Cały tydzień pisałam ten rozdział i mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z efektów ;3 Czekam oczywiście na Wasze komentarze ;)
Woda i Ogień
Jimin wewnętrznie drżał. Jego ciało dygotało wbrew jego woli, pomimo że usilnie starał się zapanować nad rosnącą paniką, ponieważ w tym momencie kapłanki wplatały w jego włosy czerwone róże. Nie chciał utrudniać im pracy. Być może gdyby był kimś innym, bardziej stanowczym oraz aroganckim, poprosiłby, żeby tego nie robiły, nie przyozdabiały w czerwone barwy. A tak w milczeniu patrzył jak krwista czerwień oplata go ze wszystkich stron. Jak plugawi skórę niczym najgorsze grzechy.
To było życzenie Jungkooka, któremu Jimin nie mógł się sprzeciwić, ze względu na to, że już i tak Królestwo Ognia poszło im na rękę. Zgodzili się na Ceremonię Kochanków, zamiast plugawej orgii, którą zwykle można było uświadczyć w ich rozpustnym kraju. Jimin więc w jakimś stopniu był wdzięczny za tę marną resztkę godności, która mu pozostała. Porzucenie zwyczajowej bieli nie wydawało się tym sposobem aż taką stratą.
Ale strach wbrew pozorom wcale nie malał, tylko rósł. Pojawiły się też pytania, co potem. Czy Jimin będzie traktowany tak, jak dziwki w haremie Jungkooka? Czy raczej dostanie więcej przywilejów? Będzie mu sprzątał i gotował jak służące? A może... Jimin przełknął ślinę, odganiając najgorsze myśli od siebie. Dzisiaj przecież był jego ślub, powinien się cieszyć, racja?
Tak, ciesz się — pomyślał w duchu z typową goryczą — to w końcu twój dzień.
— Otwórz usta. — Czuły, niemalże kojący szept jednej z kapłanek dotarł do jego uszu z opóźnieniem, dlatego dopiero po sekundzie zareagował i dostosował się do polecenia. Zaraz potem palec Jennie ostrożnie musnął jego warg, naznaczając je błyszczącą mazią. Jimin odruchowo cofnął się i syknął, bowiem poczuł pieczenie ust, jakby je jakieś stworzenie ukąsiło.
— Spokojnie, to tylko chilli oraz miód. Za chwilę ból powinien ustąpić — wyjaśniła z lekkim uśmiechem. A po sekundzie dodała z przekornym błyskiem w oku: — Ma sprawić, że będą o wiele pulchniejsze.
— Żaden książę ci się nie oprze — skomentowała Rose z równym rozbawieniem. Jej chichot przyjemnie go rozluźnił. Jimin mógłby nawet się nabrać na tę beztroskę, ale wiedział, że nic z tego nie jest prawdziwe. Kapłanki pragnęły żeby pozostał spokojny, ale każdy z gestów, nieważne jak kojący, stawał się tylko zapowiedzią tego, co go wkrótce czekało. Było to swego rodzaju jawne przypomnienie. I mógł się nawet założyć, że także te serum pozostawało zachcianką Księcia Ognia. Istniała jednak niewielka szansa, że stał się już po prostu przewrażliwiony, przez co popadał w szaleństwo — to również wcale by go nie zdziwiło. Nie dzisiaj i zapewne nie jutro.
Nie wiem czy dam radę.
Lisa przechyliła głowę, a w jej rozbieganym spojrzeniu zamajaczył jakiś nieprzyjemny cień, jakby czytała mu w myślach. Być może właśnie tak było, albo to instynkt przez nią przemawiał, aczkolwiek Jimina to nie bardzo interesowało. Cokolwiek nią kierowało, właśnie teraz, jak na zwołanie, przybliżyła się do niego. Stanęła za nim, za lustrem i narzuciła szkarłatny welon na jego blond kosmyki. Był długi i w połowie przeźroczysty, ale spełniał swoje zadanie. Zakrywał całą jego sylwetkę, przyozdobioną w różany wianek głowę oraz osnute cienką narzutą ciało. Gdyby nie wspomniana płachta, widać byłoby bardziej jego odkryte uda, nagie stopy, oraz wstęgę, którą wystarczyłoby pociągnąć, aby całkowicie zdjąć z niego ubranie i pozostawić obnażonym. Jimin szczerze modlił się, aby Jungkook nie zrobił tego tuż przed zebraną publicznością, a dopiero w prywatnych komnatach. Nie zniósłby takiego upokorzenia, dlatego miał nadzieję, dużą nadzieję, że młodszy nie był aż takim potworem, za jakiego ludzie go mieli. Choć, wiedział, ta wiara była raczej naiwna. Mógł jeszcze pokładać nadzieję w Cesarzu Namjoonie, Jungkook go respektował, więc Jimin liczył, że się nie ośmieli uczynić tego przy nim i to bardziej go pocieszało.
![](https://img.wattpad.com/cover/276817007-288-k480194.jpg)
CZYTASZ
DIONYSUS || Kookmin
FanfictionEra Spokoju przeminęła. Namjoon, Wielki Cesarz, zdaje sobie z tego sprawę jak nikt inny. To on podejmuje ostatnie próby ratowania tego, co może przeminąć na zawsze. Wierzy, że uda mu się przezwyciężyć nadchodzące zło. Ale wizje nie są klarowne, wszy...