10

223 18 5
                                    


Louis ledwo co mógł ruszyć swoją ręką aby rano wyłączyć jego budzik. O dziwo spanie z Harrym było bardzo wygodne i przyjemne, dawno nie czuł się taki wypoczęty chociaż zasnął późno w nocy.

Spojrzał w dół gdzie znajdował się Harry, leżący na jego klatce piersiowej z owiniętymi ramionami wokół jego talii. Nadal spał.

Jego spokojny oddech uderzał o nagi tors Tomlinsona, co powodowało u niego gęsią skórkę. Sięgnął wolną ręką i odgarnął włosy z jego twarzy.

Jego powieki były lekko opuchnięte, a policzki miały czerwone ślady od płaczu.

Przyglądając mu się tak dostrzegł jak bardzo Harry jest kruchy i delikatny. Kiedy spał był bezbronny i uroczy. Zacisnął lekko piąstkę na skórze Louisa i pochrapał sobie chwilę. Ten gest rozczulił Louisa i spowodował na jego twarzy lekki uśmiech. Zaczął gładzić jego włosy i policzek.

W tym momencie nie zawahałby się porównać go do aniołka. Miał delikatnie zaokrąglone brwi i długie rzęsy, które rzucały cień na jego policzki, z jego pełnych i pulchnych ust co jakiś czas uciekały oddechy.

Louis zastanawiał się co spowodowało, że brunet znalazł się w takiej rozpaczy jak wczoraj. Przeczuwał, że ktoś musiał go skrzywdzić i nie rozumiał jak można to zrobić. Przecież ten chłopak pod skorupą światowej gwiazdy, uważany za symbol seksu przez połowę populacji, skrywa swoją delikatną i kruchą naturę.

Szatyn przypomniał sobie, że on też niejednokrotnie skrzywdził Harry'ego i to nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Zrobiło mu się wstyd i jego poczucie winy odezwało się. Polubił Harry'ego i zrozumiał, że on nie jest winny temu, że ojciec Louisa zawsze go wychwala i porównuje swojego syna do bruneta, wypomina mu wszystko co powinien w sobie poprawić aby dorównać Harry'emu. Przez jego gadanie szatyn znienawidził Harry'ego, dodatkowym czynnikiem było to, że to właśnie album bruneta zepchnął go z pierwszego miejsca w listach przebojów, a potem kiedy się spotkali po raz pierwszy brunet wyglądał tak perfekcyjnie i szczerzył się w ten denerwujący zawadiacki sposób i to jeszcze bardziej go zirytowało.

Szkoda, że nie zdawał sobie sprawy, że Harry próbował go wtedy poderwać.

Louis błędnie odczytał jego sygnały i zachowanie. Uznał, że chłopak jest cwaniakiem i uważa się za pępek świata, co okazało się nieprawdą.

Delikatnie poruszał ręką w jego włosach, jak w transie. Louis od zawsze uważał, że Harry ma cudowne włosy i od zawsze był ciekawy jakie są w dotyku i w końcu miał możliwość aby się tego dowiedzieć. Były miękkie pod jego palcami, każde pasmo wywijało się w inną stronę i tworzyły burze loków. Mógł poczuć jak Harry lekko przybliża się do jego dotyku i to spowodowało, że wyrwał się ze swoich myśli. Odsunął rękę jak poparzony, w końcu nie powinien go dotykać. Co ważniejsze, nie miał prawa go dotykać.

— Mmmm — jęknął protestująco Harry — nie przestawaj, to bardzo przyjemne — szatyn zdziwił się na brzmienie jego głosu, nie spodziewał się, że może być on jeszcze bardziej głęboki i zachrypnięty, a co za tym idzie pociągający. Louisowi aż się coś przewróciło w żołądku.

— Dzień dobry, Harry — ponownie włożył palce w jego włosy. Jeśli Harry tego chciał to Louis mógł mu to dać, z wielka przyjemnością.

— Dzień dobry — Harry oddał się przyjemności jaką sprawiały mu palce Louisa. Jeszcze bardziej wtulił się w klatkę piersiową szatyna i potarł ją swoim nosem. Nie zwracał uwagi na to, że był to Louis, z którym jeszcze niedawno darł koty, tylko pragnął jeszcze bardziej bliskości jaką dawał mu starszy. Potem przypomniało mu się co się wczoraj stało i znowu chciało mu się płakać, ale stwierdził, że nie będzie robił kolejnej afery przy Louisie. Nie chciał aby ten pomyślał, że jest jakąś pizdą.

My rockstar ~ Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz