XVI. A Nightmare

713 60 89
                                    

– Mam wrażenie, że coś się stało - powiedział nagle San, przerywając pocałunek że swoim chłopakiem.

– Gdzie? - zapytał niezadowolony.

– U Hyunjina - odpowiedział krótko.

– Oni nie są teraz w Daegu?

– Tak są i właśnie to mnie martwi.

Choi przeczuwał już dawno, że coś miało się stać, jednak nie chciał siać paniki u żadnego z nich. Znał Hwanga jak mało kto i wiedział, że choćby w najgorszym wypadku by do niego nie zadzwonił. Rozmawiał nawet wcześniej z Lee, by odpuścił i nie jechał, ale podobno czerwonowłosy zapewnił, że jeśli będą razem, to wszystko będzie w porządku. San śmiał w to wątpić, a teraz mógł się założyć o wszystko, że nic nie było w porządku.

– To coś poważnego? - dopytywał.

– Prawdopodobnie.

– No to jedźmy. Powinniśmy być na miejscu w ciągu pół godziny - młodszy zerwał się z łóżka, szukając kluczyków do samochodu. – Jak nie będzie korków to może nawet szybciej.

– Ej, ej, ej, poczekaj.

– Zakładaj buty. Wychodzimy za minutę - odparł otwierając szafę.

– Ty zostajesz - zaprotestował od razu różowowłosy.

– Chyba sobie żartujesz. To też moi przyjaciele i nie zamierzam ich zostawić. W dodatku ja prowadzę i nikt cię nie pytał o zdanie skarbie - odpowiedział wyciągając swoje obuwie.

– Ale poczekasz w samochodzie.

– Nie bądź śmieszny.

– Wooyoung - stanął przed nim z zatroskanym wzdokiem. – To jest poważna sprawa.

– No wiem, dlatego przecież jadę z tobą głupku - odparł, jakby to było oczywiste.

– Musisz być taki dziecinny?

– A ty uparty? - odgryzł się. – San, czy tobie naprawdę ten kolor włosów uderzył aż do mózgu?

– Pewnych rzeczy po prostu nie rozumiesz i nie chcesz rozumieć.

– Uwierz mi, wiem więcej niż myślisz.

Starszy spojrzał na niego nieodgadnionym wzrokiem. Nie przestraszył się jednak. Chłopak nie mógł wiedzieć dokładnie o co chodziło. San pomyślał, że postanowił on udawać, by dał mu spokój i pozwolił sobie towarzyszyć. Problemem było tylko, że nie mógł wziąć go ze sobą. To miałoby zbyt duże konsekwencje dla każdego.

– Porozmawiamy po drodze. Nie ma czasu do stracenia - stwierdził wzdychając głośno.

– Tu się akurat zgodzę - potwierdził i zamknął pośpiesznie drzwi. – Chodźmy już.

Jung dobrze znał i szanował obawy Choia. Sam nie wiedział czy postępował dobrze ciągle nalegając, lecz miał też świadomość, że może przydać im się jeszcze jedna para rąk. Choćby San zapierał się ile wlezie, nie powiedziałby, że czarnowłosy byłby tam bezużyteczny. Cokolwiek się tam nie wydarzyło, oboje mieli jeden, wspólny cel, który z łatwością go przekonał – pomóc potrzebującymi ich Felixowi i Hyunjinowi.

...

– Proszę, proszę, nawet nie musiałem się wysilać, a wbiegliście tak ładnie w moje sidła - zaczął rozmowę.

– Co ty wyprawiasz? - odezwał się czerwonowłosy. – Wymierzasz z broni do jednego ze swoich? Lecz się.

– To nie byle jaka broń. Nafaszerowana czymś co może zabić i ciebie - uśmiechnął się złowrogo.

𝓕𝓪𝓵𝓵𝓮𝓷  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz