XV. The Woods

816 54 117
                                    

Kiedy drugi rocznik studiów kryminalnych był w trakcie podróży do Daegu, wieloletnia demonica o włosach pudrowego różu czekała z niezwykle ważnym towarem na zobligowanego do użycia go młodego pół demona. Była zła na fakt, że to nie ona została wyznaczona do wykonania danego zlecenia. Miała dużo więcej doświadczenia i co za tym idzie, jej szanse były milion razy większe.

Wreszcie dostrzegła szarowłosego chłopaka, a z jej ust wydobył się mimowolny jęk niezadowodenia. Gdyby nie prawo, dotyczące każdej klasy demona pozbyłaby się go tu i teraz, by samodzielnie dopilnować udanego zabójstwa. W końcu po co miałaby się ograniczać?

– To ciebie mam spotkać? - zbliżył się do niej.

– Niestety tak - powiedziała dziewczyna podając mu dwie kulki. – Masz tego nie schrzanić.

– Tak mało?

– A potrzebujesz więcej?

– Jeśli mam załatwić obojga to nie, ale skąd wiesz, że będą tam tylko oni? - zapytał i uniósł brew.

– Bo mam dobrych informatorów. Nie ja to wymyśliłam, miałam wyznaczone dostarczyć ci amunicję, a ty wykonać zlecenie poprawnie - odparła pewnie. –  No co? Chyba się nie boisz?

– Nie. To po prostu mój pierwszy raz z...czymś takim. Dziwie się, że załatwiłaś tylko tyle, skoro tak strasznie mi nie ufasz.

– Krew anielska, mój drogi jest dla nas w zasadzie niedostępna. Ci co zdecydowali się po nią ruszyć nieźle ryzykowali, by zdobyć choć trochę - prychnęła niedowierzając. – Masz jej wystarczająco na dwa celne strzały. Chyb, a marnie skończysz.

– Proszę cię, zabijałem od najmłodszych lat, nawet jeśli nie z własnej woli. Tacy jak ja mają rękę pewniejszą, niż ty charakter.

– Oby - pokręciła głową. – Pamiętaj, że to nielegalne. Musisz bardzo uważać - stwierdziła, patrząc jak chłopak sprawnie przeładowuje broń.

– Martwisz się o mnie? Jaka nagła, lecz słodka zmiana - zaśmiał się.

– Zważaj do kogo mówisz. Ciesz się, że masz coś ważnego do zrobienia, bo to jest jedyny powód, dlaczego do tej pory nie rzuciłam ci się do gardła - wlepiła w niego nienawistne spojrzenie, a jej oczy momentalnie zalśniły głęboką czernią.

– Nie denweruj się. Dzisiaj zakończę ten wasz wielomiesięczny problem. Jeszcze będziesz mi osobiście gratulować.

– Nie lekceważ mnie, ani swoich ofiar i rób swoje. Wszyscy na ciebie liczą...no oprócz mnie.

– Bez obaw - zakończył szybko i wyszedł z pomieszczenia. – Nigdy nie zawodzę - powiedział bardziej do siebie, ale na tyle głośno, by dziewczyna to usłyszała.

...

– Spore masz to mieszkanie - Felix rozejrzał się dookoła.

Nadal nie był przekonany do tego pomysłu, ale z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że tak będzie po prostu lepiej. Z tego co zdążył zaobserwować, Hyunjin był już wystarczająco zdenerwowany całym  wyjazdem, więc nie chciał mu dodatkowo dokładać zmartwień. Musiał wypaść jak najlepiej, a jednocześnie być czujnym i ostrożnym na otoczenie. Chciał pokazać coś od siebie, jak kazał mu mężczyzna spotkany we śnie.

W środku było naprawdę bardzo przytulnie. Jedyne na co Felix mógłby narzekać, to zbyt mało roślin, lecz wołać nie czepiać się takich szczegółów. Kolory ścian wpadały w odcień delikatnego beżu, który idealnie przeciwstawiał się chłodnemu na pozór wyglądowi pół demona. Blondyn przejechał palcami po nowoczesnych, drewnianych w czarnym kolorze meblach, nadających charakteru całemu wnętrzu. Zatrzymał się w miejscu, gdzie zauważył kilka obrazów. Były piękne. Malowane dłońmi potrafiącymi czynić cuda. Poznał od razu tę technikę.

𝓕𝓪𝓵𝓵𝓮𝓷  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz