Jeongguk nie był pewien czy powinien narażać swoje zdrowie i życie idąc w kierunku drzwi bez żadnej broni. Jedyne, co mógł złapać po drodze, to wysłużony kij od miotły, ale hey, lepsze to już nic, prawda? Natomiast skąd w ogóle ten pomysł o zagrożeniu? A no stąd, że jakiś wyżej niezidentyfikowany obiekt człowieczy stał pod jego drzwiami i, uwaga, pukał. A to samo w sobie napawało grozą. Tak więc dorosły mężczyzna w roztrzepanych włosach i zwisającej z ramienia koszulce w kaczuszki ruszył z kijem od miotły w stronę tych niebezpiecznych drzwi. Komedia sama w sobie. Wpisał szybko kod dostępu i otworzył drzwi, momentalnie upuszczając kij i od razu zatrzasnął metalową powłokę. No nie ma opcji:
- Jeon Jeongguk, czekałam na tę chwilę od dawna, więc wpuść mnie z łaski swojej! - donośny głos różowowłosej jedynie wzmocnił strach bruneta. Wiedział, że jest wściekła za tamtą akcję - Jungkook!,
- Sama sobie otwórz, ja idę po broń! - krzyknął, podnosząc nieszczęsny kij, aby wraz z nim udać się do kuchni,
- Zmieniłeś kod geniuszu! - krzyknęła. Ta, to nie był typ człowieka który dba o to, co pomyślą sąsiedzi,
- Jest ten sam co zawsze! - odparł, już po chwili słysząc dźwięk zamka. Bam zaciekawiony oglądał scenę od progu swojego pokoiku. On też został obudzony, więc razem ze swoim tatą wyglądali dość podobnie,
- W prostej lini. - odchrząknęła, zanim jej dłoń niezbyt mocno zderzyła się z jego policzkiem, znacznie boleśniej od uderzenia wplątując się w jego włosy - To za tamtą akcję. - oświadczyła, przyciągając go do siebie, aby cmoknąć jego policzek - A to...za tamtą akcję. - roześmiała się - Ale karta kredytowa pozostaje w moim posia- Czy to są pieprzone malinki?! - pisnęła, z zachwytem oglądając szyję i obojczyki młodszego, który nawet nie miał czasu myśleć o ich zakrywaniu. Nawet nie myślał, żeby już wstawać; od tego zacznijmy,
- Skąd, na Hawajach dużo komarów lata. - wzruszył ramionami, otwierając lodówkę, aby przejrzeć jej zawartość, która należała aktualnie do wyjątkowo ubogich - Chyba cię nie nakarmię. Chyba, że tosty, albo kocioł studenta,
- A jak nazywa się ten gatunek komara? - dopytała znaczącym tonem, bardziej przejmując się życiem miłosnym przyjaciela niż ewentualnym śniadaniem. Jeongguk wziął się za te głupie tosty, byle się do niej nie odwracać, a poza tym niespecjalnie miał ochotę na pracę na czczo, a z tego co odczytał w mailu od reżysera, nie mieli dziś wolnego,
- Kim Taehyung - odparł beznamiętnie, wyciągając z szafki pieczywo,
- Dobrze wie- - Czekaj, co?! - aż zerwała się z krzesła, wpatrując w plecy młodszego wystarczająco intensywnym wzrokiem, by ten poczuł fizyczny ból,
- W czymś problem? - prychnął, powoli wypełniając kromki składnikami,
- Jakiś zakład? - spytała, marszcząc brwi,
- Nie - zaprzeczył,
- Scena? - brnęła dalej,
- A skąd - roześmiał się. Naprawdę czasami nie wierzył w tę kobietę, bo halo, gdyby to była scena, to nie on byłby przyozdobiony,
- Nawaliliście się? - pstryknęła palcami, jakby odkryła właśnie wzór na nową zależność fizyczną czy inną. Ruch charakterystyczny dla nagłego olśnienia,
- Tak i trochę odwaliliśmy, ale to, o co pytasz, miało miejsce na trzeźwo - wyjaśnił spokojnie, otwierając przy tym toster,
- Jak to na trzeźwo? - nawet nie musiał jej widzieć, żeby mieć pewność iż ta uchyliła usta,
- No normalnie - wzruszył ramionami,
- Czyli co? Tak z dupy zaczęliście się całować? - dopytała ironicznym tonem,
CZYTASZ
I hate you. Now kiss me. | TaeKook
FanficŻycie z dnia na dzień wydaje się być trudnym, gdy zmuszony jesteś grać związek w dramie wraz z typem, z którym łączy cię nienawiść. Natłok roboty wiąże się z ciągłą bieganiną, szybkim zaliczaniem scen i wyjazdami. A każda chwila odpoczynku jest n...