XXXVI. Rewrite The Stars

521 46 44
                                    

Minęły ponad trzy tygodnie odkąd Felix przeniósł się do domu Hangyeoma. Jedyny kontakt jaki miał to jego brat, dzwoniący do niego codziennie, pytając o postępy i jego samopoczucie. Postępów niestety nie było za wiele, natomiast samopoczucie stawało się coraz gorsze, choć lekko kłamał, nie chcąc ich martwić. Domyślał się, że nie tylko on czerpał informacje, a również San i Hyunjin oraz być może Hongjoong. Poprosił jednak by reszta jego przyjaciół nie wiedziała. Znając Jisunga, byłby u niego tego samego dnia, co dowiedziałby się o sytuacji. Wiedział mimo to, że pewnie im powiedzieli. W końcu nie było go praktycznie miesiąc.

Co do jego ogólnego stanu zdrowia. Było źle. Nie owijając w bawełnę. Nie przyjmował prawie żadnych posiłków lub kończyły się one długotrwałymi i męczącymi nudnościami. Sporo schudł, co dodatkowo było spowodowane wysysaniem z niego życia. Przyszedł moment, że sam nie miał pewności czy wolał wymiotować pół dnia czy znów głodować.

Krwotoki z nosa czy ust przydarzały mu się kilka razy dziennie, do czego w sumie w miarę się przyzwyczaił. Song pobierał próbki jego krwi każdego dnia, ale blondyn ani razu nie zobaczył zadowolonej miny. Rozumiał, że chłopak robił co mógł i pomagał mu dzień i noc, kiedy tylko Lee czegoś potrzebował, lecz denerwował go kompletny brak zmian i niemal zerowy brak informacji, o które musiał się prosić.

Czuł, że nie zostało im dużo czasu. Męczyła go każda minuta, kiedy nie spał, a sen i tak przychodził mu z trudnością przez ciągły ból wewnętrzny. Co wieczór płakał cicho w poduszkę. Z tęsknoty, niemocy, strachu, chyba wszystkiego. Po prostu powoli miał dość.

Najgorsze były jednak codzienne starania wyciągania z niego pierwiastka. Został ostrzeżony, że będzie to nad wyraz bolesne i nieprzyjemne odczucie, ale nie spodziewał się, że aż tak. O godzinie piętnastej, bez wyjątków kładł się na prowizorycznym łóżku szpitalnym i podejmował kolejną próbę. Przez trzydzieści minut leżał z otwartą raną przechodzącą przez jego klatkę piersiową, na długość jego obu obojczyków. Hangyeom podczas zasklepiania się kładł na jej miejscu swoją również naciętą dłoń, by wchłonąć choćby część pierwiastka. To było okropne, ale jeśli miało choć trochę pomóc, nie narzekał.

Choć straszy zapewniał, że minimalne cząstki przechodzą do niego, to jednak było to stanowczo za niewystarczająco. Nie ukrywał rozczarowania przed dwudziestolatkoem. Zauważał, zmiany w swojej energi, ale było to w zasadzie nic. Przynajmniej Lee również nie wyczuwał żadnej różnicy, a nachodzące go pesymistyczne myśli tylko sprawiały, że tragedii było coraz bliżej.

Tego dnia nie wstał z łóżka poza poranną toaletą. Tak naprawdę trudno i wstyd było mu przyznać, że Hangyeom prawie zawsze towarzyszył mu w łazience, jak i każdym innym pomieszczeniu. Często nawet musiał prosić go o pomoc przy kąpieli, bo w gorsze dni choćby samodzielne ustanie pod prysznicem potrafiło być dla niego za dużym wyzwaniem. Patrząc w lustro sam zaczynał wątpić, że widział w nim siebie. Poszarzała skóra, zapadnięte policzki, przekrwione, wykończone i wręcz pozbawione życia oczy sprawiały, że nie poznawał twarzy w odbiciu. Może po prostu nie chciał jej poznawać.

- Jak tam? - zapytał rudowłosy wchodząc do pomieszczenia.

Tak właściwie to mieszkanie z chłopakiem wcale nie było takie złe jak się spodziewał. Poza tym co robił, często też z nim rozmawiał jakby znali się od dawna. Pocieszał go, starał się dbać o jego nastrój, zapewniał mu tyle odpoczynku ile się dało. Felix nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Songowi na nim zależało. Zdążył się przekonać, że źle go ocenił, choć to nie oznaczało, że ufał mu całkowicie. Do tego było daleko.

- Wszystko gra? - starszy szturchnął go za ramię.

- Mhm. Odleciałem tylko na chwilę - odpowiedział słabo.

𝓕𝓪𝓵𝓵𝓮𝓷  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz