Witajcie, Kochani! Ten rozdział prawdopodobnie jest jednym z najdłuższych i zajął mi sporo czasu, więc mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z czytania go. Liczę też na Wasze szczerze opinie, bo nic mnie tak nie cieszy jak treściwe komentarze ;P I pamiętajcie, że Was kocham <3!
W ciszy zrodzona ciemność część II
— To ciekawe — mruknął Min Yoongi na to, co powiedział jeszcze chwilę temu sam Powiernik Umysłu. Jin istotnie uśmiechnął się jeszcze szerzej na komentarz towarzysza, chociaż jego uśmiech opadł, kiedy tylko zamoczył usta w słodkim winie. Oczy króla jednak nadal błyszczały iskrami zadowolenia. Uwielbiał być krok przed innymi i wcale tego nie ukrywał. A wiedza, co by nie mówić, zwykle dawała mu tę przewagę.
— Będę miał to na uwadze — orzekł sam Cesarz po sekundzie namysłu. — Na razie niemniej wolałbym, żebyście nic z tego, czego się dowiedzieliśmy, nie przekazywali ani Kochankowi Wody, ani Księciu Ognia. Póki emocje nie opadły po wydarzeniach z Areny, lepiej nie wzbudzać większego niepokoju. A jeśli będziecie wciąż węszyć, róbcie to po cichu — dodał, patrząc głównie na Hoseoka. O Jina nie musiał się martwić, bowiem ten należał do mniej wylewnych osób. Chociaż właśnie podzielił się pozyskanymi informacjami na wagę złota, zwykle nie robił tego tak chętnie. Wolał dobrze się wszystkiemu przyjrzeć, nim dawał szczery osąd. Namjoon poza tym był pewien, że Jin wiedział więcej, ale zachowywał resztę dla siebie. Hoseok zaś nie był aż tak wybitnym graczem, co drugi mężczyzna. Plotki uważał za zabawę, a język miał znacznie dłuższy, niż przystało na króla.
Dlatego sam Namjoon wolał go uprzedzić, żeby wszystko było jasne i klarowne. Pomimo że Władca Cieni mógł uważać sytuację za niewielką rozrywkę, lepiej było dla nich nie wzniecać niepotrzebnych płomieni. Już teraz mieli sporo problemów, które bezustannie dawały o sobie znać.
— Oczywiście, nie masz się o co martwić — zapewnił Władca Cieni, jakby domyślając się obaw Cesarza. Same słowa brzmiały łagodnie i wręcz pokrzepiająco, więc Cesarz zdawał sobie sprawę, że może ufać Hoseokowi.
Wdzięcznie skinął nań głową. Potem jednak skierował wolno spojrzenie na Mistrza Ziemi, który do tej pory za wiele nie powiedział. Mimo że zmrużonymi oczami patrzył na wszystkich obecnych.
— A ty, Min? Chcesz coś dodać? — zainteresował się. Min Yoongi miał nieczytelny, może nawet znudzony wyraz twarzy. Cesarz był jednak świadom, że to tylko pozory. Dobrze się nasłuchiwał i na pewno doszedł do swoich własnych wniosków.
— Gdyby to ode mnie zależało — zaczął wreszcie zimno, przyciszonym tonem — nie byłbym taki subtelny. Pokazałbym Księciu Ognia, gdzie jego miejsce.
— Przemoc to nie zawsze rozwiązanie — wtrącił Jin, krzyżując z nim wzrok.
— Nie rozumiesz — spokojnie odparł Min Yoongi. — Niegdyś należałem do Wojowników Ognia i mogę zaświadczyć, że jedyne, co znają, to barbarzyństwo. Więc jeśli ktoś zamierza przemówić Wojownikowi Ognia do rozsądku, słowa na nic się zdają. Nieważne jak piękne czy kłamliwe będą.
— Więc chcesz go zatłuc na śmierć? — zaśmiał się donośnie Hoseok, prostując na krześle. Widoczna ekscytacja pojawiła się na licu mężczyzny. Przydymione czarnymi cieniami oczy stały się tym większe, gdy zabłysły w nich podekscytowane płomienie.
— Mógłbym to zrobić — zadecydował szorstko Król Ziemi. — Ale obawiam się, że nic nie jest takie proste, jak byśmy pragnęli.
— Irytuje cię postawa Księcia Ognia w stosunku do Kochanka — wywnioskował bystro Jin, niemal z lekkim rozbawieniem. — Aczkolwiek wiesz też, że absurdalnie to właśnie Książę Wody cię powstrzyma, jeśli zechcesz skrzywdzić Jungkooka. Istotnie dość kłopotliwe, powiedziałbym.
CZYTASZ
DIONYSUS || Kookmin
FanfictionEra Spokoju przeminęła. Namjoon, Wielki Cesarz, zdaje sobie z tego sprawę jak nikt inny. To on podejmuje ostatnie próby ratowania tego, co może przeminąć na zawsze. Wierzy, że uda mu się przezwyciężyć nadchodzące zło. Ale wizje nie są klarowne, wszy...