#5

4.6K 294 16
                                    

Do dnia wyjazdu mieszkałam u Vanessy. Uznałam, że dzielenie wspólnej przestrzeni z Dylan'em to nie najlepszy pomysł ze względu na to, jak łatwo przychodziło mu namawianie mnie do swoich racji.

Kiedy obudziłam się ostatniego dnia w Anglii, czułam dziwne motylki w brzuchu. Było to przyjemne uczucie, które świadczyło, że znowu byłam szczęśliwa, a przede wszystkim podekscytowana.

W końcu mogłam się prawdziwie spełniać.

- Gotowa? Bo nie zdążymy na samolot. - rzuciła z szerokim uśmiechem moja przyjaciółka, stojąca ze wszystkimi swoimi rzeczami w drzwiach.

- Gotowa! - klasnęłam w dłonie i wspólnymi siłami zeszłyśmy z wszystkim za pierwszym razem na dół, gdzie czekała już na nas taksówka.

- Nie mogę uwierzyć w to, że naprawdę wyjeżdżamy, Danielle. - zaczęła entuzjastycznie Vanessa, gdy samochód ruszył.

- Ja tak samo. - mruknęłam, szukając w torbie telefonu, ponieważ właśnie otrzymałam wiadomość.

Zmarszczyłam czoło, widząc nadawcę.

 Od: Dylan

"Uważaj na siebie, pamiętaj, że Cię kocham. Wybacz mi, przepraszam. Zadzwoń, jak będziesz na miejscu. Oby Ci się udało, kochanie."\

- Fuj, zaraz zwymiotuje. - jęknęła Hudge, na co się zaśmiałam, kiedy wyłączałam komórkę.

* * *

Gdy otworzyłam oczy, widziałam inny, lepszy świat.

- Van, obudź się. - delikatnie szturchnęłam przyjaciółkę, aby mogła razem ze mną podziwiać widok za małym, okrągłym okienkiem.

- Co się stało?

- Ameryka, Los Angeles. To się stało. - uśmiechnęłam się, dotykając dłonią szyby. To wszystko było takie nierealne, ale jednak na wyciągnięcie ręki.

- Nie gadaj! - dziewczyna podskoczyła, przysuwając się do mnie bliżej. - Oszalałam, Danielle. - zaśmiałam się, ale dobrze wiedziałam, że obie jesteśmy w tym momencie tak samo szczęśliwe oraz podekscytowane.

* * *

Z lotniska wydostałyśmy się dopiero po ponad godzinnym poszukiwaniu bagaży i próbie porozumienia się z ochroną.

Byłyśmy bardzo szczęśliwy, gdy w końcu udało nam się to zrobić. Na szczęście przy hali nie brakowało żółtych taksówek, których kierowcy chętnie służyli pomocą.

Dzięki czemu o wiele szybciej udało nam się dojechać pod nasz nowy blok. Budynek był z czerwonej cegły. Stary, jednak bardzo ładnie odrestaurowany, pomimo zachowania jego prawdziwego oblicza.

- Cudowny. - mruknęłam sama do siebie, poprawiając ramię torebki.

- Ty masz klucze. - rzuciła Vanessa, po czym sama wyciągnęła portfel, aby rozliczyć się z mężczyzną.

Ułożył nasze torby tuż przy schodach i po miłym pożegnaniu, a także życzeniu nam powodzenia odjechał.

- Mam, możemy wchodzić. - powiedziałam radośnie, otwierając drzwi na klatkę. Zabrałam dwie walizki i torbę na ramię. Chciałam, jak najszybciej dostać się na górę, dlatego nawet nie spojrzałam na wejście, którym właśnie chciał ktoś wyjść.

Moje ciało odbiło się od twardej klatki piersiowej, jednak silne ramiona powstrzymały mnie przed upadkiem. Niestety nasze rzeczy nie miały takiego szczęścia.

Jednak nie to mnie teraz męczyło, a raczej dziwne uczucie deja vu. Kiedy podniosłam głowę do góry zamarłam. Wszystko wróciło. Wszystko.

- To Ty...

(not) just my girl / h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz