Takie tylko info z góry ode mnie. Nie chcę tego robić, ale cenię sobie każdego czytelnika, dlatego już z góry powiadamiam że może jeszcze w tym i następnym rozdziale nie, lecz od tego momentu powoli zacznę wchodzić na bardziej poważne tematy.Dlatego jeśli ktoś jest młodszy i wie że coś takiego może być dla niego nieodpowiednie, daję ostrzeżenie.
Zawsze można uznać że zakończyłam historię na wybudzeniu Claya, a jeśli ktoś dalej chce uczestniczyć ze mną w mojej dalszej przygodzie tutaj, zapraszam ♡
- Gorzej wbić ci do tego pustego łba, niż pięciolatkowi. - księżniczka zrezygnacją i wyraźnym niezadowoleniem połajała bruneta.
Miała leciutką nadzieję że jakiś malutki, nic nie znaczący szew mu puści.
- Macy, spokojnie. Jestem tu trzeci dzień i nic się jeszcze nie stało. Poza tym zaczynam od rozgrzewek, bez obaw, nie rzucam się na głęboką wodę. - powiedziała z uśmiechem sięgając po butelkę, którą przyniosła mu dziewczyna.
Och, zdecydowanie była dla niego zbyt pobłażliwa.
- Rozumiem że twój organizm regeneruje się szybciej, ale to nadal o co najmniej miesiąc za wcześnie. - skarciła go spojrzeniem, podając ręcznik który z chęcią przyjął - Clay, dostałeś wypis niecałe trzy tygodnie temu. Nie mówię abyś przykuł się przez to do łóżka, lecz na Mali, proszę cię tylko o przyhamowanie z tym wszystkim. Poza tym pot leje się z ciebie litrami, idź wziąć prysznic. Przynajmniej w ten sposób będę pewna że nic sobie nie zrobisz.
- Jasne, już lecę. - widziała jak przewraca oczami - Nie mógłbym dalej w spokoju prowadzić swego żywota z myślą, że naraziłem jakże delikatne nozdrza następnej koronowanej głowy Knighton. Już udaję się do swej łaźni, by przerwać twe tortury, o Pani. - mówiąc to zgrabnie wyminął ją w drodze do drzwi, przesadnie kłaniając się, dając tym samym znać że się z nią droczy.
- Ty bęcwale! - nie mogła powstrzymać się jednak od śmiechu.
Po raz pierwszy na testowaniu swoich możliwości w treningowym oddziale królewskim, przyłapała go trzy dni temu. Ależ mu się od niej dostało... Nadal nie cofała jednak żadnych słów które opuściły wtedy jej usta względem jego mało przemyślanych działań.
Od tamtego feralnego dnia w którym przyszło im się zmierzyć z Ruiną Stoneheart, słuch o niej zaginął. Macy nie była do końca pewna czy była z tego powodu zadowolona. W końcu minął ponad miesiąc, a czar przekleństw zesłany przez Wiedźmę wciąż był żywy. Niebieskooki nauczył się z nim funkcjonować, mimo to zdarzały się chwilę w których przyłapywała go na cichym przeglądaniu się Cieni. Nie musiała się zastanawiać o czym w takich chwilach rozmyślał.
Cienie Nurtu zostały potwierdzone przez Merloka, mimo to... poza naocznym faktem ich istnienia, nie dawały o sobie znać. Były bledsze niż po raz pierwszy gdy je ujrzała, więc puki nie skupiała swej uwagi, przypominając sobie za każdym razem, że znajdują się na ciele bruneta, nie niszczyły jego wizerunku w żaden sposób. Były jednak wyjątki. Przez te krótkie tygodnie zaobserwowali że Cienie ciemnieją wraz z silnymi, różnorodnymi emocjami Czarodzieja oraz nauką magii którą pobierał u swego wuja.
Martwiła się o to. Gdy to widziała, za każdy razem jakby echem w jej czaszce odbijały się słowa Maga. Ten jednak zabronił im wspominać o przebytej rozmowie z nim jego siostrzeńcowi. Sekret który chowała wraz z resztą drużyny przed przyjacielem, łamał jej serce i naginał sumienie. Chciała mu to wszystko wyznać, naprawdę tego chciała, lecz... jak miałoby to wyglądać?
"O hej Clay! W zasadzie to mam Ci coś do powiedzenia. Te Cienie, o, tak, właśnie te które rzuciła na ciebie matka... prawdopodobnie będziesz musiał po raz kolejny stoczyć bitwę sam z sobą i jest opcja że rozpierdoli cię to na wszelakie możliwe sposoby. Bo widzisz, twój wujek oznajmił nam że Czarodzieje z tym urokiem zazwyczaj sami dają sobie kulkę w łeb. Zakazał nam również mówić o tym tobie, lecz my w ciebie wierzymy. Więc żyj teraz z tą świadomością i powodzenia!"
CZYTASZ
Bound By Destiny - Nexo Knights
FanfictionAktualizowane tak często jak kot napłakał, ale ta opowieść wciąż żyje i jest pisana 🫶 Straciłam stare konto i fika na nim, lecz moje zranione serduszko nie mogło znieść że nie dokończyłam go, dlatego lecimy z tym od nowa