pierwsze spotkanie w mafii

2 0 0
                                    

Jackol:

-będziesz u nas pracował i nie ma odwrotu. Sam się w to wrobiłeś wpadając na mnie więc nie moja wina. Przydasz się bo nie mamy kozła ofiarnego więc idealnie będzie pasował taki idiota jak ty.

Tak się wiercił że już go puściłam ale i tak nie mógł się wyrwać bo zdał sobie sprawe że i tak go złapię. Poddał się więc jak widać jak szef go zaakceptuje to mamy nowego członka! W sumie nie wiem po co właśnie on ale zawsze coś. Ostatnio mówili coś że będziemy dobierać się w pary na misje. Tylko problem że nas jest pięciu.. alee jest teraz ten typ. Tylko błagam niech go nie dodadzą do mnie! Wszyscy tylko nie on! Za bardzo działa mi na nerwy. Nawet aruki jest leprzy! Nawet jak inteligencją są na podobnym poziomie. Błagam niech mi dadzą ryoshiego!!

Seiko:

-e e e e dobra? Nie mam kompletnego pojęcia o co ci chodzi... ale okej? I tak kasy potrzebuję więc zawsze coś.

Na co ja się wogule zgadzam!? Czemu mówię że tak przecierz nie chcę! Jakby coś mnie zmuszało a tym czymś była ta podruba szatana.. właśnie! Nawet swojego imienia nie powiedziała! No jak tak można. Mam nadzieję że bycie kozłem ofiarnym nie będzie takie że będę siedział w sali... przypięty do krzesła... i będę czekał... jak po mnie  przyjdą... DOBRA powiedzmy że tak nie jest!  Jak tak to ja spaadam! I nara wszystkim.

Jackol:

-dobra już dochodzimy... tylko obiecaj że nikomu ale to nikomu nie powiesz.. jest tu mnóstwo mafii takich jak nasza i jak ktoś z naszych wrogów się dowie tk mamy przekichane a ty napewno nie przeżyjesz.

S: -m..mhm...

W końcu w domu! No tak niby siedziba mafii ale tu mieszkam bo mnie przygarneli. Nie wiem czy można to miejscem nazwać domem... ale trudno leprze to niż siedzenie na ulicy i czekanie jak ktoś mnie przygarnie. Po jakiś piętnastu minutach doszliśmy do małej uliczki którą zaczeliśmy iść, którą doszliśmy to małego budynku które było kawiarenką ale już od dawna nieczynną, więc jest idealnym miejscem na siedzibe mafii. Spojrzałam na strasznie przestrqszonego chłopaka.. kurde to tylko kawiarenka! Czego on się boi!? Oni nic mu nie zrobią. Chyba...

-czego żeś się boisz? Nic nie zrobią. Tylko ja leję randomowych ludzi. Jest jeszcze taki jeden.. ale on na smyczy jest więc bój się tylko mnie.

Seiko:

Ehhh... i po co z nią szedłem... a mówili by nie iść z obcymi! I co a ja polazłem.. a teraz to jakieś kawiarenko-mafii mnie wysyłają.. boję się jak diabli!! Ale mówiła że tylko ona jest taka groźna... chyba to plus? Chyba nikt mnie nie zabije.. e tam walić! Raz się żyje!

-ehhhh... dobra? Niech będzie...  tylko weźcie mnie tam nie zabijcie..  za młody jestem... nie chce jeszcze umierać...

J: -pff gdyby o to chodziło w  naszej mafii to karzdy był by już martwy. Właź a nie nażekasz.

Jackol:

Pfff idiota. Naoglądał się filmów a teraz nawymyśla sobie pzdór. Nie słuchałam go już tylko otworzyłam drzwi i weszliśmy razem do pomieszczenia...

C.D.N.

°~blizny, które połączyły naszą przyszłość°•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz