RODZIAŁ 14

262 25 2
                                    

  Oczywiście do szkoły zabrał mnie ze sobą Kris. Od niedawna jak już wspominałam martwi się o mnie dwa razy bardziej niż zwykle. Jest przy mnie 24h na dobę i wydaje mi się że nawet gdy idę spać on czuwa. Nie wiem czemu on się tak o mnie boi. To mój anioł stróż, mój cudowny anioł stróż. Kris to jedyna osoba dla ktorej coś znaczę,  której na mnie zależy.
       
-Hejka Emi... -przytuliła mnie Lili.
Mieliśmy szafki obok siebie i ogólnie dotychczas bardzo dobrze się z nią dogadywałam.
-Co tam?-zapytałam zabierając książki do chemii.
-Powiem ci że... cudownie! Nie wiem czy słyszałaś o festynie, ale jak co roku jest on u nas organizowany. Przyjeżdżają ludzie z innych szkół i z całej okolicy! I słuchaj kochana!!! Zostałam poproszona o pomoc w przygotowaniach! Nie dostałam jeszcze informacji o tym co mam robić ani jaki jest temat tej imprezy. Ale liczy się to że będę w tym maczać palce!!-cieszyła się i skakała dookoła mnie.
-To super. Pamiętaj, zawsze służę pomocą.-przerwałam, bo za mną pojawił się Kris i Ashton.
Przytulił mnie i zabrał ode mnie plecak. Zadzwonił dzwonek i chcąc uniknąć przepychanki ruszyliśmy w stronę naszej klasy. Kris trzymał mnie za rękę.
  Lekcje chemii prowadziła pani Parker. Najpierw, z tego co słyszałam była u nas na praktykach, a teraz uczy. Nikt nie traktuje jej poważnie, jest od nas o kilka lat starsza, ale to nie wypływa jakoś na zachowanie kogokolwiek. No więc nasza lekcja opierała się na upominaniu i ciągłych krzykach. Kompletnie nie ogarniałam tego przedmiotu, a takie nauczanie nie pomagało mi nic przyswoić. Zastanawiałam się nad poszukaniem kogoś kto będzie dawał mi korepetycje.
  Mój pech dziś za bardzo dał o sobie znać. Zapomniałam podręcznika do matematyki, omal nie zabiłam jakiegoś chłopaka z mojej klasy na WF-ie, ale to co stało się w porze lunchu dało mi powód do zastanowienia się czy nie minęłam czarnego kota lub coś w tym stylu.
  Szłam z Kamilą do naszego stolika. Jakaś narwana dziewczyna biegła przez stołówkę jakby się paliło. Oczywiście wpadła na mnie, a ja wbiłam swoją twarz w podłogę. Ale żeby to było wszystko! Na dodatek chłopak idący za nami podknął się i upadł na mnie, a z nim taca cała wypełniona jedzeniem. Wiec w tym momencie leżałam sobie na środku wielkiej sali, cała w sałatce, cieście jabłkowym i soku, aha... jeszcze na mnie jakiś brunet. Zaczęłam się śmiać i wszyscy ze mną. Perrie chciała mnie podnieść, ale również upadła i teraz jeszcze ona leżała sobie w jedzeniu. Gdy już trochę się uspokoiłam Kris zabrał mnie do łazienki. Nie! Zgubiłam mój podkoszulek na WF! Mój aniołek dał mi swoją bluzę, a sam założył biały T-shirt. Tonęłam w niej.
-Oj skarbie, musisz troszkę do niej dorosnąć.-objął mnie.
-Troszkę? Hahahaha... ale ze mnie sierota... ha ha...-schowałam twarz w dłoniach.
-Emily przestań. Przesadzasz piękna.-pocałował mnie w policzek.-Mamy zajęcia skarbie wiec no... może chodźmy.
  Reszta dnia minęła mi o dziwo spokojnie. Umówiłam się do kawiarni na jutro z Lili i Kate. Posprzątałam pokój i rzuciłam się na łóżko. Sięgłam po komórkę.
(...):"Emily ty nawet w jedzeniu słodko wyglądasz :) "
Ty:"Bardzo śmieszne :p "
(...):"To miało być miłe"
Ty:"Ups nie wyszło haha Swoją drogą nie znasz kogoś kto mógł by trochę podciągnąć mnie z chemii? "
(...):"Zaproponowałbym siebie, ale też mam taki problem :3" 
Ty:"Idę spać jutro spotykamy się z dziewczynami przyjdziesz?"
(...):"Aww myszko zapraszasz mnie?"
  Zayn nie jesteś śmieszny...
Ty:"Dobranoc ^^ "
(...):"Dobranoc śliczna :* do jutra ♡"
  Co tutaj się dzieje? Nie myśląc o tym położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć. Coś mnie męczyło, o czymś zapomniałam. Taaa Kris. Więc wyszłam na balkon i szukałam go w oknie. Nie było go?
-Już się bałem że o mnie zapomniałaś skarbie.-ustalaszałam pode mną.
Wspiął się i już był obok mnie.
-I postanowiłeś przyjść do mnie?-roześmiałam się.
-Myślisz, że mógłbym zasnąć bez twojego dobranoc??
-Nie. Ja też bym nie zasnęła.-objęłam go.
-Oj Emily kochanie... możesz mnie tak przytulać codziennie przed snem. -wtulił głowę w moje włosy.
-Możesz do mnie przychodzić codziennie przed snem, a ja będę cię przytulać.
-Tylko jest jeden problem... mogę cię potem nie puścić!-podniósł mnie i posadził na barierce.
-A może ja nie chce żebyś mnie puszczał?-powiedziałam, a on zbliżył się do mnie.
Zaczęłam szarpać delikatnie jego włosy. Wyglądał wtedy tak ładnie, światło z okna odbijało się w jego oczach, albo w moich a potem w jego. Sama nie wiem. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę... Przysunął twarz do mojej i powstrzymując się wyszeptał w moje usta:
-Tak bardzo chce cię pocałować... ale wiem że potem spędzę noc na myśleniu o tobie. Myśleniu o nas-marzeniu. Nie.-odsunął się i zagubiony zaczął błądzić wzrokiem po ścianie.
-Kris kochanie wszytko okey?-zapytałam widząc na jego twarzy niespotykany smutek.
  Odwrócił się znów do mnie.
-Tak, przepraszam Cię. Wiesz ja po prostu...-przerwałam jego monolog i pocałowałam go szybko.
-Dobranoc.
-Dobranoc skarbie.-pożegnał mnie z uśmiechem.

Przez zieloną mgłę ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz