3

252 15 3
                                    


Nadszedł dzień festiwalu. Od kiedy otworzył oczy zaczął się stresować, jednak był to pozytywny stres, który nakręcał go  do działania. Nie mógł się doczekać na spotkanie ze swoimi fanami. Cieszył się i był dumny z tego, że dawał radość ludziom swoją muzyką, spojrzeniem czy nawet uśmiechem. Uwielbiał kontakt ze swoimi fanami dlatego najbardziej ekscytującym momentem występu było wpadanie całym sobą w tłum ludzi tuż przy barierkach. Każdy wyciągał ręce aby choć trochę go dotknąć i wszyscy krzyczeli z podekscytowania.

Co z tego, że czasami jego koszulki nie wychodziły cało z tej sytuacji, jego to nie obchodziło bo w takiej chwili czuł się doceniany i kochany. Podbudowywało to mocno jego ego i pewność siebie, która była niszczona przez osobę, o której wolał nie myśleć.

Wstał z łóżka i skierował się do łazienki aby zrobić sobie długą, odprężającą kąpiel. Zjadł duże śniadanie, które zamówił ze swojej ulubionej kawiarni i wypił kawę. Ogarnął swoje włosy i przyciął trochę swój zarost, ostatnio polubił jak w nim wygląda. Nie starał się zbytnio ponieważ przed występem i tak zajmą się nim ci wszyscy styliści i fryzjerzy.

W południe musiał zjawić się na miejscu wydarzenia.

Na szczęście festiwal odbywał się w Londynie więc nie musiał podróżować nigdzie daleko. Przed dwunastą zebrał się do auta i pojechał na miejsce. Po drodze zgarnął jeszcze Liama i Oli'ego.

Oli był jego przyjacielem z czasów licealnych. Dotrzymywał mu towarzystwa na każdym wyjeździe dzięki czemu nie nudził się podczas podróży. Był lojalny i bardzo wspierał szatyna w tym co robił. Jako jeden z nielicznych wierzył w niego od początku i był przy nim gdy jego kariera nabierała tępa. Kiedy zaczynał lekko gwiazdorzyć on sprowadzał go na ziemie, to właśnie dzięki niemu jeszcze mu nie odbiło i pomimo sławy czuje się jak normalny człowiek.

W sumie to on i Liam byli jego jedynymi przyjaciółmi i osobami, z którymi utrzymywał bliskie relacje. Oprócz rodziny, która mieszkała w jego rodzinnym mieście więc ich spotkania nie były tak częste, miał tylko ich. Kochał ich i doceniał, że są dla niego, ale czasami czuł się samotny.

— Wow, ale ta scena jest ogromna — powiedział Oli kiedy stanęli przy barierkach i rozglądali się po obszarze, który za pare godzin miał się zapełnić tysiącami osób. Przed obiektem dużo ludzi kolejkowało aby znaleźć się przy barierkach na występach ich ulubionych artystów, przez co Louis nie dał rady wejść na ten teren niezauważony. Kiedy jego auto zostało wypatrzone rozległy się krzyki i piski. W tłumie wypatrzył wiele plakatów i banerów, które zawsze poprawiały mu humor. Jego fani byli niezwykle kreatywni.

— Tan festiwal to największe wydarzenie roku w Londynie, nie ma się co dziwić, że tak to wygląda — odezwał się Liam, który cały czas siedział w swoim telefonie i coś sprawdzał. — Halo? Tak z tej strony Liam Payne manage... — powiedział do słuchawki telefonu i oddalił się od dwójki przyjaciół.

— Kiedy masz swoją próbę? — zapytał rudzielec.

— Robimy je w takiej samej kolejności, w której potem występujemy, więc po Stylesie — w momencie, w którym wypowiedział jego nazwisko muzyka rozbrzmiała ze sceny oznajmiając, że właśnie ktoś zaczynał próbę. Po chwili na scenę wbiegł Harry, czując się jak ryba w wodzie i wyobrażając sobie, że przed nim jest już wielki tłum krzyczących ludzi, czekających na jego występ. W rzeczywistości narazie był to tylko Louis, Oli i osoby zajmujące się organizacją czy sprawami technicznymi. Zaczął śpiewać pierwsze słowa swojej piosenki, a Louis nie mógł przyznać, że ten chłopak nie miał talentu ponieważ jego głos był naprawdę czarujący i nie dziwił się czemu tyle osób szaleje za jego muzyką.

My rockstar ~ Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz