49 dzień życia (ciąg dalszy)

359 35 14
                                    

Will Byers

Coraz więcej ludzi zbierało się wokół bijących się uczniów i zachęcało ich okrzykami. Zajście przerwała nauczycielka. Kostki rąk Jasona były otarte do krwi. Dłonie Munsona wyglądały podobnie. Sam nie wiem, kto przegrał. Obaj mieli pobite twarze i to samo błagalne spojrzenie skierowane na czterdziestoletnią okularnicę, która nakazała im pójście do gabinetu dyrektora.

Jason Carver chyba zaczął się na nas mścić.

Czekaliśmy na Eddiego pod samymi drzwiami gabinetu. Niewiele słyszeliśmy. Ich uniesione głosy zagłuszały drewniane drzwi. Popatrzyłem na Nastkę. Nie mówiła zbyt wiele. Nie dlatego, że ktoś umarł. Ukrywała przed resztą pewien istotny fakt.

Munson miał pokaźne rozcięcie nad podbitym okiem (reszta twarzy również nie została oszczędzona). Na łuku brwiowym zauważyłem zaschniętą krew. Pocieszał się tym, że nie wypada umierać bez żadnej blizny.

Pytał o Chrissy. Ale nie mogliśmy powiedzieć prawdy. Po pierwsze nie miał pojęcia o Drugiej Stronie. Po drugie zwyczajnie by się załamał. Choć nie chciał o tym mówić głośno, podejrzewał to samo, co Jason. Najgorsze jest to, że obaj się nie mylili.

Tak bardzo bym chciał, by ta dziewczyna była teraz bezpieczna w domu. Uciekliśmy, wróciła do domu i nie przyszła dziś do szkoły, bo się przeziębiła. Było wtedy tak strasznie zimno. Ale to się nie wydarzyło. Z każdą minutą byłem coraz bardziej tego świadomy.

*

Ja i Mike nie wróciliśmy do domu na piechotę. Oczywiście. Hopper odwalił niezłą szopkę. Policjanci, Calvin i Phil, za jego nakazem podjechali pod szkołę prawdziwym radiowozem i zawieźli nas prosto do domu. Jeszcze tego brakowało.

– Chyba zapomnieli nas zakuć w kajdanki – rzekłem zgryźliwie, gdy Hopper otworzył nam drzwi.

– Dzieciaki, musimy pogadać – powiedział poważnym tonem, ignorując moją frustrację.

Niechętnie usiedliśmy na kanapie. Patrzyliśmy, jak Hopper chodził w tę i we w tę po salonie. Tłumaczył:

– W mieście jest niebezpiecznie. Nie będziecie sami kręcić się po okolicy. Do szkoły czy gdziekolwiek jeździcie ZE MNĄ, zrozumiano? Jeszcze jedno: ZERO gierek po lekcjach.

– Co do cholery? – oburzył się Mike. – Nie możemy odpuścić sobie kampanii.

Jim westchnął poirytowany, po czym powtórzył swoje słowa głośno i wyraźnie:

– ZERO. GIEREK.

– To niesprawiedliwe!

– To niesprawiedliwe? – zapytał wściekły komendant. – Dobra. Będę sprawiedliwy. Wracasz do domu.

Mike wstał z miejsca.

– Nie ma mowy – sprzeciwił się. – Nie możesz o tym decydować. Nigdzie nie wracam. Nigdzie!

– Czyżby? Dobra, dzieciaku. Dzwonię do twoich rodziców. Pakuj się.

Jim sięgnął po słuchawkę telefonu, wolną dłonią zaczął wybierać numer.

– Nie rób tego – powiedział Mike błagalnym tonem. – Nie mogę. Nie mogę tam wrócić. Naprawdę Nie rozmawiajmy o tym, po prostu pozwól mi zostać – poprosił. Zamilkł na chwilę, po czym dodał – Zrozumiałem. Żadnych kampanii.

Jim odwrócił wzrok w moją stronę. Chciałem, by Mike został. Potrzebowałem, by był przy mnie. Był jedyną osobą, którą miałem ochotę widywać.

– Spróbuj mnie jeszcze raz zdenerwować, a obejdzie się bez telefonu – w końcu się zgodził. 

Po tym poczochrał mnie po włosach swoją dużą dłonią i uśmiechnął się prawie niewidocznie. Pozwolił mu zostać tylko dla mnie.

*

Siedziałem na łóżku, czytając książkę, lecz nie mogłem skupić się na słowach. Gdybym trzymał ją na odwrót wyszłoby na to samo. Nic nie miało znaczenia. Słowa, słowa, słowa. Więcej uwagi poświęcałem ekranowi telewizora. Mike oglądał reklamy. Chyba też był zajęty myśleniem o czymś innym.

– Przepraszam – powiedział Mike. – Czuję się jak kompletny kretyn.

Odłożyłem książkę i uspokoiłem chłopaka:

– To nic. Cieszę się, że zostałeś.

Uśmiechnął się. Tak bardzo uwielbiałem ten uśmiech. Choć nie mogło tak być, chciałem, by został tu ze mną na zawsze.

– Głupie to wszystko – rzekł. – No wiesz, nigdy nie wiadomo, co cię czeka. Tylko: BUM. I już cię nie ma. Albo spotykasz dziewczynę z mocami i odkrywasz istnienie drugiej rzeczywistości.

– Przynajmniej możesz powiedzieć, że uratowałeś świat.

– Dwa razy – przypomniał.

– Oby udało się też trzeci.

Zapraszam do czytania nowego fanfiction o byler na moim profilu <3

Drogie marzenia - BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz