ROZDZIAŁ 20

293 23 9
                                    

Przemierzyłam pusty dom. Nie było mnie tu od wczorajszego ranka i nie miałam pojęcia o jakimkolwiek wyjeździe domowników. Mój pusty pokój był w idealnym porządku, który musiała zrobić pani Eva. Rzuciłam się na łóżko i zapadłam w miękkiej pościeli. Leżąc tak przez chwile momentalnie rozbolała mnie głowa. Przypomniałam sobie o małej kosmetyczce do której kiedyś chowałam tabletki. Zanim udało mi się znaleźć szary kuferek mój ból osiągnął szczyt. Jak na złość oczywiście zawiodłam się na mojej pamięci i nie zlokalizowałam żadnych prochów. Za to natknęłam się na mój dawny sposób na odstersowanie się. Zdałam sobie sprawę jak bardzo mi tego brakowało i bez zastaniwienia zaciągłam się dawno nie smakowanym dymem.
Czułam jak wszystko ze mnie spływa. Cały mój umysł został oczyszczony i teraz znajdowała się w nim tylko rozkosz spowodowana powrotem do dawnego nałogu.
Wypowiedziałam kilka przekleństw, które wpłynęły ze mnie i tylko dopełniły stan mojego relaksu. Szorstki w dotyku dywan teraz był jak poranna trawa na której leżało moje ciało. To nigdy nie było tak wspaniałe. Czy to napewno tylko papierosy? Nie obchodziło mnie to wtedy, gdy wypaliłam już całą paczkę.
Z transu wyrwał mnie, dzięki Bogu, dźwięk komurki. SMS od "nieznajomego", którego nazwę mogłam zmienić już na "Nathan" podświetlił mój ekran.
-Zapomniałaś sukienki ;) -odczytałam treść wiadomości.
-Wpadnę po nią w najbliższym czasie ^^ -odpisałam i szybkim ruchem wysłałam mój telefon na dno torebki.
Miałam ochotę coś zajarać, naćpać się lub zalać do utraty świadomości.
-Chyba zbyt mocno uderzyłaś głową o ziemię Emi. -mówiłam sama do siebie.
By odsunąć od siebie głupie zachcianki wyszłam na balkon aby odświeżyć umysł. Miałam wrażenie, że czas stanął albo conajmniej wlekł się z najmniejszą możliwą prędkością. Przez odsłoniętą firankę mogłam zobaczyć, że Kirssa nie ma w domu. Gdy był przesiadywał wyłącznie w swoim pokoju.
Z braku zajęcia położyłam się i po długim przewracaniu się z boku na bok zasnęłam.

***
Podniosłam głowę by zdążyć zdenerwować się tym, że przespałam pół dnia. Szybkim krokiem przemaszerowałam przedpokój i kuchnie. Nadal nikogo nie było. Wyszłam z domu gdy zaczęło się już zciemniać. Wzięłam tylko jeszcze zakurzoną deskę i jechałam przez osiedle.
Stanęłam pod znajomą bramą i nacisnęłam domofon. Nikt mi nie odpowiedział, ale tak naprawdę to nie miałam pewności czy zadziałał. Pozwoliłam sobie wtargnąć na nie swoją posesję. Zatrzymałam się przed wielkimi drzwiami, które nie posiadały dzwonka, ale po co komu dzwonek skoro ma domofon, a tylko takie głupki jak ja wchodzą sobie od tak do czyjegoś ogrodu.
Nacisnęłam klamkę, nawet nie wpadając na pomysł żeby hmm... zapukać? Wślizgnęłam się do środka.
-Halo?-zapytałam niepewnie.
Odpowiedziała mi cisza, a ja tylko wzdrygnęłam ramionami i posuwałam się dalej po ogromnym salonie. Usłyszałam coś co przypominało mi radio, ale dźwięk był tak głuchy, że nie byłam go pewna. Bez żadnego skrępowania wyszłam po schodach i znalazłam się na piętrze.
Melodia dochodziła z jego pokoju. "Ale mam tam tak sobie wejść?" zatrzymałam się, a przez moją myśl przeleciało takie pytanie. "Nie kurde, masz się wrócić !" sarkastycznie odpowiedziałam sama sobie i znów zapominając o pukaniu wtargnęłam do wnętrza sypialni.
-Ile razy mam wam jeszcze powtórzyć żebyście nie wchodzili bez pukania do mojego pokoju kur...-przerwał gdy tylko odwrócił swój wzrok.
Siedział w dresach, a jego nagi tors zdobiły przeróżne tatuaże. Na jego w tej chwili zarumienione policzki spadały wilgotne pasma blond włosów. Na kolanach trzymał cudowną gitarę.
-Emily?-zapytał jakby nie dowierzając.
Jego błękitne oczy zaświeciły, a on sięgnął po T-shirt.
-Yy... -zająkłam się, albo po prostu zapatrzyłam na jego klatkę piersiową.-Przepraszam... dzwoniłam.-wyciągnęłam swoją twarz w uśmiech.
-Okey, nie słyszałem. Nie spodziewałem się ciebie akurat dziś co chyba wyjaśnia mój wygląd w tej chwili.-roześmiał się.
-Hm... grasz?- wymówiłam przez zachwyt odbierając mu gitarę.
-Trochę. -przeczesał palcami włosy stawiając je do góry.-Zagrać ci coś?-usiadł obok mnie i instrument znów powędrował w jego ręce.
Przesuwał delikatnie dłonią po strunach, a ja pod wpływem molowych dźwięków rozpływałam się. Muskał struny z taką czułością, a każdy nowy akord przyprawiał mnie o dreszcze. Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak czułam.
Przerwał nagle, a ja w podświadomości błagłam o więcej.
-Jesteś niesamowity, mogłabym cie słuchać godzinami...
-To nic trudnego... -zawstydził się moim komplementem.-położył gitarę moich kolanach i obiął mnie aby chwycić Emol-jeden z podstawowych akordów. -Musisz tylko-mówił trzymając moja prawą dłoń i powoli przejechał po strunach.
W moim ciele pojawiły się drgnienia przyjemności, które przeradzały się w strach . Nie grałam od roku i dotknięcie instrumentu przyprawiło mnie o kilka wspomnień - jednak , dobrych.
Powoli odsunęłam ramiona chłopaka i przejęłam kontrolę. Obawiałam się że po tak długim czasie nie pamiętam jak się gra.
Wzięłam oddech i ułożyłam swoje palce na drugim i trzecim progu. Bicie zawsze było moją lepszą stroną wiec z tym nie miałam problemu. Zaczęłam nieśmiało... ale gdy tylko poczułam że muzyka pochłania mnie już całkowicie, pozwoliłam piosence w pełni się rozwinąć. Nie wiem ile to trwało. Z uśmiechem na twarzy bawiłam się każdym dźwiękiem. Szło mi niewiarygodnie dobrze. Pod wzrokiem Nathan'a który zauważyłam po pewnym czasie gubiąc kilka akordów przerwałam.
-No... dawno nie ćwiczyłam.-usprawiedliwiłam moją pomyłkę
-Wow...-powiedział i patrzył się na mnie jak na kosmite.
Odpowiedziałam mu tylko uśmiechem.

Przez zieloną mgłę ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz