ROZDZIAŁ 4

356 28 3
                                    

  Od zakończenia roku szkolnego minęło kilka dni. Dla mnie miłych dni. Katrin najpierw na siłę chciała spędzać ze mną czas, ale ja szybko przyzwyczaiłam się do tego. Szkoda, że wcześniej nie miałyśmy kontaktu może wszytko teraz wyglądałoby inaczej.
  "Ma na ciebie dobry wpływ" mówiła moja mama. Ja jednak nie wiem czy miała na myśli to, że częściej nie ma mnie w domu, czy to, że czasem się uśmiecham. Nadal mam uraz do niej, nie chce z nią rozmawiać. Stara się naprawić naszą relacje co jest dla mnie śmieszne.
  Sobota 6 lipca, upalny dzień. Wybierałam się do Katrin, bo miałyśmy spędzić kolejny dzień. Spotykamy się codziennie. Fajnie jest tak przypomnieć sobie dawne czasy... Chce z nią być w każdą wolną chwilę. Przecież wyjeżdżam.
  Już w drzwiach przywitała mnie uściskiem, poszłyśmy do jej pokoju i zaczęła opowiadać. Tak, ona bardzo dużo mówi. Nowy zespół, rozmowa z kolegą, wczorajsza kolacja, ładne buty w gazecie... wszystko wiedziałam. Ale mi to nie przeszkadzało. Ja nie lubiłam dużo mówić wiec była dla mnie idealna. Słuchałam i cieszyłam, martwiłam, śmiałam się razem z nią. Wybrałyśmy się do kawiarni potem na spacer i reszta dnia minęła nam na  oglądaniu filmu.
- Moi rodzice dziś idą na kolacje.-oznajmiła mi kiedy odprowadzała mnie do drzwi -Może zostaniesz u mnie na noc? Myślę że twoja mama nie będzie miała nic przeciwko.
- Napewno. -zaśmiałam się, a Karin to zignorowała. - Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam u kogoś. Zapytam rodziców i zadzwonię do ciebie. -powiedziałam wychodząc z jej domu.
  Tak jak się spodziewałam mamie jak i tacie spodobało się, że nie będzie mnie w domu. Zadzwoniłam do Katrin i poszłam spakować ubrania. Po pół godzinie byłam już u niej w domu, a jej rodziców już nie było. Siedziałyśmy i gadałyśmy. W międzyczasie zjadłyśmy pizzę i oglądnęłyśmy jakiś nudny teleturniej.
-Idź się umyć.-powiedziała do mnie około godziny 23:00.
-Ok. -zabierając swoje rzeczy weszłam do łazięki.
Umyłam się szybko, rozczesałam włosy i chciałam je spiąć, ale nigdzie nie mogłam znaleźć swojej gumki. Musiała wpaść pod szafkę. Założyłam piżamę i poszłam wróciłam do jej pokoju.
-Wow... -wymamrotała Karin gdy weszłam do pokoju.
-Yyy? 
- Jesteś śliczna. Masz bardzo długie włosy i piegi, takie słodkie! Tak ładnie wyglądasz jak masz...
-Skończ.
- Co? - podeszła do mnie - Jesteś naprawdę cudowna. Nie wiem po co ci ten makijaż. Naturalna jesteś piękna.
- Przestań. - popatrzyłam na nią nie miło.
I zakończyliśmy ten temat choć ona jeszcze długo się mi przyglądała.
  Katrin pokazywała mi różne książki. Bardzo lubiła czytać. Mieniło mi się już w oczach od tych kolorowych okładek w jej szafie. Potrafiła opowiedzieć każda z tych historii.
- Znalazłam. W tym bałaganie trudno mi się do czegoś dokopać. Tą książkę dał mi tata na 15 urodziny. Nie jest to wielkie dzieło sztuki, ale często do niej wracam.-podała mi ją - Jest o dziewczynce, która...- urwała zdanie. Spoglądała na mnie, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Katrin wszystko okey?
-Co to jest? -popatrzyła na mój nadgarstek.
Nic nie odpowiadłam, nie wiedziałam od czego zacząć.
-Pytam co to jest do cholery! Emily idiotko! Co ty robisz! Czemu? Powiesz mi!? Jak możesz!?
- Widzisz. Nie chce o tym gadać.
- Jesteś okropna!
- Jestem! Odwal się ode mnie! Moje ręce moja sprawa! Jak jestem taka okropna to po co mnie tu zapraszasz! Nic nie rozumiesz! Nie chcę z tobą rozmawiać! Myślałam, że coś dla ciebie znaczę, ale czegoś się dowiedziałaś i już masz mnie dość! Byłaś inna! Tak mi się przynajmniej wydawało! Nie powiedziałam ci, bo wiedziałam, że nic dla ciebie nie znaczę! Jestem tylko "idiotką"! Nie masz serca! Staraciłam chłopaka, znajomych, chęć do życia! Moi rodzice wysyłają mnie na drugi koniec kraju, bo mnie nienawidzą! I teraz ty okazujesz się być szmatą! - rozpałakałam się z nadmiaru emocji.
- Nie powiedziałam tego dlatego, że tak uważam. Martwię się. Przepraszam. Przyszło mi przez myśl, że mogłaś się zabić. Nie chciałabym tego. Może za dużo powiedziałam. Przepraszam Cię.
- Ja tez przepraszam. Targały mną nerwy.- przytuliłam ją.
-I o co chodziło z tym wyjazdem.-zmieszana, zapytała niepewnie.
-Nie wiedziałam jak to powiedzieć... Ale wyjeżdżam na rok końcem wakacji. Moi rodzice mają mnie dość, a ja nie mam wyboru wszytko ustalili bez mojej wiedzy.
- Ale co? To koniec? Tak porostu nas rozdzielą? Nie wierzę. -wielkie łzy spływały jej po policzkach. -To okropne.
- Ani ja ani ty nic nie możemy zrobić.-mówiłam zapłakana i patrzyłam w sufit. -Nie chcę Cię zostawić. Nie w tej chwili. W końcu znalazłam kogoś na kim mi zależy, ale przecież nic nigdy nie może mi się w życiu ułożyć! Zapomniałam!
Po kilku minutach namysłu Katrin przerwała ciszę:
-Każdy dzień aż do twojego wyjazdu będziemy spędzać razem. Każdy będzie wyjątkowy i zapamiętasz go na długo. To tylko rok... będę czekać. - próbowała mnie pocieszyć.
Ale to nie miało sensu.
  Ta noc była długa... powiedziałam jej o wszystkim. Opisałam przyczynę powstania każdej blizny. Zrozumiała, albo chociaż starała się.
  Przez te tygodnie Katrin udowodniła mi, że nie rzuca słów na wiatr. Wszystkie dni, godziny, minuty spędzone z nią, w tym czasie zapamiętam na długo. Już jutro wyjeżdżam. Nie wiem jak sobie poradzę.

Przez zieloną mgłę ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz