IX. Stay Alive

999 63 199
                                    

– Tu jest pięknie - zachwycił się Felix podziwiając różnokolorowe sztuczne ognie.

– To prawda - poparł go czerwonowłosy, jednak on zamiast patrzeć na główną atrakcję, wzrok miał wlepiony tylko w blondyna siedzącego obok. – Piękniej być nie może.

Całą grupką siedzieli na korzeniach drzew, przygotowywanych przez miejscowych zawsze na takie okazje. Wokół nich było pełno ludzi, lecz w tamtym momencie nikomu to nie przeszkadzało. Młodszy Lee opierał głowę o ramię najstarszego z nich. Pragnął być jak najbliżej niego jak się da.

Hyunjin miał ochotę skakać ze szczęścia, kiedy w błyszczących oczach chłopaka odbijały się przeróżne kolory, a jego usta były wykrzywione w szczerym uśmiechu. Przez tyle lat Hwang zaobserwował ich naprawdę niewiele i dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę. Felix uśmiechał się jedynie w towarzystwie swoich przyjaciół, kiedy ich nie było, zdecydowanie więcej razy widział jego płacz, niż radość. To go uderzyło. Przyciągnął Lee bliżej siebie, oplatając dłonią w talii.

– Chciałbym go widzieć częściej - wyznał, gdy młodszy spojrzał na niego.

– Widzieć co? - zdziwił się.

– Twój uśmiech. Jest cudowny, ty jesteś cudowny.

– A weź przestań - zawstydził się lekko. – Ja wiem, że nikt mi nie dorównuje, ale nie mów o tym tak wprost.

– Ta skromność mnie poraża - zaśmiał się cicho.

– Wychodzi na to, że będziesz się z nią męczył jeszcze długi czas.

– Mogę i całe życie, o ile mi pozwolisz - pogłaskał delikatnie jego policzek.

Felix przymknął oczy rozkoszując się chwilą. Gdyby ktoś tydzień temu powiedział mu, że będzie niemal umawiał się z pół demonem, stwierdziłby, że potrzebuje leczenia, a teraz sam siedział na plaży wtulony w ciało nieśmiertelnego chłopaka.

Czy nadal czuł się zagrożony? Na pewno. W końcu z tego co mówił Hyunjin polowanie na jego życie nie ustało. Chociaż najbardziej i tak bał się o starszego. Zapewniał go co prawda, że nic mu się nie stanie, ale jaką Lee miał gwarancję, że gdy odmówi zabicia go, nie poniesie konsekwencji? Nie miał.

– O czym myślisz aniołku? - z zamyślenia wyrwał go Hwang.

– O niczym konkretym. Po prostu...to wszystko jest dla mnie nowe. Czasem nie wiem jak się zachować, a czego nie robić. Mam wrażenie, że każda osoba z kolorowymi włosami jaką mijam na ulicy zaraz wciągnie mnie w róg i zadźga lub udusi.

– Wiesz, że jestem obok. Nikomu już nie pozwolę cię zabrać - złapał go za rękę. Bolało go to, że blondyn żył w ciągłym strachu, ale proces, przez który Hyunjin zamierzał ich przeprowadzić był długi i niebezpieczny.

– Nie chcę, żeby i tobie coś się stało - przyznał.

– O mnie się nie martw. Niewiele jest takich, co w stanie ze mną wygrać, a jeszcze mniej tych, którzy w ogóle chcą walczyć.

– Aż tak silny byłeś w przeszłości? - zapytał z uśmiechem.

– To temat na kiedy indziej. Byłem silny...bo musiałem być, dla osób mi ważnych, ale najważniejsze jest to, powód mojej przemiany był inny niż kogokolwiek. Nie był niczym złym - odpowiedział poważnie patrząc przed siebie.

– A czym był? - dopytał po chwili, jednak nie słysząc żadnej odpowiedzi westchnął cicho. – Przepraszam.

– Za co?

– Że o tym wspomniałem, wychodzi na to, że za życia nie miałeś łatwo. Nie powinienem drążyć - zmartwił się.

– W porządku, przyjdzie taki dzień, że o wszystkim ci opowiem.

𝓕𝓪𝓵𝓵𝓮𝓷  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz