Zespół zasiadał obecnie na kanapach w jednej z najmniejszych sal radnych znajdujących się w zamku. Macy nie potrafiła wskazać dokładnego momentu w którym grupa zdołała zebrać się na tyle, by w pomieszczeniu nie zabrakło nikogo. Jednak przez głuchy natłok myśli pędzących przez jej pękającą czaszkę, nawet siebie nie była w stanie słyszeć na tyle wyraźnie by stwierdzić że zdania sklecane przez nią na szybko miały jakikolwiek sens.
Lecz właśnie to musiała zrobić. A po dość nieskoordynowanym i chaotycznym podsumowaniu wszystkiego w kilku zdaniach, miała ochotę osunąć się na błyszczącej, brązowo-skurzanej kanapie na której właśnie siedziała. Mali, musiała zacząć od początku, przecież nawet sama nie zrozumiała słów opuszczających jej usta.
- Macy, opowiedz to proszę jeszcze raz. Najbardziej szczegółowo jak tylko byłaś w stanie to zapamiętać, każdy szczegół może mieć tu znaczenie. - powiedział Merlok z tym dziwnym błyskiem w oczach.
Z błyskiem który wychodził na światło dzienne tylekroć ile umysł zatrważała mu trwoga o jedynego siostrzeńca. Zastanawiała się czy w jej tęczówkach odbija się to samo. Nie była w stanie pojąć jak przez Maga przemawia taki spokój ducha, gdy w głowie zapewne szalała najdziksza burza.
- Jasne. - nic nie było w tym momencie dla niej jasne - Huh... Wszystko było w porządku, abstrahując oczywiście od faktu że Clay leżał tam w tych wszystkich rurkach i bandażach, gdy nagle dostrzegłam to... to coś. Nie wiem, nie minęło dużo czasu zanim Uzdrowiciele wyrzucili mnie z jego sali.
- Proszę, skup się. Spróbuj mi to opisać. - ponaglał ją Mag
- Personel zareagował szybko lecz... - nie miała w głowie dokładnego obrazu, a jednak wiedziała że to co zobaczyła będzie się jej śnić przez bardzo długi czas. Potarła twarz dłońmi starając znaleźć jak najlepsze porównanie, spojrzała w końcu na Czarodzieja z powagą - Nici. Czarne cienkie nici umieszczone pod jego skórą. Pod spodem widać było ich ruch... płynęły tak samo, jak krew płynie w żyłach. Były blade, mimo to w niektórych miejscach czerń wydawała się jakby intensywniejsza.
Mag wziął głęboki oddech po czym uniósł twarz ku górze. - Wando, coś ty zrobiła... - Szepnął do siebie, będąc jednak świadomym że wszyscy dookoła go słyszeli.
Ciężar ciążący na jej sercu ponownie stał się cięższy. Dezorientacja którą czuła w tej chwili była czymś strasznym, miała wrażenia jakby wszystkie jej wnętrzności postanowiły się wspólnie zbuntować przeciw niej, zwijając się w jeden wielki supeł, uniemożliwiając jej wzięcie porządnego wdechu. Wiedziała że miny jej przyjaciół były odwzorowaniem jej własnej. Czarodziej sam z siebie nie postanowił podzielić się niczym więcej, więc ich świadomość miała pełne pole do popisu wyobrażając sobie najgorsze scenariusze.
- Na litość Boską Merloku, powiedz co masz na myśli. - Powiedział Aaron tocząc walkę z sobą samym aby utrzymać jak najspokojniejszą postawę.
- Jeśli się nie mylę i moje przypuszczenia są prawdziwe... a mam wielką nadzieję że ten jeden raz to robię, są to Cienie Nurtu. Czar tak samo silny, jak i specyficzny. W historii magii niewielu potrafiło go rzucić, a jeszcze mniej się na to decydowało. Nie jestem nawet zdolny do tego by pomyśleć że Ruina zdecydowała się go użyć na własnym synu...
W dziewczynę jednak zaraz uderzyło wspomnienie. Ona przy tym była, pamiętałaby przecież gdyby niebieskooki został ofiarą rzuconego uroku. Gdzieś w jej środku kiełkowała nadzieja, jeśli Bogowie zatrzymali dla niej jakieś specjalne odłożone szczęście na jakąś specjalnie nieszczęśliwą sytuacje, chciała je teraz wykorzystać.
- Claya zraniono ostrzem, nie magią. - powiedziała z nadzieją.
Jeśli w tej absurdalnej sytuacji mogła mieć jeszcze jakiekolwiek ostatki wiary, to były one. Życie wystawiało na próbę bruneta już zbyt wiele razy, czy naprawdę nadal musiało być dla niego aż tak okrutne?
CZYTASZ
Bound By Destiny - Nexo Knights
Fiksi PenggemarAktualizowane tak często jak kot napłakał, ale ta opowieść wciąż żyje i jest pisana 🫶 Straciłam stare konto i fika na nim, lecz moje zranione serduszko nie mogło znieść że nie dokończyłam go, dlatego lecimy z tym od nowa