W I L L I A M
Jak bardzo muszę być popieprzony skoro grożę bronią miłości mojego życia? Tak kurwa bardzo, jak bardzo nie wyobrażam sobie życia bez Ivy. Gdy tylko wczoraj dowiedziałem się, że wyszła do tego pierdolonego Alana, myślałem, że oszaleję. I oszalałem. Dosłownie. Roznosiło mnie od środka, a krew wrzała w moich żyłach.
Przyglądam się śpiącej w moich ramionach Ivy. Głowa mi pęka za sprawą opróżnienia całej butelki whisky, mimo to uśmiecham się, czując, że mam ją przy sobie. Przypominam sobie, jak wyznała mi miłość.
Uśmiech znika równie szybko, jak się pojawia, gdy mój umysł zalewa wspomnienie tego, jak przystawiałem jej pistolet do skroni. Co ja sobie myślałem? Że dzięki temu zapragnie zostać ze mną już na zawsze? Że w ten chory sposób udowodnię jej, jak bardzo ją kocham?
A co jeśli wyznała mi miłość ze względu na to, że groziłem jej spluwą? Co prawda i tak nie była przeładowana, a ja nie miałbym odwagi pociągnąć za spust, nawet, jak pieprzyłaby się z tym Alanem całe dnie i noce.
Zaczynam rozmyślać, jak mogę przeprosić osobę, do której mierzyłem z broni. Czy w ogóle da się to wybaczyć? Ja pierdolę. Mam tak pomieszane w głowie, że nie wiem od czego zacząć.
Myślami ponownie wracam do momentu, gdy Ivy wyznała mi miłość. Co wtedy poczułem? Radość, kurwa, jebaną euforię. Czułem się tak, jakbym unosił się kilkanaście metrów nad Ziemią. Mógłbym może przyrównać tę radość, do radości małego dziecka, które dostaje swoją wymarzoną zabawkę, ale nie wiem, jakie to uczucie. Wiem natomiast, że moje serce zostało wczoraj otoczone ciepłem.
Kolejne pytanie rodzi się w głowie, gdy zastanawiam się, czy ja kocham Ivy? Nie potrafię znaleźć na to odpowiedzi. Wiem, że cholernie się o nią martwię. Gdy wychodzi z domu beze mnie, za każdym razem czuję niewyobrażalny strach przed tym, że już do mnie nie wróci. Uwielbiam, gdy się śmieje. Pozwalam jej spać ze sobą, sam tego pragnąc. Chcę zasypywać ją pocałunkami, prezentami i pragnę, aby zawsze była wesoła. Uwielbiam tę kobietę nawet, gdy skaczę mi do gardła i w ogóle się mnie nie słucha. Kocham dla niej wstawać szybciej i robić pieprzone śniadanie, aby tylko obudziła się z uśmiechem na twarzy. Czy to właśnie nie jest miłość, William?
Moje palce delikatnie zaczynają jeździć po jej ramieniu. Uwielbiam ją dotykać. Czuć jej bliskość. Nagle otwiera oczy, a ja zastanawiam się, co zrobić. Wyznać jej miłość, bo czuję taką potrzebę? Przeprosić za wczoraj? Udać, że nie pamiętam, co się działo? Posłać jej cwaniacki uśmieszek i zaatakować jej usta swoimi?
– Cześć. – Rzucam jedynie, a w głębi siebie, walę się otwartą dłonią w czoło. Kurwa, cześć? Patrzy na mnie, jakby czegoś ode mnie oczekiwała. Może czeka na to, aż wyznam jej miłość? Nie zrobię tego. Jestem za słaby. To mój największy lęk.
– Cześć? – Mówi ostrym tonem, a ja już wiem, że nie jest dobrze. Ale jak mogłoby? W nocy przystawiłem pistolet do jej skroni, zmuszając ją do wyznania mi miłości. Ja pierdolę, jestem takim kretynem, idiotą i każdym innym negatywnym epitetem, który przyjdzie wam do głowy. Biorę to na klatę. – Cześć? – Powtarza, gdy ja cały czas milczę. Odsuwam się od niej, żeby nie czuła się źle z faktem, że ją obejmuję.
– O co ci chodzi? – Najlepszą obroną jest atak. Tak więc robię. Pytam się jej, pełnym jadu głosem i zerkam na nią spod byka, jakbym faktycznie nie wiedział, co wydarzyło się tej nocy. Nigdy tego nie zapomnę. Ani tego, że jej groziłem, ani tego, że przytrzymywałem pistolet przy jej skroni.
– Matko, ty nic nie pamiętasz, prawda? – Pyta, prostując się gwałtownie na moim łóżku. Czuję, że ją tracę, ale nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Ma prawo być na mnie wściekła. Ba! Wręcz kurwa powinna!
CZYTASZ
WILLIAM ✅
Romance!+18! „Wiem jedno. Pragnę jej, jak ludzie pragną wody na pustyni. Pragnę jej, jak nocne niebo pragnie gwiazd. Pragnę jej, jak lato pragnie słońca. Pragnę jej, jak łąka pragnie kwiatów. Mimo, że jesteśmy tak różni, jak słońce i księżyc. Jak dobro i z...