WARNING! ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY 🔞, JEŚLI NIE CZUJESZ SIĘ KOMFORTOWO, POMIŃ DANY FRAGMENT!
...
Minęły dwa długie dni odkąd przenieśli się do domu pani Lee. Stan dwójki poszkodowanych zdecydowanie się polepszył i było to widoczne. Wooyoung i San za uprzejmością gospodyni tymczasowo z prowadzili się do pokoju jej syna. Uparli się bowiem oni, że nie mogą tak po prostu ich zostawić. Chcieli być na miejscu, kiedy się obudzą, co liczyli, że niedługo się stanie. Wszystko w końcu wskazywało, iż leczenie idzie w dobrym kierunku i to tylko kwestia kilku godzin.
Co do relacji Choia i Junga - dużo rozmawiali. Można powiedzieć, że zaczeli poznawać się od nowa, nie ukrywając przed sobą niczego więcej. Starszy zachował jednak dla siebie część swojej przeszłości, gdy jeszcze był człowiekiem i Wooyoung dobrze o tym widział, lecz postanowił narazie dać sobie spokój z dochodzeniem. Ich związek stał się silniejszy i tego powinni się trzymać, a póki co mieli większe problemy.
Współczuli też przyjaciołom chłopaków. Całą trójką przyjechali, kiedy tylko otrzymali telefon od bruneta. Chan oczywiście musiał obwinić o całe zajście Hwanga, lecz i tak nie życzył mu śmierci. Częściowo obwiniali się o zaistniałą sytuację, choć byli wielokrotnie zapewniani, że nic z tego nie było ich winą. San zdawał sobie sprawę, że jego ukochany również czuł się odpowiedzialny za to co zrobił Yeosang. Nawet jeśli nie mówił tego głośno, podczas dość okrojonego ze szczegółów opowiadania, większość z nich potrafiła to zauważyć. Chociaż ten doskonale wiedział wcześniej o sekretnej tożsamości różowowłosego, nie codziennie dowiadywał się czegoś takiego i nie potrafił zapomnieć o przeszłości, która od kilkunastu godzin brutalnie go nawiedzała.
- Skarbie? - wzdrygnął się na nagły dotyk na ramieniu. - Chodź do łóżka, zmarzniesz - powiedział San widząc jak stoi oparty o okno, patrząc w przestrzeń.
- Zwyczajnie martwię się tym co będzie dalej. Do tej pory byłem odcinany od waszych prywatnych rozmów, więc sporo pewnie muszę nadrobić - westchnął. - Wspominałeś, że Hyunjin ma plan. Kiedy zacznie realizację?
- Już zaczął. Ma zamiar złamać wszystkie główne prawa, by uodpornić Lixa na ewentualny atak. Wiadomo, nie da mu nietykalności, ale zabicie go będzie wymagało poważnych wyskusji. W końcu otrzyma jego pierwiastek.
- Czemu to zajmuje tak długo? - odwrócił się w jego stronę.
- A dlaczego my nigdy nie uprawialiśmy seksu? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Mówiłeś, że nie możesz przez chorobę, ale chyba chodzi o coś innego, prawda?
San pokiwał głową przypominając sobie jak kilka lat wcześniej powiedział tak chłopakowi. Zaśmiał się pod nosem nie będąc już przekonanym, czy młodszy choć przez chwilę mu uwierzył.
- Mógłbym cię pokaleczyć, nawet na całe życie, a w najgorszym wypadku zabić. Przynajmniej tak sądziłem. Opanowanie pożądania potrafi być dla nas zbyt trudne, żeby próbować - spuścił głowę. - Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? Bałeś się, że coś zepsułeś, bo uciekłem nagle.
- Racja. Uważałem wtedy, że to dla ciebie za szybko i czułem się głupio - zerknął na niego przelotnie.
- To wystarczyło, żebym się przełamał. Po raz drugi złamałem prawo i jak już wiesz, srogo za to płacę do dziś.
- O tym też myślałem.
- Czyli? - zdziwiony podniósł wzrok.
- Jeśli jestem osobą przeklętą przez teoretycznie siły demoniczne, to może będziesz mógł wnieść o zaprzestanie kary lub chociaż o jej skrócenie? Jako ktoś nieśmiertelny, nie mogę chyba zostać policzony jako zwykły człowiek?
CZYTASZ
𝓕𝓪𝓵𝓵𝓮𝓷 ~Hyunlix~
Fanfiction"Zgubiony w labiryncie biegłbym tylko za twoim głosem. Zniszczony przez to co nas otacza, wstałbym tylko jeśli podałbyś mi dłoń." ... Lee Felix - dziewiętnastolatek, który poszedł na kryminalistykę, wyrwał się z będącego dla niego koszmarem od dziec...