Will Byers
Całą noc nie mogłem zmrużyć oka. Myślałem o wielu sprawach. Śmierć Chrissy i Freda, klątwa Vecny, plan Max. Dzisiaj mieliśmy włamać się do gabinetu pani Kelley w szkole, by dowiedzieć się, co działo się, nim doszło do śmierci uczniów. Ale to nie takie proste. Najważniejsze zadanie przypadło mnie. Musiałem zdobyć klucze. Przypomniałem sobie słowa Mike'a. Jesteśmy tylko nerdami. Po co to wszystko? Budzik pokazywał godzinę szóstą rano. Byłem cholernie zmęczony. Nie potrzebowałem jedynie przespanej nocy. To było coś gorszego.
Wstałem, by pójść do łazienki. Z każdym krokiem czułem się coraz bardziej ociężały. Oparłem dłonie o chłodną umywalkę. Otaczały mnie fiolety. Fioletowy ręcznik mamy, fioletowy dywanik, fioletowe świece. Nie były zapalone. Do pomieszczenia wpadało tylko światło latarni przez małe okienko. W lustrze dostrzegłem swoją wyczerpaną twarz. Przemyłem ją lodowatą wodą. O wiele lepiej. Wróciłem do pokoju.
Ku mojemu zdziwieniu, Mike też nie spał. Nawet nie grał w Nintendo. Po prostu siedział na brzegu łóżka i wyglądał, jakby o czymś myślał.
– Nie śpisz?
– Chodźmy gdzieś – powiedział.
I poszliśmy. Wyszliśmy w domu w piżamach. Beznadziejna decyzja, ponieważ było cholernie zimno. Drzewa były pokryte rosą, w oddali znikały we mgle. Długo tak szliśmy w milczeniu, bo może było dla nas zbyt wcześnie na rozmowę. Ewentualnie ta cisza była po prostu niezręczna. Nie wiem, bo nie spałem całą noc.
– Hej, Will? – zapytał i wydawał się jakiś spięty.
– Hm?
– Ostatnio się nad tym zastawiałem i... Nie wiem. Czy... – Trochę się jąkał. Umilkł na chwilę. Potem wypalił bardzo szybko – Zastanawiałemsięcoznami.
– Co?
– Co z nami?
Znów przypomniałem sobie, że mam za sobą nieprzespaną noc i zabrakło mi słów. Oczywiście Mike był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. To pewne. Ale nie wiedziałem, co z nami. Ponad miesiąc temu zerwał z Nastką i nie sądziłem, że mógłby traktować to, co jest między nami poważnie.
– Mam na myśli, że naprawdę cię lubię. I to nie w taki sposób, w jaki można lubić swojego najlepszego przyjaciela. Od dawna. Może dlatego przestałem z tobą rozmawiać. Nie wiem. Nie chcę teraz gadać o sobie, ale wcześniej poniekąd tego nie rozumiałem. Miałem Nastkę i myślałem, że postąpiłem słusznie, zastępując ciebie i powoli tracąc. Teraz rozumiem. Choćbym próbował, nie mogę zmienić tego, co czuję. Nie mogę się tego pozbyć.
– Mike... – chciałem coś powiedzieć, gdy on kontynuował:
– Nie miałem ci mówić, ale rozmawiałem o tobie z Max. Nie jest to tak ważne, bo na razie możemy umrzeć w każdej chwili, co nie? – Uśmiechnął się smutno. – Will, jeśli się zgodzisz, gdy to wszystko się skończy, będziemy razem. Będziemy całe dnie grać w Nintendo i D&D, denerwować Hoppera i słuchać twoich kaset. Potem skończymy liceum i wyjedziemy razem na uniwersytet, gdziekolwiek zechcesz. Mam słabsze oceny, ale będę zakuwać, żeby się dostać tam gdzie ty, obiecuję.
– Zgadzam się – odpowiedziałem, nie wiedząc, co jeszcze mogę powiedzieć. Ogarnęła mnie dziwnie bolesna radość. Miałem wrażenie, że wszystko dzieje się w złym czasie. Nie potrafiłem przyznać przed nim, że odwzajemniałem jego wyznanie. Ale on o tym wiedział. To wystarczało. Nie był idealny, ale był wszystkim, czego chciałem.
Nie istnieje nic piękniejszego niż miasto o szóstej rano. Kiedy ulice były całkiem puste i powiewał chłodny wiatr, on trzymał moją dłoń.
*
CZYTASZ
Drogie marzenia - Byler
Fanfiction"Tak wielu z nas musiało żyć z tym, co zrobili, bądź z tym, czego nigdy nie zrobili. Z tym, co się nie udało, z tym, co w danej chwili wydawało się właściwie, ponieważ nie potrafiliśmy przewidzieć przyszłości." - John Green, "Szukając Alaski" począ...