7

78 6 33
                                    


Ta dziewczyna miała okazać się jego zgubą, był tego pewien. Od dnia w który tylko pojawiła się w jego życiu, jakby emanowała energią przyciągającą go. Siła ta podświadomie kazała mu być przy niej i chronić ją za wszelką cenę. Zawsze z pokorą i oddaniem słuchał się tego czucia. Było to głupie i absurdalne, lecz jakaś jego dziecięca strona, rozpaczliwie szukająca miłości na tym świecie, miała nadzieję że księżniczkę także czuję tą przeplatającą się przez nich nić. Uczucie to powoli jarząc i tląc się, nigdy nie gasło.

Pierwsze chwile po ponownym odzyskaniu świadomości były zdecydowanie najgorsze. Niemiłosierny ból głowy połączony wraz z nieustającym szumem, był nie do zniesienia. Jak przez mgłę musiał odkopywać informacje w swoim mózgu o tym kim jest i co się stało że trafił w czułe objęcia Uzdrowicielskiego łoża. A gdy wspomnienia wracały, nie był do końca pewien czy chciałby aby przybywały z powrotem.

I gdyby nie ta okropna suchość w gardle, pewnie rozmyślałby o tym wszystkim dalej. I pomimo tych myśli, teraz priorytetem stała się dla niego szklanka wody. Ciało go nieprzyjemnie mrowiło. Jego organizm przystosował się już do niedawna uśpionej magi, która teraz stała się nieodwracalnie częścią jego.

- Ach! Wybudziłeś się!

W drzwiach dostrzegł młodą Uzdrowicielkę. Prawdopodobnie miała dyżur i tylko łut szczęścia sprawił że coś podświadomie pchnęło ją do jego drzwi.

- To dobra informacja. Nie zaczęliśmy stopniowego wybudzania, więc jesteś naprawdę walecznym chłopem. - na jej ustach zagościł szczery uśmiech - Jestem Clara, twoja przewodnia Uzdrowicielka. Wiem że to wszystko co dzieje się w tym momencie może być dla ciebie trochę przytaczające, lecz w pierwszej kolejności powiadomie załogę i wykonamy rutynowe badania. Dobrze, a teraz czy byłbyś w stanie mi opowiedzieć coś o sobie? Jak się nazywasz, ile masz lat, co się stało że tu trafiłeś?

Pytania wydawały się głupie, brunet wiedział natomiast że żadne z nich takie nie było.

- Clay Moorington, mam dwadzieścia dwa lata i...

Trafiłem tu bo matka chciała sprzątnąć mnie z tego świata.
Brzmi kapitalnie, nie ma co.

- I trafiłem tu ponieważ zostałem ranny podczas misji.

- Świetnie, dobre odpowiedzi to dobre rokowania. - mruknęła do niego.

Kiedy jednak zauważyła że nie zamierza skomentować tego w żaden sposób, w pośpiechu zaczęła iść w stronę wyjścia, prawdopodobnie kalkulując co będzie musiała uwzględnić w papierologi. Lecz na Bogów, bardzo chciało mu się pić.

- Przepraszam, czy mógłbym dostać szklankę wody?

- Och, jasne! Przepraszam, moje niedopilnowanie.

Mówiąc to sprawnie nalała mu wody z dzbanka stojącego na szafce nocnej tuż koło jego łóżka. Miał ochotę strzelić sobie w czoło gdy zauważył zestaw przygotowany specjalnie dla niego. Blondynka nie skomentowała jednak w żaden sposób jego gapiostwa i był jej za to wdzięczny. Sięgał po kubek który mu podawała, gdy nagle...

Na widok tego co ujrzał poczuł się słabo... Czerń zaczynała przejmować jego obraz i zmusił się do tego by ciemność nie zalała jego umysłu. Nie mógł teraz zemdleć. Jednak wrażenie że otoczenie wokół niego zaczęło wirować, było niemal nie do pokonania. Patrzył na swoje przedramiona z przerażeniem i mniejszym niedowierzaniem. Co to do cholery było?
Szybko podciągnął rękawy cieniutkiej koszuli jak najwyżej tylko się dało, by zobaczyć pod nimi kontynuację przekleństwa.

Nie musiał pytać, doskonale wiedział skąd na jego ciele wzięła się ta skaza. Pomimo tego i tak z oczami pełnymi niepokoju spojrzał na Uzdrowicielkę licząc na cichy cud.

Bound By Destiny - Nexo KnightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz