Will Byers
Było niedzielne popołudnie. Wszędzie nie mogłem znaleźć mojego szkicownika. Nawet nie mieliśmy psa ani innego zwierzęcia, które mogłoby stać za jego zniknięciem. Cholera, pomyślałem. Wolałem, by znalazł się jak najszybciej, bo nie chciałem, by ktokolwiek do niego zaglądał.
Łazienka, salon, sypialnia rodziców, pokój Jonathana, nawet schowek. Nigdzie.
Krążąc po domu, zastałem w kuchni Hoppera, naprawiającego kuchenkę. Był wprawiony w naprawianiu wielu rzeczy i często pomagał w domu, mimo że jako komendant policji w Hawkins miał dużo pracy. Mama była mu bardzo wdzięczna za wszystko, co dla nas robi. Wydawała się taka szczęśliwa, że go ma.
– Hopper?
– Zapytaj mamy. – Czyli nie miał czasu na moje głupie pytania.
Wywróciłem oczami i postanowiłem mu nie przeszkadzać. Poszedłem więc w kierunku swojego pokoju. Idąc korytarzem, usłyszałem za drzwiami pokoju Nastki głośne śmiechy. Śmiechy dziewczyn. Dziwne, pomyślałem. Pierwszy raz od dłuższego czasu moja siostra nie była z Mikiem.
Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi je rudowłosa dziewczyna. Max Mayfield.
– Will! Dawno się nie widzieliśmy. – Objęła mnie mocno, prawie mnie unosząc, i wciągnęła do pokoju. Zaskoczyło mnie to, jak bardzo ucieszyła się na mój widok.
W pokoju mojej siostry wszędzie leżały puszki po wypitej coli i czasopisma dla nastolatek. Siedziała na podłodze, przeglądając jedną z gazet z kolorową okładką.
– Nastka, widziałaś mój szkicownik? – zapytałem w końcu, bo tylko po to tu przyszedłem.
Podniosła na mnie wzrok i pokręciła głową.
– Posiedź z nami – zaproponowała Max, widząc, że mam zamiar wychodzić.
Zgodziłem się, ponieważ i tak nie miałem nic do roboty.
Rozmawialiśmy o zbliżającym się pierwszym dniu w liceum. O jutrze. Max wiedziała już praktycznie wszystko o chodzeniu do liceum dzięki jej bratu. Ale nie wspominaliśmy o nim. Wciąż się nie pogodziła z jego śmiercią. Miała w sobie głęboką, krwawiącą ranę, która nie chciała się zagoić. Robiła dobrą minę do złej gry, żartując i śmiejąc się, ale wiedzieliśmy, że przez ten cały czas czuła się beznadziejnie. Potrzebowała nas.
– Widziałeś się z Lucasem? – zapytała mnie Max.
– Tęsknisz za nim – stwierdziła Nastka.
– Może – odpowiedziała przyciszonym głosem, zakładając rudy kosmyk włosów za ucho przebite w kilku miejscach. Jednak miała założony tylko jeden kolczyk.
– Dogadał się teraz ze Stevem czy coś. Grają w koszykówkę. – Zajrzałem do gazety, którą przeglądała Max.
Otworzyłem puszkę coli. Nastka uwielbiała colę.
– Koszykówkę? Nieważne. – Rudowłosa przewróciła oczami. – Co z Mikiem? Nic o nim nie wspomniałaś.
Moja siostra posmutniała na to pytanie. W milczeniu przewertowała strony magazynu. Odezwała się po chwili namysłu:
– Ostatnio jest trochę dziwnie. Dużo się widujemy i nawet zaczęło to podpadać Hopperowi. Wiecie, że za nim nie przepada. Ale... Nie wiem. Rozmawiałam o tym z Angelą. Ona... Powiedziała, że Mike jest gejem, bo mnie nie całuje. Co to znaczy?
Oplułem się colą.
– Co to znaczy? To źle?
– Jasne, że nie. Will jest gejem – tłumaczyła Max. – Will lubi chłopaków. Mike lubi dziewczyny. Proste. Angela gada głupoty, bo ci zazdrości.
– Angela mi zazdrości? – Nastka zrobiła duże oczy.
– Po prostu powinnaś pogadać o tym z Mikiem, a nie z Angelą – doradziłem Nastce. To nie było pierwsze nieporozumienie między nimi. Na początku wakacji ze sobą zerwali, ale po bitwie o Starcourt pogodzili się i wrócili do siebie. Może nie powinni.
– Widzisz? Pogadaj z Mikiem.
Nastka westchnęła ciężko, odkładając gazetkę. Wzięła ode mnie puszkę coli i wypiła tyle, ile zostało.
– Zastanowię się.
Wybaczcie, że wczoraj nie było rozdziału. Postaram się to wynagrodzić <3
CZYTASZ
Drogie marzenia - Byler
Fanfiction"Tak wielu z nas musiało żyć z tym, co zrobili, bądź z tym, czego nigdy nie zrobili. Z tym, co się nie udało, z tym, co w danej chwili wydawało się właściwie, ponieważ nie potrafiliśmy przewidzieć przyszłości." - John Green, "Szukając Alaski" począ...