9

211 16 6
                                    


Po dłużącej się jeździe samochodem znalazł się na przedmieściach Londynu. Zapłacił taksówkarzowi i pożegnał się z nim. Wysiadł z auta i stanął pod wielką bramą od posiadłości nikogo innego jak Louisa Tomlinsona.

Był w jego domu już pare razy, ale dosłownie na chwilę aby zrobili im zdjęcia. Miał nadzieje, że Louis pozwoli mu zostać u niego. Nie byli przyjaciółmi, ale miał wrażenie, że ostatnio zbliżyli się do siebie.

Zadzwonił domofonem i czekał aż szatyn odbierze. Było mu źle z tym, że zakłócał jego sen i zawracał mu głowę swoją osobą, ale on był jego jedyną opcją. Niby mógł iść do jakiegoś hotelu, ale strasznie nie chciał zostać sam.

Pierwsze połączenie nie zostało odebrane, tak samo jak drugie, ale za trzecim razem usłyszał głos Louisa.

— Kto tam?

— Hej, Louis. To ja Harry — powiedział zachrypniętym przez płacz głosem.

— Harry? — zaspanie było słyszalne w jego głosie. — Co ty tu robisz? Nie miałeś być w LA? — mówił sennie i powoli, był zdziwiony wizytą Harry'ego w jego domu o drugiej w nocy.

— Mogę u cie...ciebie zostać? Pr...oszę — Harry'emu już trudno było powstrzymać swój płacz przez co jego głos się załamał.

Louis zaczął martwić się, że coś się stało. Słyszał w głosie Harry'ego, że nie jest dobrze więc bez zastanowienia otworzył mu bramę — Jasne, wchodź Harry. Będę czekał przy drzwiach.

Harry wszedł przez otwartą bramę, która zaraz za nim się znowu zamknęła. Przeszedł przez ogromny podjazd Louisa. Z daleka dostrzegł, że ten stoi już przy otwartych drzwiach w samych bokserkach. Gdyby znajdowali się w innych okolicznością napewno poświecił by chwile aby podziwiać lekko umięśniony, pokryty tatuażami tors Louisa, jednak teraz nie miał na to głowy.

— Hej, Harry. Coś się stało? — zapytał niebieskooki kiedy brunet przekroczył próg jego domu. Harry nic nie odpowiedział, nie był w stanie. Jego warga strasznie się trzęsła i wiedział, że za chwile wybuchnie.

Położył swoją torbę na ziemi w przedpokoju, a Louis zamknął za nimi drzwi. Ściągnął swoje okulary z nosa i odwrócił się w stronę Louisa, który cały czas go obserwował. Dostrzegł, że oczy Harry'ego są całe czerwone, a policzki mokre. Płakał.

— H-Harry? — widok bruneta w takim stanie był jednym z najgorszych doświadczeń.

Harry bez słowa podszedł do niego i rzucił mu się na szyję. Potrzebował aby ktoś go przytulił i po prostu z nim był. Chciał poczuć się chciany.

Louis zaskoczony jego zachowaniem
zatoczył się trochę do tyłu. Chwilę stał tak z rozwartym ramionami, nie wiedział co ma zrobić. Jeszcze nigdy nie był tak blisko Harry'ego. Jego serce przyspieszyło. Poczuł mokre policzki Harry'ego na swoim nagim ramieniu, brunet swoje ramiona miał owinięte wokół jego szyi i cicho pociągał nosem. Louis oplótł ramionami jego talię i delikatnie zaczął głaskać. Zielonooki wybuchł niepohamowanym szlochem. Nie obchodziło go to, że właśnie przytulał się do półnagiego Louisa, całkowicie pochłonęła go rozpacz. Szatyna bolało to w jakim stanie był Harry, nie widział go nigdy tak sponiewieranego i kruchego. Chciał sprawić aby znowu uśmiechał się szeroko i był szczęśliwy. Nie wiedział tylko czemu tak się czuł w stosunku do niego, może i przełamali pierwsze lody i zbliżyli się do siebie, ale to nadal nie była przyjaźń. Chociaż? Louis już nie miał pojęcia co czuł względem tego chłopaka. W jego głowie był mętlik.

— Cśś kochanie — wymsknęło mu się to słowo, w zwyczaju miał tak mówić do ludzi. Na to jedno określenie Harry wtulił się bardziej w Louisa, który głaskał go dalej po plecach — wszystko jest już w porządku, jesteś bezpieczny — położył jedną rękę na jego głowie i zaczął głaskać jego splątane, długie loki. Jeszcze mocniej przytulił go do siebie. Czuł, że właśnie tego potrzebował drugi chłopak. — Powiesz mi co się stało? — zapytał, a Harry na wspomnienie wydarzeń sprzed godziny zapłakał jeszcze bardziej. — Kochanie, spokojnie. Jeśli nie chcesz mi mówić to nie musisz. Porozmawiamy jak poczujesz się lepiej — poczuł jak Harry kiwa swoją głową na tak.

My rockstar ~ Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz