nie mieli na tyle sił, żeby teraz się tym przejmować i nagrywać od nowa. Usta obojga mężczyzn były silnie połączone, przez co nawet sam, dogryzający im co rusz reżyser, siedział cicho, czując się jakby grzeszył przeciw wszystkiemu na świecie i poza nim, oglądając tę scenę. Dłonie Taehyunga zaplecione były ciasno na karku młodszego, a widoczna przez zerwane guziki klatka piersiowa, unosiła się nierównomiernie. Bez najmniejszego skrępowania łączyli ze sobą usta najnamiętniej, jak było im tylko wolno, nie przejmując się kamerami, a skupiając na samych sobie. Jedna z dłoni bruneta wtargnęła pod materiał zbyt luźnych spodenek Kima, zaczepiając się na biodrze i wsuwając dwa swoje palce pod bokserki. Oboje mieli gdzieś głuche piknięcie kamery numer pięć, która na pewno to wyłapała. Walić to. Blondyn ostrożnie uchylił oczy, chcąc spojrzeć na moment na Jeona, ale widząc go w takim wydaniu, niezamierzenie westchnął w jego usta. Oczy młodszego były swobodnie otwarte i nie pokazywały w żadnym wypadku zwykłej, głupiej zabawy, ani profesjonalizmu, a czyste pożądanie. Jego wolna dłoń nie leżała płasko na kołdrze, a zaciśnięta była w pięść, co tylko utwierdziło go w tym, że brunet hamuje się resztkami sił od przekroczenia granicy między fikcyjnym, a prawdziwym zbliżeniem. Taehyung uspokajająco przejechał dłonią po jego plecach, zastanawiając się czy może faktycznie nie lepiej byłoby skorzystać z okazji i po prostu wywalić tych gapiów z pokoju. A może nawet przy nich? Ciekawe jak długo wytrzymaliby po prostu stojąc i się patrząc na to, jak ich niby niewinny pocałunek przechodzi w prawdziwą bliskość, delikatne odsłonięcie klatki piersiowej w pełen negliż, a jego pojedyncze westchnienie, które mogło nawet nie zostać wyłapane, w istny chór podobnych westchnień i jęków, głośniejszych od dźwiękoodporności ścian. Poczuł jak jemu samemu robi się gorąco. Tak bardzo chciał się szarpnąć i zmienić ich pozycje, tak bardzo miał ochotę usłyszeć od młodszego, że tym razem to on go potrzebuje, tak bardzo potrzebował, żeby te walone kamery się wyłączyły. Rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia, a jego usta zostały osamotnione, czując na całej swojej powierzchni mrowienie przez to, jak intensywny i szybki był ich ostatni pocałunek. W pierwszej chwili wściekł się na reżysera, że to do niego ktoś znowu wydzwania i jeszcze im przeszkadza, ale już po chwili przypomniał sobie, że to jego ,,wujek" dzwoni i musi odegrać rozmowę. Ale jak to szło? A tak, tak...chyba jednak pamięta; ta informacja utknęła gdzieś pomiędzy byciem pod Jeonggukiem, a byciem nad Jeonggukiem, ale jednak się znalazła.

***

   Taehyung w drodze powrotnej z uwagą obserwował Jeongguka. Ten zdawał się jakiś zbity z tropu i nieobecny, choć jego dłoń w charakterystyczny sposób zaciskała się w pięść i na nowo rozluźniała, co jeszcze nigdy nie było dobrym znakiem. Tak jak fakt, że jego oczy pociemniały znacznie bardziej niż powinny przez naturalny mrok wschodzącej nocy. Blondyn nie do końca wiedział, co powinien zrobić. Niby szli obok siebie, ale nie potrafił wyczuć czy powinien złapać go za rękę czy cofnąć się o krok. A może wracać zupełnie inną drogą? Ich domek przebijał się ponad linią lasu, do którego brzegu już praktycznie dotarli. To było dość bezpieczne miejsce, dlatego Kim chciał niby przypadkiem przejść obok innego drzewa i oddzielić ich od siebie o te pół metra, ale przeszkodził mu w tym niepewny dotyk na jego dłoni. Spletli ze sobą palce, ruszając szybciej przed siebie.

I hate you. Now kiss me. | TaeKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz