26.W stronę światła

1K 55 9
                                    

Straciłam już nadzieje na jakikolwiek ratunek. Zgniję w tej piwnicy. To mój koniec. Jestem cała poobijana. Dalej mam zaschnięta krew na ubraniach, twarzy i całym ciele, ale nie czuję bólu. Tak naprawdę nie czuję już nic. Moja twarz jest tak spuchnięta, że nie mogę otworzyć oczu. Oprócz tego prawdopodobnie mam złamaną szczękę. Jeśli mam być szczera jedyne o czego potrzebuję to lina i stołek. Chciałabym zakończyć te tortury.
Moje przemyślenia przerwały uniesione głosy oraz odgłosy kroków na schodach. Do pomieszczenia wbiegł jeden z moich oprawców, złapał mnie za koszulkę i zaczął ciągnąć po podłodze ku wyjścia. Nie miałam już siły. Moje oczy robiły się coraz cięższe, aż w końcu przestałam walczyć i odpłynęłam.

___

Nie czuję już nic, żadnego bólu i głodu. Nie wiem co się stało od momentu, kiedy zamknęłam oczy, ale widzę moje ciało i rodziców klęczących nad nim. W około jest pełno policji, karetka. Widziałam smutek na twarzach moich bliskich, łzy mojej mamy.
-Moje dziecko, moja córka... - łkała.
Ratownicy medyczni zaczęli reanimację, nie wyglądało to zbyt dobrze. Moja twarz była prawie zmasakrowana.
- Wisienko, to ja, tata. - usłyszałam szept. - Proszę, nie rób nam tego.

Nie wiem co mam robić, czy chcę czuć ból? Czy chcę powrócić do ciała, którego najprawdopodobniej będę brzydzić się do końca życia wspominając codziennie gwałt? Czy chcę przeżywać codziennie nowe traumy?

Zerknęłam jeszcze na mojego brata, który zanosił się płaczem jak małe dziecko.
Niestety mój wzrok utkwił też na mężczyźnie, któremu nigdy nie wybaczę zdrady. W dodatku z kobietą, która zamknęła mnie i torturowała.
To był gwóźdź do trumny.
Nie chcę tego.
Nie wytrzymam dłużej.
Nie chcę czuć bólu.

Moje zamyślenia przerwało światło, dochodzące znikąd. Pojawiło się nagle, ale ja dobrze wiedziałam co mam zrobić.
Zaczęłam iść w tym kierunku, obejrzałam się jeszcze za siebie ostatni raz, aby spojrzeć na mamę, tatę i Cody'ego.
Poradzą sobie. Muszą...

Ciąg dalszy nastąpi...
__________

Hej kochani,

Dzisiaj mega króciutki „rozdział", bo nie było mnie może nawet i kilka lat? 😅
Powoli wracam do pisania, postaram się dodawać rozdziały tak często jak czas mi na to pozwoli, ale będę mega wdzięczna za podsyłanie jakichś pomysłów na dalszy rozwój historii.
Czuję jednak, że nie pojawi się jeszcze dużo rozdziałów z tej książki, bo z biegiem czasu nie podoba mi się to, co stworzyłam. Moze mi się to odwidzi, ale póki co będę próbować tworzyć coś z tą historią, dzisiaj taki mały przedsmak po maksymalnie dlugiej przerwie :) dajcie znać co myślicie i czy w ogóle kontynuować to czy zabrać się za coś całkiem innego ❤️

Love on a bodyguardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz