ROZDZIAŁ 6

269 27 3
                                    

  Minęło kilka dni. Każdy z nich spędziłam przed moim laptopem. Lepiej poznałam wszystkich domowników i nawiązałam z nimi dość dobre kontakty. Nie musiałam dużo mówić chyba rozumieli, że jestem zagubiona, ale próbowali mnie rozweselić to podtrzymywało mnie na duchu. Lecz jest trochę trudno nie mogę się tu odnaleźć.
  Dziś rano obudziłam się w pustym domu. Wszyscy byli gdzieś na mieście lub w pracy . Zrobiłam śniadanie choć była już pora obiadowa. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otwarłam, a moim oczom ukazała się dziwna postać.
Chłopak. Miał brązowo-czarne włosy podniesione do góry, duże brązowe oczy, cały w tatuażach, kolczykiem w nosie i dużym tunelu w prawym uchu. Miał na sobie potargane rurki i biały T-shirt z dekoltem w kształcie litery "v". Uderzył we mnie zapach cudownych perfum, papierosów i trawki.
-Hej skarbie jest może pani Eva?-powiedział przepychając mnie i wchodząc do środka.
-Nie? -zatrzymałam go wchodząc mu w drogę.
-Ty jesteś tą dziewczyną z wymiany. Tak? Już trochę tu mieszkasz, a ja jeszcze nie zdążyłem cię poznać. Jestem Kris. Mieszkam tu obok. Widzę cię czasem w oknie.-rozgadał się, a ja nawet nie zauważyłam że był już w salonie.
-Emily. Czy mogłabym cię prosić o wyjście z pokoju do którego wszedłeś bez pozwolenia.-stanęłam przed nim zasłaniając mu telewizor i nie mógł przełączyć programu.
-Skarbie, jestem ulubieńcem Evy. Bywam tu częściej niż możesz sobie to wyobrazić.  Czuje się jak i siebie w domu.
- Po pierwsze : jeszcze raz powiedz do mnie "skarbie", a zetre ten głupkowaty uśmiech z twojej twarzy. Po drugie: nie obchodzą mnie twoje relacje z mieszkańcami tego domu, bo w tej chwili ja jestem odpowiedzialna za to mieszkanie. Po trzecie: zabieraj te brudne buty ze stołu i wypiepszaj z domu. Dziękuję, dowidzenia.
-Widzę, że szybko można cię zdenerwować.-przygryzł dolną wargę.- Uważaj, bo mogę to wykorzystać.-zaśmiał się wyraźnie dumny ze swojej dziecinnej wypowiedzi.
-Jesteś żałosny....
-No cóż będziesz się musiała przyzwyczaić; mieszkam obok, często tu bywam, jestem w tej samej klasie co ty...
A zaczniesz od teraz, bo ja się z tąd nie ruszam. Poczekam aż Eva wróci.
-To ściąg buty...-powiedziałam z braku sił do dalszej kłótni.
  Siadłam obok niego na sofie i zaczęłam oglądać jakiś nudny mecz.
-Skarbie, chcesz coś do jedzenia.-odezwał się wychodząc do kuchni.
"To chyba lekka przesada" pomyślałam.
-Nie. I mówiłam ci coś o zwracaniu się do mnie.
-Ale jesteś spięta.-usiadł obok z paczką popcornu.
Nie odezwałam się bo jego cwaniackie odżywki mnie nie ruszały.
-Opowiadaj.
-Co? -zaśmiałam się.
-Wszytko. Powiedz mi coś o sobie.- przesunął się tak że teraz był na przeciw mnie.
-Nie. Nie znam cię i szczerze wolałabym jakby cie tu nie było.
-Kurde, skarbie nie możemy się dogadać. Dlaczego jesteś tak wrogo nastawiona. Ja przyszłem w interesach, a przy okazji mogę umilić ci czas.
-Boszz... -schowałam twarz w dłoniach gdyż on znowu powiedział do mnie "skarbie". - Uwierz, nie umilasz mi czasu raczej go marnujesz.
-Skarbie...
-Jesteś taki głupi, czy tylko udajesz?-przerwałam mu nie mogąc znieść jego nazywania mnie.
-Jesteś taka nie miła zawsze, czy tylko udajesz?-popatrzył na mnie i znów bezsensownie odpowiedział.
Właśnie mąż pani Evy wszedł do domu i przerwał naszą "rozmowę". Kris wstał i poszedł załatwiać swoje "interesy". Zmieniłam kanał i zaczęłam oglądać jakiś serial.
-Do zobaczenia skarbie.-szepnął mi niespodziewanie do ucha i wyszedł.
Ten człowiek mnie irytował ale i śmieszył. Cieszyłam się że wreszcie opuścił dom. Reszta dnia minęła mi szybko. Byłam w pokoju i przeglądałam Tumblr. Około godziny 23:40 wyszłam zapalić. Robiłam to raczej pod nieobecność moich opiekunów gdyż mogłoby im się to nie spodobać. Było ciemno. Mrok rozświetlały tylko nieliczne światła w oknach. Zgasiłam papierosa i chciałam wejść do sypialni, ale tą czynność przerwał niespodziewanie głos.
-Dobranoc skarbie...
Odwróciłam się by zobaczyć ledwo widoczną w nocy postać Krisa. Patrzyłam chwile, bo nie mogłam zobaczyć go wyraźnie.
-Tak Emily to ja. Nie spodziewałaś się że mogę być tak blisko. Hahaha ale no cóż jestem i byłem.-śmiał się sam do siebie.-Może spotkamy się jutro u ciebie?
-Szczerze to nie chce cię tu jutro widzieć.-uśmiechnęłam się, ale on raczej tego nie zobaczył.-Dobranoc.
Weszłam do pokoju, a gdy zamykałam okno doszły do mnie słowa "kolorowych snów skarbie". Położyłam się i szybko zasnęłam.

Przez zieloną mgłę ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz